Mimo zmiennej koniunktury na warszawskiej giełdzie nie brakuje spółek, których kursy osiągają historyczne rekordy notowań. Pod lupę wzięliśmy te, których ceny akcji wspięły się na szczyty w ostatnich tygodniach. W opinii analityków nawet jeśli kursy spółek są na historycznych maksimach, wcale to nie oznacza, że ich akcje są już przewartościowane. Wynika to z faktu, że rosnące wyceny mają odzwierciedlenie w poprawiających się wynikach. Dlatego nie brakuje inwestorów uznających wyższość takich firm nad nisko wycenianymi spółkami, które nierzadko mają problem ze stabilnością osiąganych wyników lub mają ograniczone perspektywy wzrostu biznesu. – Na giełdzie tylko w okresach paniki można tanio kupić dobrze zarządzane, operujące na wzrostowym rynku i do tego wysoko rentowne firmy. Co więcej, właśnie one po okresach wyprzedaży są pierwszymi, które odbijają. Czy sprzedać po zwyżkach i na szczytach? W przypadku dobrych spółek te szczyty zwykle okazują się lokalne, a inwestorzy na ogół nie trafiają z zakupem w lokalny dołek i następnie mają opory przed odkupieniem ponownie drogiej, rosnącej spółki – wskazuje Adam Zajler, analityk Millennium DM.
Faworyci z indeksu WIG20
Niesłabnącym popytem cieszy się CD Projekt, którego akcje pozwoliły na wypracowanie tylko od początku tego roku ponad 80-proc. zysku, a kapitalizacja spółki przekroczyła 25 mld zł, co plasuje producenta gier w ścisłej czołówce najbardziej wartościowych spółek z naszej giełdy. Kluczowe znaczenie dla jego postrzegania miały oczekiwania związane z premierą „Cyberpunka 2077". – Naszym zdaniem CD Projekt ma nadal potencjał do pozytywnych zaskoczeń, pomimo rekordowej wyceny. Kluczowym czynnikiem może się okazać uzyskanie ulgi IP Box, co według naszych kalkulacji powinno pozwolić na 238 mln zł oszczędności w roku premiery „Cyberpunka", co naszym zdaniem nie jest jeszcze wycenione przez rynek – uważa Emil Popławski, analityk Erste Securities. – Warto wspomnieć, że IP Box obniża trzyletnie średnie C/Z spółki na lata 2020–2023 do poziomu 20,5x, co implikuje 11-proc. dyskonta do spółek porównywalnych – dodaje.
Duże nadzieje inwestorzy pokładają w Lotosie, który po solidnej korekcie w I połowie roku wrócił do łask. – Obecna wycena dyskontowała do tej pory bardzo sprzyjające otoczenie makro dla sektora rafineryjnego. W październiku spora część wzrostu marży pochodziła od dyferencjału Ural Brent, który utrzymywał się w okolicach 3 USD za baryłkę. Kurs mógł też reagować na pozytywne informacje związane z uruchomieniem inwestycji EFRA umożliwiającej przerób ciężkiego oleju, którego ceny znajdują się obecnie na wieloletnich minimach – zauważa Krzysztof Kozieł, analityk Pekao IB.
– Z uwagi na ostatnie pogorszenie warunków makro zwłaszcza w zakresie dyferencjału możliwa jest krótkoterminowa realizacja zysków, jednak w średnim terminie wierzymy w spółkę i zgodnie z naszą ostatnią rekomendacją wartość godziwa akcji Lotosu kształtuje się w okolicach 105,5 zł. Spółka wydaje się być dobrze pozycjonowana w zakresie miksu produktowego przed wejściem w życie nowych regulacji dotychczasowych limitów emisji IMO 2020 – argumentuje.
Rosnący rynek mocnym wsparciem
Część systematycznie zyskujących na wartości spółek dobrą formę zawdzięcza korzystnemu otoczeniu, które jest mocnym wsparciem dla osiąganych wyników finansowych. Do systematycznej poprawy rezultatów przyzwyczaił inwestorów Dom Development. Jak zauważa Dominik Niszcz, analityk Raiffeisena, deweloper ten to jedna z dwóch, obok Atalu, spółek najlepiej radzących sobie na krajowym rynku mieszkaniowym. – Inwestorzy doceniają wysoką jakość zarządzania oraz marżę, a także silną pozycję spółki na kluczowym rynku warszawskim i duży zapas ziemi pod przyszłe projekty. W przeciwieństwie do kilku mniejszych deweloperów notowanych na GPW niskie jest ryzyko utraty rentowności, a w dzisiejszych czasach inwestorzy skłonni są płacić premię za stabilne wyniki i dywidendę – przekonuje. – Ostatni wzrost kursu powiązany jest z coraz wyższymi cenami mieszkań oraz stabilizacją po stronie kosztów materiałów czy pracy, po kilku kwartałach zwyżek. To od tych czynników będzie zależało w dużym stopniu, jak zachowa się kurs w kolejnych latach – podkreśla Niszcz.