Ostatni miesiąc nie był dla GPW najlepszy i mocno stopniał 6,5-proc. zysk, który WIG wypracował od końca grudnia, ale od początku roku wciąż jest na plusie (3,3 proc.). Jednak polski indeks ostatnio osłabł w stosunku do MSCI Emerging Markets, wskazującego koniunkturę na rynkach wschodzących, z którym jest mocno skorelowany (od początku roku zyskał prawie 9 proc.).
Paliwo się wyczerpuje?
W ujęciu rocznym WIG wciąż jest mocniejszy – stracił tylko nieco ponad 4 proc. w porównaniu z 15-proc. przeceną MSCI Emerging Markets. Dla porównania niemiecki DAX jest 7 proc. pod kreską, a amerykański S&P na takim samym poziomie jak rok temu. W ostatni czwartek rynki akcji zareagowały spadkami na decyzję Europejskiego Banku Centralnego o uruchomieniu od września już trzeciego programu TLTRO (targeted longer-term refinancing operations). Indeksy zostały pchnięte w dół przez europejskie banki, bo rynek zinterpretował kolejne udzielanie długoterminowych, tanich pożyczek bankom jako informację, że europejski sektor bankowy nie jest w najlepszej kondycji, skoro potrzebuje taniej płynności. Na pogorszenie nastrojów wpłynęło też obniżenie prognozy wzrostu PKB strefy euro.
– Wydaje się, że rynek miał już wystarczająco dużo czasu, by dostosować się do perspektywy spowolnienia w Europie. Dlatego nie byłbym zbytnim pesymistą. Jednak rynek zareagował negatywnie na ostatnią decyzję EBC, która powinna raczej wesprzeć ceny akcji, co zachęca do ostrożności: jeśli inwestorzy sprzedają nawet po pozytywnych informacjach, to znaczy, że chwilowo zwyżki mogą się zatrzymać. Obawy o spowolnienie gospodarcze mogą powstrzymywać rynek przed zdecydowanym wzrostem, ale też nie powinny doprowadzić do istotnej przeceny – uważa Adam Łukojć, zarządzający w Allianz TFI. Jak polityka głównych banków centralnych wpłynie na giełdy? – Od początku roku wsparcie dla rynków rozwijających się płynęło z Fedu, którego gołębia retoryka osłabiła dolara i wsparła rynek surowców. W naszej ocenie zmiana retoryki Fedu i EBC może oznaczać dopasowanie do zmiany postrzegania przyszłej kondycji gospodarki światowej, co potwierdzają obawy o słabnące tempo wzrostu globalnego PKB. To nie jest dobre otoczenie do mocnego zaangażowania się w akcje i w dłuższym terminie paliwa do zwyżek zabraknie – mówi Dariusz Świniarski, zarządzający w DM TMS Brokers. Dodaje, że obecna faza cyklu koniunkturalnego preferuje surowce, stąd napływy na poziomie 17,5 mld USD do funduszy akcji rynków wschodzących od początku roku nie mogą dziwić i to one w dużej mierze stały za zwyżkami indeksów z koszyka rynków wschodzących.
– Oczywiście informacje o potencjalnym porozumieniu na linii USA–Chiny i stymulacji fiskalnej w Chinach także były pozytywnym sygnałem dla tych rynków jako głównych beneficjentów rozwoju globalnego handlu. Jednak słabość indeksu MSCI Emerging Markets w lutym (+0,1 proc. m./m.) przy sile MSCI World (o 3 proc. m./m.) pokazuje, że w ocenie inwestorów paliwo do zwyżek się wyczerpuje, co może zwiastować zbliżanie się do punktu przesilenia – sygnalizuje Świniarski.
Czy GPW może radzić sobie lepiej niż główne rynki i kraje wschodzące? – Jeśli hossa się utrzyma, GPW raczej nie będzie najsilniejszym rynkiem. Międzynarodowi inwestorzy będą wybierać miejsca, które może będą bardziej ryzykowne, ale dadzą większe nadzieje na wzrost, czyli raczej Chiny i Indie, a nie względnie spokojną, stabilną Polskę. To może hamować zwyżki indeksu WIG20 – bo inwestorzy zagraniczni są zainteresowani przede wszystkim akcjami dużych polskich spółek – uważa Łukojć.