Wall Street znajduje się pod presją głównie ze względu na rosnące obawy o kondycję sektora finansowego. W ostatnim czasie dwie agencje ratingowe, Moody’s i Fitch, ostrzegły przed możliwością obniżenia ocen amerykańskich banków, nie wykluczając nawet scenariusza wystąpienia większych zawirowań w sektorze. O ile Moody’s zredukowały oceny głównie dla banków małych i średnich, o tyle na celowniku Fitch znalazł się między innymi JPMorgan Chase. W środę dodatkowego paliwa niedźwiedziom dodała publikacja protokołu z posiedzenia Fedu, z którego można wywnioskować chęć kontynuacji monetarnego zacieśniania. W efekcie w trakcie trzech ostatnich sesji S&P 500 i Nasdaq Composite traciły po 1,3 proc., a Dow Jones szedł w dół o 1,5 proc.
Ostatnie dni przyniosły kontynuację spadkowej korekty na głównych parkietach naszego kontynentu, ale jej impet słabnie w przypadku giełdy niemieckiej i nasila się w przypadku pozostałych indeksów. Do środy DAX zniżkował o zaledwie 0,3 proc., ale paryski CAC 40 szedł w dół o 1,1 proc., a londyński FTSE 250 o niemal 1,2 proc.
Od pięciu kolejnych tygodni konsekwentnie umacnia się dolar, zarówno względem euro, jak i głównych walut świata. W ostatnich dniach kurs euro zszedł w okolice 1,09 dolara, a Dollar Index przekroczył 103 punkty i jest najwyżej od początku lipca. Mocnym sygnałem potwierdzającym zmianę trendu byłoby przełamanie przez indeks dolara poprzedniego lokalnego szczytu z pierwszej połowy marca znajdującego się w okolicy 105 punktów. Rentowność amerykańskich dziesięcioletnich obligacji skarbowych konsekwentnie idzie w górę, przekraczając w ostatnich dniach 4,2 proc., co jest poziomem najwyższym od końca października ubiegłego roku. Inwestorzy najwyraźniej więc wierzą w kontynuację cyklu podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych i nie obawiają się groźby recesji w tamtejszej gospodarce. Z kolei rentowność analogicznych papierów dłużnych Chin mocno zniżkuje, schodząc poniżej 2,6 proc., do poziomu najniższego od maja 2020 r., a juan słabnie względem amerykańskiej waluty. Za dolara trzeba płacić ponad 7,3 juana, najwięcej od października ubiegłego roku.
Indeks rynków wschodzących, głównie za sprawą sytuacji na wspomnianych parkietach azjatyckich, zniżkował do środy o 2,5 proc., schodząc do poziomu najniższego od początku czerwca. Swoje dołożyły jednak także giełdy naszego regionu, z warszawską na czele.
eksport.rp.pl
Wszystko, co musisz wiedzieć
o eksporcie
SPRAWDŹ
To jaskółka nadchodzącej bessy?
Tydzień temu wizja testowania 2000pkt przez WIG20, mogła wydawać się abstrakcją. Urwanie 100 punktów w jeden tydzień już raz się zdarzyło w tym roku. Jednakże w marcu rynek wykonywał klasyczną korektę, aby następnie powrócić na nowe, roczne maksima. Obecnie sytuacja techniczna jest nieco inna.
Pogłębienie korekty na GPW
Co prawda trudno w oparciu o sytuację w trakcie dwóch przedzielonych dniem wolnym sesji wyciągać daleko idące wnioski, ale wpisuje się ona w tendencję trwającą od trzech tygodni. Można wpisywać ją w scenariusz realizowany w tym czasie zarówno na głównych światowych parkietach, jak i na rynkach rozwijających się. Trudniej jednak znaleźć wytłumaczenie silnej, przekraczającej 2 proc. przeceny naszych największych spółek w środę, chyba że przyjąć, iż na inwestorach zrobiła wrażenie publikacja informacji o wynoszącym 0,5 proc. spadku polskiej gospodarki w drugim kwartale. Warto także podkreślić, że jest to pogłębienie tendencji z pierwszego kwartału, gdy PKB spadł o 0,3 proc. w skali roku. Dane wyrównane sezonowo pokazują, że nasza gospodarka w drugim kwartale skurczyła się o 1,3 proc. To wstępny szacunek, wiele więcej o „winnych” dowiemy się po publikacji szczegółowych danych. W oparciu o dane miesięczne GUS można podejrzewać, że istotnym negatywnym czynnikiem jest malejąca konsumpcja. Sprzedaż detaliczna spada regularnie od lutego i jest sporo niższa niż rok wcześniej (w kwietniu o 7,3 proc., w maju o 6,8, a w czerwcu o 4,7 proc.). WIG20 w skali dwóch ostatnich sesji zniżkował łącznie o 2,9 proc., zbliżając się dużymi krokami do poziomu 2000 punktów, gdzie można się spodziewać pierwszej próby obrony podjętej przez byki. Pierwsza połowa sierpnia kończy się niemal 7-proc. spadkiem indeksu naszych największych firm. Wskutek osłabienia się złotego WIG20 przeliczony na dolary traci odpowiednio 4,1 i 9,1 proc. Spośród blue chips spadkom oparły się w ostatnich dniach jedynie papiery Dino, drożejące o symboliczne 0,2 proc. Liderem spadków okazały się akcje Cyfrowego Polsatu, które zostały przecenione aż o 7,5 proc. i osiągnęły poziom najniższy od połowy maja 2013 r. Obawy poprzedzające publikację wyników finansowych spółki za drugi kwartał okazały się słuszne. W środę po sesji dowiedzieliśmy się, że zysk netto wyniósł 8,1 mln zł i był drastycznie niższy, niż spodziewali się analitycy, i o 97,1 proc. niższy niż rok wcześniej. Jako przyczyny spółka wymienia inflacyjny wzrost kosztów oraz wzrost kosztów obsługi zadłużenia. Kłopoty posiadaczy akcji Cyfrowego Polsatu trwają od października 2021 r. W tym czasie kurs stracił prawie 60 proc. W podobnej sytuacji znajdują się walory JSW, które do środy zniżkowały o 6 proc. i był to piąty z rzędu spadkowy tydzień. Od marca ubiegłego roku spadek sięga 59 proc. Pod presją podaży pozostawały akcje spółek reprezentujących sektor finansowy. WIG-banki tracił 3,9 proc. Powody leżą zarówno w otoczeniu, czyli pogorszeniu się sentymentu wobec banków, jak i wynikają z czynników rodzimych, a więc obciążeń dotyczących wakacji kredytowych, kredytów frankowych oraz prób kwestionowania stawek WIBOR w umowach kredytów złotowych. Papiery Aliora taniały o 5,3 proc., PKO BP i Pekao traciły po 4,8 proc., a mBanku szły w dół o 4,7 proc. O 4,3 proc. taniały walory KGHM, podążając śladem spadkowej tendencji na rynku miedzi.