Hossa straci impet

W minionym roku sukcesy odnieśli inwestorzy, którzy obstawiali szybkie zakończenie kryzysu i gwałtowne odbicie na rynkach. W tym roku, zdaniem analityków, też można będzie zarobić, ale mniej

Publikacja: 29.01.2010 11:35

Hossa straci impet

Foto: GG Parkiet

Prognozy na rozpoczęty rok są równie zróżnicowane, co 12 miesięcy temu. Obok bardzo optymistycznych przewidywań (zakładających powtórkę zwyżki z 2009 r.) znaleźć można także czarne wizje oparte na założeniu, że ostatni wzrost notowań to jedynie korekta długoterminowej bessy, a po każdej korekcie przychodzi ciąg dalszy spadków. Pesymiści cały czas straszą nas widmem drugiej fali kryzysu finansowo-gospodarczego, choć różnią się w ocenie tego, jak owa fala miałaby wyglądać i kiedy miałaby się zacząć. Autorzy prognoz dla poparcia swoich przewidywań zaprzęgają przy tym ogromny arsenał narzędzi analitycznych.

[srodtytul]10 proc. w tym roku[/srodtytul]

Jak nie pogubić się w tym gąszczu często sprzecznych argumentów? Być może rozwiązaniem jest przyjrzenie się temu, czego w tym roku spodziewają się ci analitycy, którzy trafnie zapowiadali odreagowanie na rynkach akcji w 2009 r. Ankietę wśród 10 takich sprawdzonych w minionym roku ekspertów z wpływowych amerykańskich instytucji finansowych (Bank of America, Barclays, Citigroup, Credit Suisse, Deutsche Bank, Goldman Sachs, JP Morgan, Oppenheimer, RBC i UBS) przeprowadził serwis Bloomberg.

Jak wynika z badania, analitycy co prawda nadal spodziewają się zwyżki cen akcji, ale już w znacznie wolniejszym tempie. Przeciętnie oczekują oni, że na koniec 2010 r. indeks S&P 500 znajdzie się na poziomie 1223 pkt, co oznaczałoby 9,7-proc. zwyżkę względem końca 2009 r. ?aden z ankietowanych przez Bloomberga ekspertów nie spodziewa się, że S&P 500 zyska więcej niż 17 proc. W minionym roku indeks podskoczył o 23,5 proc.

Co spełnienie się tych przewidywań oznaczałoby dla inwestorów na warszawskiej giełdzie? Gdyby założyć, że zmiana WIG20 będzie o połowę większa od zmiany S&P 500 (taka zależność obowiązywała w przybliżeniu w każdym z ostatnich czterech lat), to polski indeks powinien w tym roku zyskać prawie 20 proc. (w minionym roku urósł o 33,5 proc.).

Optymiści jako główną siłę napędową hossy wskazują przede wszystkim oczekiwany wzrost zysków amerykańskich spółek, który ma znaleźć odzwierciedlenie już w danych za IV kw. 2009 r. Jak wynika z danych Bloomberga, analitycy (nie tylko wymienieni wcześniej ci o najlepszych prognozach na 2009 r.) szacują wzrost zysków na akcję spółek z S&P 500 w tym kwartale aż na 62 proc. rok do roku. Co prawda kolejne kwartały nie będą już tak imponujące, ale i tak według prognoz ekspertów zyski będą w pierwszych trzech kwartałach 2010 r. rosły w tempie od 29,1 proc. (w I kw.) do 20,2 proc. (w III kw.). Tak pokaźny wzrost zysków oznaczałby, że nawet przy umiarkowanej zwyżce kursów akcje spółek niekoniecznie musiałyby stać się drogie.

[srodtytul]Gospodarka wielką niewiadomą[/srodtytul]

Oczywiście warunkiem realizacji takiego scenariusza jest utrzymanie się ożywienia gospodarczego. Optymiści liczą na to, że nawet jeśli rządy i banki centralne będą zmuszone (np. pod wpływem inflacji i problemów budżetowych) do wycofywania się z różnorodnych programów stymulacyjnych zaaplikowanych w dobie kryzysu, to gospodarka już o własnych siłach (czyli dzięki wydatkom konsumentów i przedsiębiorstw) będzie w stanie nadal podnosić się z upadku. Sceptycy obawiają się natomiast, że problemem będzie nie tylko wycofywanie się z programów stymulacyjnych, ale też konieczność zaostrzenia polityki pieniężnej w obliczu powrotu groźby inflacji.

Analitycy wskazują też na inne zagrożenie dla hossy - przewidywane ogromne nowe emisje akcji (IPO) na świecie, szczególnie na rynkach wschodzących. Już w minionym roku wartość IPO na emerging markets po raz pierwszy w historii przekroczyła wartość debiutów na dojrzałych rynkach, i to aż o 160 proc. Z szacunków analityków Barclays Plc wynika, że w tym roku spółki na świecie będą chciały pozyskać nawet 200 mld USD. Czynnik ten bezpośrednio dotyczy także Polski. Według szacunków UniCredit w tym roku podaż akcji prywatyzowanych spółek (m. in. PZU) może sięgnąć aż 30 mld zł.

Zgodnie z prawami ekonomii wzrost podaży akcji musi doprowadzić do spadku cen, chyba że o tyle samo wzrośnie popyt na akcje. To wymagałoby np. masowego powrotu na rynek przestraszonej ostatnim kryzysem części inwestorów indywidualnych.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?