Pierwsze tygodnie drugiego półrocza na GPW przynoszą pogłębienie tegorocznych spadków głównych warszawskich indeksów. Niemal wszystkie obrały drogę w kierunku tegorocznych minimów. Niestety, wraz z krajowymi spółkami osłabia się złoty. Kurs USD/PLN urósł o ponad 18 proc., cena euro wzrosła o blisko 4 proc. Stąd WIG20 USD notuje w tym roku spadek aż o 39 proc.
Najsłabiej na świecie
Według Piotra Neidka, analityka BM mBanku, szukając odpowiedzi na pytanie, jakie perspektywy ma przed sobą WIG, należałoby spojrzeć właśnie na rynek walutowy. – W ostatnich dniach zostały podjęte próby wybicia tegorocznego sufitu przez USD/PLN. Zamiast kontynuacji wzrostu, pojawiły się podażowe formacje. Wszystko to odbywa się w strefie ultradługoterminowego szczytu – zauważa Neidek. Jak dodaje, jeśli strefa 4,80–4,85 zł zatrzymałaby rajd dolara, to z punktu widzenia zagranicy warszawski parkiet jako jeden z najsłabszych na świecie okazałby się ciekawym pomysłem do inwestycji. – WIG20 USD wyznacza podwójne dno i jest na właściwym torze do zakończenia bessy. W 2020 r. ze strefy punktowej rozciągającej się wokół 320–350 pkt bykom udało się zainicjować falę hossy. Tak samo było w 2009 r. – długoterminowa przecena dobiegła końca i zieleń zawitała nad Wisłę – wspomina ekspert BM mBanku.
Jak zaznacza, jeżeli jednak WIG20 USD przebije się przez wyżej wspomniane kilkunastoletnie minima, wówczas kolejnym celem mają prawo okazać się poziomy położone 25 proc. niżej. – Na wysokości 230 pkt znajduje się magnes w postaci minimów z lat 1994–2000. Bieżące położenie WIG20 USD sprawia, że WIG nadal się konsoliduje – tłumaczy Neidek. W jego ocenie indeks szerokiego rynku na razie się dzielnie broni i nie można wykluczyć, że byki najgorsze mają już za sobą. – Chyba że USD/PLN wybije się na nowe historyczne maksima celując w psychologiczny pułap 5 zł – ostrzega Neidek.
Coraz bliżej wsparć
Na razie w średnim terminie trend spadkowy WIG ma się dobrze, ale sytuacja niebawem powinna się wyjaśnić. – Istotnym wydarzeniem ostatnich sesji była na pewno nieudana próba wybicia silnego oporu technicznego 56 715–56 860 pkt przez WIG, zbudowanego na bazie dwóch podstawowych zniesień: 23,6 i 38,2 proc. – komentuje Paweł Danielewicz, analityk BM Santander. – Można zatem stwierdzić, że popyt miał swoją szansę (wybicie oporu wygenerowałoby pozytywny sygnał techniczny), ale jej nie wykorzystał – zauważa. Według Danielewicza kluczowym wsparciem technicznym pozostaje natomiast strefa: 50 470–50 700 pkt, wytyczona na bazie zniesienia 61,8 proc. całej hossy. – Jest to bez wątpienia newralgiczny rejon cenowy, gdzie nie tak dawno doszło zresztą do wzrostu presji popytowej. Generalnie kupujący powinni być tutaj nadal aktywni. Wybicie tak transparentnego wsparcia przemawiałoby na korzyść podaży, co sugerowałoby kontynuację przeceny w ujęciu średnioterminowym – przewiduje Danielewicz. Jak jednak zaznacza, na razie przewagę techniczną zachowuje obóz niedźwiedzi.
– W ostatnim czasie, gdy światowe indeksy akcji odrabiały tegoroczne straty, WIG20 nie utrzymał tempa. Gdy jednak znów zrobiło się nerwowo na globalnych rynkach, indeks polskich dużych spółek także skierował się na południe. W nieco dłuższym horyzoncie balansuje na granicy konsolidacji. W średnim terminie (czyli od IV kwartału zeszłego roku) indeks blue chips znajduje się w trendzie spadkowym – analizuje Michał Krajczewski, kierownik zespołu doradztwa inwestycyjnego, BM BNP Paribas. – Obecnie, od prawie dwóch miesięcy WIG20 „utknął” w wąskiej konsolidacji pomiędzy 1600 a 1740 pkt i wybicie odpowiednio dołem czy górą ponad wspomniane poziomy da sygnał do dalszych ruchów indeksu – wskazuje Krajczewski.