Ekonomiści na listach

Na listach wyborczych nie ma nikogo, kto jako zawód napisałby „inwestor giełdowy”. Nie brakuje natomiast ekonomistów czy ludzi biznesu, którzy chcą wejść do polityki i obiecują rewolucję w gospodarce

Aktualizacja: 23.02.2017 12:50 Publikacja: 01.10.2011 04:19

Ekonomiści na listach

Foto: GG Parkiet

 

 

Polityką postanowił zająć się m.in. były wiceprezes Narodowego Banku Polskiego Krzysztof Rybiński. Po ponad 20 latach doświadczeń rynkowych – pracował m.in. jako informatyk w firmie komputerowej w Japonii, konsultant Banku Światowego, Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego oraz główny ekonomista banków ING, BPH i BZ WBK, zdecydował się jako niezależny kandydat wystartować w wyborach do Senatu.

Profesorowie i finansiści

– Gdyby politycy wprowadzali zapowiadane reformy, nie byłoby potrzeby, aby ekonomiści i profesorowie włączali się do polityki – stwierdził Rybiński. – W ostatnich latach jednak rząd nie robił tego, co do niego należy. W obliczu zbliżającego się kryzysu będą zaś potrzebni w parlamencie ludzie, którzy rozumieją zasady rządzące rynkiem i będą w stanie szybko reagować.

Senatorem chce zostać także prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów i główny ekonomista Business Centre Club. Wprawdzie kandyduje on z listy niezależnej Obywatele do Senatu, ale w debacie na temat finansów państwa pomiędzy Grzegorzem Napieralskim, liderem SLD, i Jackiem Rostowskim, ministrem finansów, pojawił się w roli ekonomicznego doradcy lewicy. Decyzję o kandydowaniu tłumaczy faktem ograniczania swobody działań i wypowiedzi polityków przez partyjnych liderów. – Postanowiłem skorzystać z propozycji lokalnych prezydentów i jako niezależny kandydat wystartować w wyborach – wyjaśnił Gomułka.

Podczas debaty u boku Rostowskiego pojawił się z kolei Dariusz Rosati, którego pod koniec lat 90. do Rady Polityki Pieniężnej desygnował prezydent Aleksander Kwaśniewski. Dziś Rosati jest kandydatem do Sejmu z listy PO, podobnie zresztą jak Jacek Rostowski, który już półtora roku temu – jako urzędujący minister – zapowiedział, że zamierza rozpocząć romans z polityką. – Jak się jest ministrem w rządzie dwóch partii, i to z nominacji jednej z nich, to jest naturalne, że się do tej partii należy – uzasadniał wówczas złożenie wniosku o przyjęcie w szeregi Platformy Obywatelskiej. – Tak jest w dojrzałych demokracjach europejskich.

Na liście PO po raz trzeci już pojawił się też były bankowiec Jakub Szulc. W rządzie Tuska jest wiceministrem zdrowia. Platformę reprezentuje zresztą najwięcej ludzi biznesu – tak przynajmniej wynika z deklarowanego przez samych kandydatów wykształcenia i wykonywanego zajęcia. Wystarczy wymienić Piotra Lecha, przedsiębiorcę, który ma już doświadczenie jako działacz samorządowy. Podobną drogę przebył inny przedsiębiorca – Wojciech Krakowski, który najpierw został radnym, a teraz wybiera się do Sejmu.

PiS postawił z kolei na profesorów – podczas prezentowania pakietów ustaw podatkowych u boku Jarosława Kaczyńskiego pojawił się Jerzy Żyżyński, ekonomista zajmujący się polityką fiskalną i pieniężną. Z Sejmem miał on już wcześniej kontakt jako ekspert sejmowych komisji śledczych: ds. prywatyzacji PZU (2005 r.) oraz ds. prywatyzacji sektora bankowego (2006–2007). W latach 2006–2007 zasiadał w radzie nadzorczej KGHM Polska Miedź.

Do Senatu w barwach PiS kandyduje Grzegorz Bierecki, prezes Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej. We własnej ocenie ma przygotowanie do pracy w parlamencie. Chwali się tym, że opiniuje m.in. projekty zmian przepisów dla najważniejszych na świecie organizacji, takich jak Komitet Bazylejski, Komisja i Parlament Europejski czy G20.

Senatorem z ramienia tej samej partii chce także zostać Marek Zagórski, prezes Europejskiego Funduszu Rozwoju Wsi Polskiej, były prezes firmy Provimi. Zagórski w wyborach w 2001 r. jako członek Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego został wybrany z listy Platformy Obywatelskiej. Po wyborach nie wszedł jednak do Klubu Parlamentarnego PO, a został członkiem Koła Poselskiego SKL. Od 2004 r. był posłem niezrzeszonym, a w 2005 roku nie ubiegał się o reelekcję. W 2006 r. z rekomendacji Samoobrony objął urząd sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa, ale w maju 2007 roku podał się do dymisji.

Coraz gorsza jakość

Nie wszyscy ludzie biznesu są jednak w stanie przestawić się na tory polityczne. Dwa razy do polityki wracał Rafał Zagórny, wiceminister finansów w czasach, gdy na czele resortu stał Leszek Balcerowicz. Ostatecznie z kariery politycznej zrezygnował w 2005 roku. – Jakość polityki w Polsce i na świecie jest coraz niższa – mówi.

W jego ocenie w ciągu ostatnich lat ludzie, którym leżało na sercu dobro kraju, odeszli z polityki, a na ich miejsce przyszli tacy, których celem jest poprawa własnego statusu materialnego. – To widać choćby po jakości wypowiedzi – wyjaśnia Zagórny. – Kiedyś mieliśmy okazję przysłuchiwać się merytorycznym dyskusjom, dziś w debatach chodzi bardziej o to, kto komu bardziej przyłoży, aniżeli o to, kto kogo przekona bardziej trafnymi argumentami.

 

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty