Ale ta, jakże imponująca z polskiego punktu widzenia, liczba jest wynikiem pewnego sprzężenia zwrotnego. Spółka w żaden sposób nie otrzymała tych inwestorów „za darmo", tylko ciężko na nich zapracowała. Air Liquide nieprawdopodobnie dobrze dba o inwestorów. Oprócz stosowania tradycyjnych, powszechnie znanych narzędzi relacji inwestorskich, za pomocą których spółka komunikuje się, zarząd stosuje zachęty finansowe.

We Francji istnieje pojęcie „akcjonariusza zarejestrowanego" (ang. registered shareholder). Można to porównać do posiadania akcji imiennych. Skutkuje to tym, że spółka zna swoich zarejestrowanych akcjonariuszy z imienia i nazwiska. Takie akcje mogą być trzymane tradycyjnie w domu maklerskim lub też na rachunku otworzonym bezpośrednio w spółce. Spośród wszystkich indywidualnych akcjonariuszy spółki aż 202 tysiące jest akcjonariuszami zarejestrowanymi. Dla tychże inwestorów spółka oferuje z jednej strony niezwykle proste, z drugiej strony niezwykle skuteczne zachęty, np. 10-proc. wyższą dywidendę. Wszyscy długoterminowi inwestorzy w Air Liquide, nie tylko indywidualni, instytucjonalni również, co jakiś czas dostają darmowe akcje (taka sytuacja miała miejsce 27 razy w ponad 100-letniej historii spółki, ostatnie kilka takich przypadków miało miejsce w 2006, 2008 i 2012 r.). Inwestorzy zarejestrowani dostają ich o 10 proc. więcej.

Takie działania pozwoliły Air Liquide w ostatnich latach utrzymać liczbę inwestorów indywidualnych w akcjonariacie na stałym poziomie, podczas gdy w firmach z indeksu CAC40 ich liczba drastycznie spadła (przeciętny udział inwestorów indywidualnych w akcjonariacie spółek z CAC40 w 2009 r. wynosił 15,7 proc., aktualnie jest to 8,4 proc. W przypadku Air Liquide jest to stale około 37 proc.). Dość powiedzieć, że 60 proc. akcjonariuszy Air Liquide trzyma akcje spółki powyżej 10 lat! A są tacy, którzy akcje dziedziczą przez kilka pokoleń.

Jak głosi hasło Air Liquide, inwestorzy indywidualni są sercem spółki. To z nich spółka się wywodzi i wokół nich buduje niezależność. Te wymienione działania opłacają się. Wrogie przejęcie spółki przy tak lojalnym akcjonariacie indywidualnym jest praktycznie niemożliwe.

Już słyszę głos malkontentów z dużych polskich spółek publicznych, którzy, trzeba to wprost powiedzieć, szukają dziury w całym, żeby tylko nie prowadzić podobnych działań z inwestorami indywidualnymi. Że to nie ta skala, że zupełnie inna liczba inwestorów na naszym rynku, że mniej dojrzały rynek kapitałowy, że są bariery prawne... i to wszystko razem powoduje, że się nie da. Tak najłatwiej powiedzieć, nie da się i koniec, a na samym końcu, że to się jeszcze dodatkowo nie opłaca. Jakoś innym się opłaca... I mam wrażenie, że nie jest to kwestią budżetu, tylko kwestią podejścia do tematu.