Odstąpienie od powołania funduszu konwersji w przyjętej kilka dni temu przez Sejm ustawie frankowej, który mógłby kosztować sektor maksymalnie 2,5 mld zł w pierwszym pełnym roku działalności, jest dla banków dobrą informacją. Jednak na horyzoncie czai się inne – dotyczące rozstrzygnięć sądowych – zagrożenie wynikające z hipotek walutowych.
Procesów przybędzie?
Kredyty te są warte w polskim sektorze bankowym łącznie 126 mld zł, z czego na franki szwajcarskie przypada 100 mld zł, a prawie 23 mld zł na euro. Niebawem, najpóźniej we wrześniu, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wyda orzeczenie w sprawie polskiego klienta mającego kredyt frankowy i najprawdopodobniej będzie ono spójne z majową opinią rzecznika TSUE, który orzekł, że klauzula niedozwolona w umowie frankowej oznacza nieważność całej umowy lub przekształcenie jej w złotową, ale ze stopą procentową nadal w LIBOR CHF. Wyrok w podobnym duchu wydał w kwietniu także Sąd Najwyższy.
Dla banków oznaczałoby to ogromne straty. Po pierwsze, doszłoby do przewalutowania na złote po kursie z dnia zaciągnięcia, więc automatycznie doszłoby do odpisu wartości kredytu. Jeśli przyjmiemy, że średni kurs zaciągnięcia wciąż czynnych hipotek frankowych to 2,5 zł (obecny kurs CHF/PLN to 3,83 zł), odpisana musiałaby zostać jedna trzecia wartości tych kredytów. Ale to nie koniec, bo LIBOR CHF jest ujemny i wynosi -0,75 proc., więc jest o prawie 2,5 pkt proc. niższy od WIBOR. Pozostawienie szwajcarskiej stawki przy przewalutowaniu na złote oznaczać dla banków będzie ubytek przez dekadę około 25 mld zł przychodów odsetkowych. Pod względem rentowności ROE nieznacznie sytuację zneutralizowałoby przejście na niższe wagi ryzyka – te frankowe mają teraz aż 150 proc., złotowe zwykle 35 proc.
Związek Banków Polskich szacował, że takie podejście może skutkować stratami sektora sięgającymi łącznie 60–80 mld zł netto. Dla porównania roczny zysk branży to około 15 mld zł netto.
Te szacunki mogą być znacznie zawyżone. Przede wszystkim wyrok TSUE odnosi się do kredytów indeksowanych do waluty, a nie denominowanych. Te pierwsze według szacunków stanowią około 45 proc. wartości wszystkich, zatem ewentualne pozwy mogą dotyczyć hipotek frankowych wartych 45 mld zł. Pulę potencjalnie zagrożonych stratami kredytów mogą obniżać także specyficzne zapisy w umowach. TSUE wskazuje, że inne poza klauzulą abuzywną postanowienia umowy stosuje się bez zmian. Niektóre banki w kredytach denominowanych zastrzegały, że oprocentowanie określa się w zależności od waluty takiego kredytu. Jeśli więc był to frank, to stosowano LIBOR CHF, jeśli złoty, będzie to WIBOR itp. Dlatego niektóre banki wskazują, że orzeczenie TSUE nie będzie miało aż tak wielkiego wpływu, bo umowa po przewalutowaniu na złote będzie oparta na stawce WIBOR. Bank poniósłby oczywiście stratę na przewalutowaniu, musiałby zwrócić klientowi różnice od początku obowiązywania takiego kredytu ze względu na mniejszą wartość bilansową, ale z drugiej strony zastosowałby WIBOR, a różnica między polską a szwajcarską stawką w przeszłości była jeszcze większa niż teraz i sięgała nawet 5 pkt proc. Dlatego to rozwiązanie nie byłoby aż tak korzystne dla klientów.