Amerykańska giełda nie zwalnia tempa, niezależnie od okoliczności, za wyjątkiem tąpnięcia z ostatnich miesięcy ubiegłego roku.
Wall Street coraz bliżej rekordu
I choć to tempo nie jest zawrotne, to od początku roku S&P500 zyskuje już 16 proc., a od grudniowego dołka – ponad 23 proc. W ostatnich dniach indeks stara się zadomowić powyżej 2900 punktów, przygotowując się najwyraźniej do pobicia kolejnego rekordu wszech czasów. Brakuje mu do tego już tylko nieco ponad 20 punktów, czyli mniej niż 1 proc. Trudno sobie wyobrazić, że byki nie pokuszą się o atak na rekord i tylko jakaś „katastrofa" mogłaby im w tym przeszkodzić. Inną sprawą jest to, co będzie później, gdy nadejdzie chęć realizacji zysków, a na wykresie pojawi się formacja podwójnego szczytu. Na razie nie ma się czym martwić. Lepsze, niż się spodziewano, dane z Chin, opublikowane w minioną środę, powinny podtrzymać dobre nastroje i umożliwić realizację byczych planów. Sięgająca 6,4 proc. dynamika PKB euforii wywołać co prawda nie powinna, ale sporo wyższy, niż oczekiwano, wzrost produkcji przemysłowej i nieco lepsza sprzedaż detaliczna powinny dodać optymizmu na najbliższe dni.
Ten optymizm szczególnie przydałby się głównym parkietom europejskim. Co prawda indeks we Frankfurcie ostatnio radzi sobie całkiem nieźle, ale dobre wieści mogą podtrzymać tendencję wzrostową. W miniony wtorek DAX dość zdecydowanie przedostał się powyżej 12 tys. punktów, a pierwszy techniczny opór leży ok. 300 punktów wyżej, więc miejsca na zwyżkę jest jeszcze sporo.
MSCI Emerging Markets od 5 kwietnia trzyma się bardzo mocno, choć nie może bardziej zdecydowanie wznieść się ponad szczyt z lipca ubiegłego roku. Tak długa walka byków świadczyć może jednak o ich determinacji. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że w głównej mierze to zasługa giełdy chińskiej i panującej na niej niemal euforycznych nastrojów, które przenoszą się na pozostałe rynki wschodzące, w szczególności na parkiety azjatyckie. Zwyżkujący od początku roku o ponad 30 proc. Shanghai Composite po krótkiej i dość łagodnej spadkowej korekcie wzrósł w miniony wtorek o 2,4 proc., powracając ponownie powyżej 3200 punktów. Środowe dane makroekonomiczne zostały jednak przyjęte z umiarkowanym optymizmem. Na miano lidera zasługują jednak nie Chiny. Choć w tym roku indeks giełdy w Bombaju nie może pochwalić się podobną skalą zwyżki, to jednak wtorkowy 1-proc. wzrost spowodował, że znalazł się on na poziomie najwyższym w historii. Na pozostałych giełdach kontynentu aż tak dobrze nie jest, ale w większości przypadków radzą sobie one w ostatnim czasie całkiem nieźle. Na tym tle nie zachwycają ani nasz region, ani giełdy południowoamerykańskie.