Kapitalizm po polsku

Kapitalizm w polskim wydaniu to specyficzne zjawisko, którego próżno szukać gdzie indziej. Wyzwanie? Stworzyć klasę średnią, która rozwinie polską gospodarkę – zauważają polscy harvardczycy

Publikacja: 20.04.2013 12:24

Uczestnicy debaty, od lewej: Dariusz Mioduski, Andrzej Klesyk, Daniel Boniecki, Lejb Fogelman i Krzy

Uczestnicy debaty, od lewej: Dariusz Mioduski, Andrzej Klesyk, Daniel Boniecki, Lejb Fogelman i Krzysztof Walenczak

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski Krzysztof Skłodowski

Dziś drugi odcinek naszego cyklu „Gospodarcze Forum Harvardczyków" w Gazecie Giełdy i Inwestorów „Parkiet". Temat dyskusji: „Kapitalizm w polskim wydaniu". Uczestnicy to znane postaci ze świata biznesu: Daniel Boniecki, Lejb Fogelman, Andrzej Klesyk, Dariusz Mioduski i Krzysztof Walenczak. Łączy ich pragmatyzm, przywiązanie do Polski, sukces zawodowy oraz szkoła wyższa – wszyscy są absolwentami amerykańskiego Uniwersytetu Harvarda.

Sukces po polsku

Polska gospodarka rozwija się nieprzerwanie od ponad 20 lat, gdy nastała nowa wolnorynkowa rzeczywistość. Jednym z najważniejszych osiągnięć, które zrodziło się z polskich przemian, jest przedsiębiorczość. Tysiącom małych i dużych biznesów Polska zawdzięcza wzrost gospodarczy i szereg innych zmian, które zapewniły nam skok cywilizacyjny. Ale kapitalizm w polskim wydaniu to specyficzne zjawisko, którego próżno szukać gdzie indziej. Nasi rozmówcy wskazują, że przedsiębiorcy zawsze czuli się jak obywatele drugiej kategorii, traktowani przez wszelką władzę z podejrzliwością, nie mogąc w pełni cieszyć się z osiąganych sukcesów. Główna przyczyna – brak etosu przedsiębiorczości.

Lejb Fogelman senior partner w firmie Greenberg Traurig:

W Polsce nie wypracowaliśmy jeszcze  kultury kompromisu  i?pojmowania sukcesu jako wartości samej w?sobie

Jak wskazuje Lejb Fogelman, senior partner w firmie prawniczej Greenberg Traurig, specyfiką polskiego kapitalizmu jest brak dojrzałej klasy średniej, podobnej do tej, jaka wykształciła się w Zachodniej Europie i Stanach Zjednoczonych – W Polsce nie wypracowaliśmy jeszcze kultury kompromisu i pojmowania sukcesu jako wartości samej w sobie, która jest podstawą dojrzałego kapitalizmu. Na Zachodzie taką kulturę tworzyła klasa średnia, której Polska w wyniku historycznej zawieruchy została pozbawiona, co zupełnie zmieniło całe polskie społeczeństwo. Przedwojenna klasa średnia, w znaczącej mierze żydowsko-niemiecka, została zastąpiona nowymi ludźmi ze społeczeństwa agrarnego, które nie opanowało jeszcze kultury sukcesu i kompromisu. W polskim społeczeństwie dalej dominuje postawa nieufności wobec sukcesu, w dużej mierze wynikająca z warunków, w jakim przyszło mu żyć – mówi Lejb Fogelman.

Z krytycznymi uwagami na temat polskiego kapitalizmu nie do końca zgadza się Dariusz Mioduski, prezes Kulczyk Investments. W jego ocenie sukces polskich przemian, jakie zaszły w ostatnich 20 latach, oparty był na kompromisie zaakceptowanym przez społeczeństwo. – Jesteśmy jednym z niewielu przykładów kraju, w którym transformacja dokonała się pokojowo. Zawdzięczamy to swego rodzaju kompromisowi zawartemu z władzą. Oczywiście istnieją pewne koszty tej decyzji, które ponosimy do dziś. Ale zdecydowana większość społeczeństwa zaakceptowała te warunki. Dlatego możemy powiedzieć, że podstawą polskiego sukcesu gospodarczego był osiągnięty przed laty kompromis – mówi Dariusz Mioduski.

Daniel Boniecki dyrektor zarządzający firmy doradczej McKinsey w Polsce

: Warto się zastanowić, jak promować przedsiębiorczość oraz fakt, że zarabianie jest sukcesem nie tylko przedsiębiorcy

Lejb Fogelman uważa, że mimo ogromnego i wręcz bezprecedensowego sukcesu, jaki zawdzięczamy transformacji, wielu Polaków nie docenia tego, co udało się w kraju osiągnąć przez ostatnie lata. W odpowiedzi na uwagi Dariusza Mioduskiego odpowiada, że nie chodzi mu o kompromis polityczny, który rzeczywiście leży u podłoża polskiej transformacji, ale o system, który nadaje szczególną wartość kompromisowi. Sukces w takim kompromisie jest po prostu uznawany za wartość, a nie koszt. – Zderzenie dwóch jednostek w kulturze kompromisu oznacza, że sukces nie jest zwycięstwem jednej, a przegraną drugiej, ale wspólną wartością, z której korzystają wszyscy uczestnicy rynku. Dopiero wtedy możemy mówić, że kapitalizm jest dojrzalszy. Moim zdaniem w Polsce tego jeszcze nie osiągnęliśmy – ocenia Lejb Fogelman.

Nie ma zysków bez ryzyka

Zdaniem Krzysztofa Walenczaka, dyrektora generalnego polskiego oddziału Societe Generale, na sukces, jaki udało się Polsce osiągnąć, zapracowaliśmy sami, wykorzystując swój potencjał.

– W polskim społeczeństwie był naturalny rezerwuar, zasób pewnych wartości, które okazały się niezbędne, by ten sukces osiągnąć. Zawdzięczamy to m in. naszej wrodzonej przedsiębiorczości, indywidualizmowi i umiejętności podejmowania ryzyka – uważa Krzysztof Walenczak.

Krzysztof Walenczak dyrektor generalny polskiego oddziału Societe Generale:

Obowiązkiem władzy jest zmiana systemu wartości, by sukces jednostki był sukcesem społecznym

Zdaniem Daniela Bonieckiego, dyrektora zarządzającego firmy doradczej McKinsey w Polsce, sukces jest niezaprzeczalny – Polska jest jedynym krajem w Europie, który zanotował nieprzerwany wzrost gospodarczy w ciągu ostatnich 21 lat, a od 1989 r. realny PKB w przeliczeniu na głowę mieszkańca wzrósł blisko dwukrotnie – do 34,4 tys. zł w 2012 r. – Wciąż jednak trzeba sobie radzić z wyzwaniami. Na przykład nasze społeczeństwo musi zmienić sposób postrzegania przedsiębiorców. Warto się zastanowić, jak promować przedsiębiorczość, oraz zrozumieć fakt, że zarabianie jest sukcesem nie tylko przedsiębiorcy, ale i kraju, w którym tworzy on miejsca pracy i dobrobyt. Musimy umieć celebrować zarówno sukces, jak i porażkę. Przedsiębiorczość polega na podejmowaniu ryzyka – jeśli coś się nie udaje, trzeba uczyć się na błędach i próbować dalej. Kpiny z niepowodzeń nie zachęcają do podejmowania kolejnych prób – uważa Daniel Boniecki.

Biznes potrzebuje wsparcia

W tym momencie debaty z ust Krzysztofa Walenczaka pada najważniejsze pytanie, na które?Polska będzie musiała znaleźć odpowiedź

– czy mamy wystarczająco dużo rezerw, by utrzymać wzrost, o którym dziś mówimy jako o sukcesie? – Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że mamy teraz przełomowy okres w historii ekonomicznej Polski. Czy dotychczasowy rozwój wydarzeń będzie kontynuowany, bo wciąż mamy naturalne rezerwy i głód sukcesu w polskim społeczeństwie? Czy fundamentalne bodźce rozwojowe, jak ambicja dorównania zamożnej Europie, będą dalej napędzały gospodarkę? A może jesteśmy na początku kryzysu będącego składową kryzysu przywództwa i braku wiary w kapitalizm, który wpisuje się w ogólno-europejską debatę – pyta Krzysztof Walenczak.

Dariusz Mioduski prezes zarządu Kulczyk Investments:

Polskie firmy niejeden raz udowodniły, że?potrafią być konkurencyjne, są?w?stanie podbijać zagraniczne rynki

Walenczak podkreśla, że w rozwiązaniu problemów ważną rolę powinny odegrać elity polityczne, które im szybciej pojmą, że kapitalizm jest najlepszym systemem opartym na tych niezaprzeczalnych wartościach, jak prywatna własność, wolność gospodarcza i równość szans, tym lepiej dla Polski.

Nieco inaczej problem postrzega Andrzej Klesyk, prezes PZU. Uważa on, że Polska do gospodarczego skoku po 1989 roku nie potrzebowała elit. Zapewnił go powszechny rozkwit przedsiębiorczości, który w dużej mierze odpowiada za wzrost gospodarczy. Andrzej Klesyk dostrzega jednak wady polskiej wersji kapitalizmu i proponuje inne rozwiązanie. – Ostoją kapitalizmu jest przedsiębiorcza klasa średnia.?Tymczasem w Polsce między największymi a małymi przedsiębiorstwami jest próżnia. W normalnym kraju grupa będąca przedsiębiorcami i średniej wielkości firmami w największym stopniu odpowiada za wytwarzanie dochodu narodowego. W Polsce ta grupa nie ma tego potencjału, jaki powinna mieć. Nie sposób tego zmienić rozwiązaniami politycznymi. Niezbędna jest praca u podstaw. Stworzenie takich warunków, by małe firmy przerodziły się w solidne średnie przedsiębiorstwa – proponuje Andrzej Klesyk.

Z kolei Krzysztof Walenczak jest przekonany, że rola elit powinna polegać na stworzeniu warunków, w których pewne wartości generowane będą ewolucyjnie i staną się fundamentem naszej gospodarki i kraju. – Obowiązkiem władzy jest zmiana sytemu wartości, by sukces jednostki był sukcesem społecznym, wytwarzanie dochodu narodowego było moralnie akceptowane, a sukces gospodarczy nie był traktowany z podejrzliwością – mówi Walenczak.

Wyzwania stojące przed rodzimym biznesem

Jakub Kurasz, redaktor naczelny „Parkietu" prowadzący debatę, zwraca uwagę, że polski kapitalizm może dalej ewoluować. W jego ocenie jedną z dróg, którymi może podążyć Polska, jest kapitalizm państwowy, jaki mamy we Francji

Andrzej Klesyk prezes zarządu PZU:

W naszym interesie jest zadbać więc o to, by pojawiła się klasa zainteresowana rozwojem kraju, pchająca go do przodu

– w dużym skrócie można go opisać jako akumulację parapaństwowego majątku. Druga opcja miałaby polegać na wzmacnianiu małego i średniego biznesu.

Problemy stojące przed polskim kapitalizmem dostrzega Daniel Boniecki. Paradoksalnie to, co dotychczas było atutem Polski, może się okazać wyzwaniem. – Motorami wzrostu gospodarczego naszego kraju były m.in. inwestycje bezpośrednie, które przyciągał duży i chłonny rynek. Innym ważnym czynnikiem był wysoki popyt wewnętrzny przy stosunkowo niskim poziomie zadłużenia – mówi Daniel Boniecki. – Obecnie te dźwignie wzrostu gospodarczego słabną. Na przykład w latach 2007-2011 wartość inwestycji zagranicznych w Polsce obniżyła się z 17 mld euro do 14 mld. Wydaje się również, że ze względu?na bardziej restrykcyjne podejście instytucji finansowych, ilość wolnego pieniądza na konsumpcję będzie się kurczyć – uważa Daniel Boniecki.

Czas zacząć myśleć globalnie

Zdaniem dyrektora zarządzającego McKinsey w Polsce nasz kraj może się do tego trudnego okresu przygotować. Jedną z recept na kryzys jest śmielsze wchodzenie rodzimych firm na rynki zagraniczne. Dotychczas tylko cztery z dwudziestu największych polskich przedsiębiorstw (według przychodów) przeprowadziły inwestycje poza Polską. – Mając duży rynek wewnętrzny, żyjemy w pułapce komfortu łatwego zbytu, inaczej niż firmy w mniejszych krajach, które muszą szukać wzrostu za granicą. Najwyższa pora, by duże i średnie przedsiębiorstwa, które mają silną pozycję w kraju, sięgnęły po rynek liczący 100 mln klientów na zachód i 200 mln klientów na wschód od naszych granic – mówi Daniel Boniecki. – Wyjście poza Polskę daje szansę na szybszy wzrost, dywersyfikuje ryzyko związane ze spowolnieniem gospodarczym oraz ułatwia dostęp do technologii i rynku talentów – dodaje Daniel Boniecki.

Uczestnicy dyskusji są optymistami, jeśli chodzi o ocenę możliwości rodzimych firm w starciu z zagraniczną konkurencją. – Polskie firmy nie raz udowodniły, że potrafią być konkurencyjne, są w stanie podbijać świat. Jeśli tylko im się na to pozwoli, stworzy warunki do wzrostu najpierw na naszym rodzimym rynku, da lepszy dostęp do know-how czy finansowania. Silne, odpowiednio uzbrojone w wiedzę i kapitał, same będą mogły podjąć decyzję, czy wyjście poza granice jest dla nich opłacalne– ocenia Dariusz Mioduski.

O szanse polskich firm na zagranicznych rynkach przedsiębiorców nie martwi się też Andrzej Klesyk: – Mocne firmy, które dobrze funkcjonowały w kraju i zbudowały silną pozycję w Polsce, nie potrzebują pomocy państwa, by działać i odnosić sukcesy za granicą – mówi szef PZU.

Jego zdaniem większym wyzwaniem dla naszej gospodarki i całego społeczeństwa jest ustalenie, co trzeba zrobić, by małe firmy rosły w siłę i stawały się cennymi z punktu widzenia całej gospodarki i kraju przedsiębiorstwami średniej wielkości.

– Aby stworzony u nas system dalej się rozwijał w sposób ciągły, musimy mieć dużą i silną reprezentację przedsiębiorców, która będzie zainteresowana, by ten biznes zwany Polską dalej ciągnąć. Rolę tę jest w stanie spełnić przedsiębiorcza klasa średnia. Obecnie jej nie posiadamy, dopiero się tworzy. W naszym interesie jest zadbać więc o to, by pojawiła się klasa zainteresowana rozwojem kraju, pchająca go do przodu – podsumowuje Andrzej Klesyk.

Debatę prowadził Jakub Kurasz, redaktor naczelny „Parkietu"

[email protected]

IV edycja konkursu „Droga na Harvard"

Od trzech lat stowarzyszenie Harvard Club of Poland, skupiające polskich absolwentów Uniwersytetu Harvarda, organizuje w Polsce konkurs „Droga na Harvard". Celem konkursu jest promowanie wśród Polaków idei studiowania na renomowanych uczelniach zagranicznych, w szczególności na Harvardzie. Główną nagrodą jest tygodniowy pobyt na Uniwersytecie Harvarda. Konkurs ma pomóc najlepszym polskim uczniom, studentom oraz absolwentom szkół wyższych w rozpoczęciu studiów na Harvardzie. Termin składania zgłoszeń mija w poniedziałek, 22 kwietnia o północy.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?