Wojna za naszą wschodnią granicą sprawiła, że część spółek wypadła z łask inwestorów. Oprócz firm z ukraińskim rodowodem, których działalność została utrudniona lub niemożliwa z uwagi na działania wojenne, na celowniku sprzedających znalazły się również polskie spółki, które mogą odczuć skutki wojny wywołanej przez Rosję.
Przesadzone obawy?
Rynek miał spore obawy o Asbis, który ma dużą ekspozycję na rynki wschodnie. Zarząd tego dystrybutora IT częściowo je rozwiał. – Zabezpieczyliśmy ekspozycję na rosyjskim rublu na długo przed wybuchem kryzysu. Dlatego nie odczuwamy wpływu deprecjacji rubla. Nie spodziewamy się z tego powodu żadnych strat – zapewnia Costas Tziamalis, wiceprezes Grupy Asbis. Równocześnie wyjaśnia, że sprzedaż w Rosji i Ukrainie została zawieszona. – W Rosji przestrzegamy wszystkich sankcji nałożonych przez UE i naszych dostawców. Jeśli chodzi o Ukrainę, to wszyscy rozumiemy, że nie jest prowadzona tu prawie żadna działalność gospodarcza. Obecnie reorganizujemy naszą sprzedaż, tj. przekierowujemy nasze produkty z wrażliwych rynków, szczególnie z Rosji, na inne. Asbis działa na 56 rynkach, także rozwijających się, więc nadal mamy duży potencjał sprzedażowy na innych rynkach – podkreśla. Ponadto, grupa miała ubezpieczone należności od zagranicznych kontrahentów. – Zapasy na Ukrainie są w pełni ubezpieczone i bezpiecznie przechowywane. Zabezpieczona jest również znaczna część naszych należności. Obecnie niektórzy z naszych klientów rozpoczęli dokonywanie płatności, ponieważ zaczął działać system bankowy – wyjaśnia wiceprezes Asbisu.
Wyprzedaż nie ominęła LPP, która posiada sieć sklepów odzieżowych w Ukrainie i Rosji. W odpowiedzi na inwazję i sankcje grupa zamknęła sklepy w obu krajach i zawiesiła tam działalność. Ponadto, zdecydowała się na całkowite odpisy ukraińskich i rosyjskich aktywów o wartości odpowiednio 270 mln i 250 mln zł. W ocenie analityków reakcja inwestorów (spadek kursu o ponad 40 proc. od początku 2022 r.) była przesadzona, sytuacja spółki pozostaje stabilna, a perspektywy wzrostu biznesu nie są zagrożone. – Nasza obecna wycena akcji LPP, uwzględniająca rozwój spółki w regionie z wyłączeniem Ukrainy i Rosji, to 13 020 zł. Wydaje się, że spółka może odczuwać wyższy popyt w kraju, może skupić się na rozwoju na rynkach Europy Środkowej, jest mocna w e-commerce. Jednocześnie spadną wydatki inwestycyjne związane z rynkami wschodnimi – zauważa Sylwia Jaśkiewicz, analityk DM BOŚ. Wskazuje, że LPP spodziewa się w tym roku obrotowym ponad 16 mld zł przychodów z wyłączeniem Ukrainy i Rosji wobec 14 mld zł w 2021/22, co daje 13-proc. dynamikę. – W naszym ostatnim modelu zakładaliśmy analogiczną sprzedaż w wysokości poniżej 12 mld zł, zatem oczekiwania spółki przekraczają nasze prognozy – zauważa.
Zawirowania na rynkach wywołane wojną nie pozostały bez wpływu na sektor bankowy. – Dla sektora bankowego w Polsce nowa rzeczywistość związana z wojną w Ukrainie oznaczała w pierwszej kolejności konieczność uporania się z trudnościami operacyjnymi, bo niektóre banki posiadały aktywa w Ukrainie – wskazuje Łukasz Rozbicki, zarządzający w MM Prime TFI. W dłuższym terminie spodziewa się jednak poważniejszych konsekwencji. – Z jednej strony prawdopodobnie podwyżki stóp procentowych będą szybsze i większe ze względu na zwiększającą się presję inflacyjną, co korzystnie wpłynie na wynik odsetkowy banków. Ich wpływ jednak i tak jest już z każdą podwyżką niższy. Z drugiej strony sektor stanie przed wyzwaniem pogarszającej się sytuacji makro, co może wpływać negatywnie nie tylko na popyt na kredyty hipoteczne i inwestycyjne, ale też zwiększać odsetek kredytów z problemami ze spłatą. Kursy banków tymczasem już wcześniej mocno dyskontowały zwyżki stóp procentowych, ale nie brano pod uwagę potencjalnych problemów gospodarczych, zakładając popandemiczne odbicie – zauważa. Jego zdaniem ten nowy czynnik nie powinien być w wycenie ignorowany, dlatego też akcje banków mogą odbijać razem z rynkiem, ale ustanawianie nowych szczytów nie jest już tak oczywiste.