Wierzyciele nie otrzymali środków do końca dnia w Londynie, podały dwa źródła zaznajomione z sytuacją. Tymczasem rosyjski minister finansów Anton Siluanow powiedział, że Moskwa dokonała płatności, która dotarła do amerykańskiego banku-korespondenta, i teraz do Waszyngtonu należy wyjaśnienie, czy możliwe jest rozliczenie.
– Myślę, że rynek oczekuje teraz, że Rosja nie będzie dokonywać płatności (obligacji) – powiedział szef ds. zadłużenia rynków wschodzących w Aegon Asset Management, Jeff Grills dodając, że konflikt był jednym z niewielu wydarzeń na rynkach wschodzących, które mogą naprawdę niepokoić świat rynków dlatego, że rola Rosji jako jednego z największych światowych producentów surowców spowodowała wzrost cen i globalnej inflacji.
Jednocześnie sprawił, że Rosja stała się praktycznie pariasem, okaleczonym sankcjami i obserwowaniem, jak setki największych światowych firm opuszcza kraj po podjęciu decyzji, że ich obecność nie jest już możliwa.
Jeśli chodzi o rosyjskie obligacje rządowe, większość przechodzi teraz z rąk do rąk za zaledwie 10-20 proc. ich wartości nominalnej. Dwie płatności w środę są pierwszą z kilku, z kolejnymi 615 milionami dolarów należnymi do końca marca, a pierwsza kapitałowa – ostateczna pełna spłata obligacji – 4 kwietnia, warta 2 miliardy dolarów.
Doświadczeni inwestorzy widzą trzy potencjalne scenariusze przebiegu kluczowego środowego terminu. Po pierwsze, Moskwa płaci w całości i w dolarach, co oznacza, że na razie znikają obawy o niewypłacalność.
Wielcy rosyjscy dostawcy energii, Gazprom i Rosnieft, w ciągu ostatnich 10 dni dokonywali płatności za obligacje międzynarodowe, więc wciąż istnieje promyk nadziei, że można to zrobić, jeśli Moskwa poczuje, że leży to w jej interesie.