– Potencjalni kupujący muszą mieć pieniądze na wezwania, a w obecnych warunkach niektórzy z nich mogą mieć ograniczenia w pozyskiwaniu finansowania. Muszą też wierzyć, że kupowana spółka przetrwa kryzys, m.in. musi być w stanie obsługiwać swoje długi. Inwestorzy branżowi mogą unikać firm, które są silnie zadłużone i mogą mieć problemy z płynnością, ponieważ nie chcą być zmuszeni do ratowania tych firm kolejnymi zastrzykami kapitału. Poza tym firma musi mieć dobre perspektywy, a obecny kryzys zmienia wiele modeli biznesu i inwestorzy branżowi czy fundusze private equity muszą na nowo je ocenić. Wyjaśnienie kwestii płynności, zadłużenia i aktualności modeli biznesu wymaga trochę czasu. Dlatego wezwania mogą się pojawiać, ale prawdopodobnie będziemy musieli na nie jeszcze poczekać – uważa Łukoić.
Wiele wskazuje na to, że te warunki teraz wcale nie muszą zostać spełnione. – W sytuacji niepewności gospodarczej najbliższe tygodnie nie powinny obfitować w przejęcia spółek. Potencjalni nabywcy, jeżeli byliby zainteresowani „wejściem" na dany rynek lub delistingiem, już by to zrobili. Jako przykład można podać takie spółki jak Echo, Polnord czy Orbis – mówi Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji w Generali Investments TFI, wymieniając firmy, na które wzywali ostatnio inwestorzy branżowi.
Płynność sprzyja?
Nie bez znaczenia jest też kwestia przepływów kapitału i płynności funduszy. Strach przed kryzysem i słabe stopy zwrotu w lutym powodowały, że w marcu klienci funduszy masowo wycofywali pieniądze (dotyczyło to głównie części dłużnej). W ubiegłym miesiącu z funduszy akcji klienci wypłacili netto 0,94 mld zł (z tego 155 mln zł inwestorzy wypłacili z funduszy akcji małych i średnich spółek, a blisko 700 mln zł z funduszy akcji polskich uniwersalnych), natomiast z mieszanych 1,2 mld zł. Warto przy tym zauważyć, że do tej grupy zaliczane są też fundusze pracowniczych planów kapitałowych, które od kilku miesięcy gromadzą już środki w ramach nowego programu emerytalnego – bez nich byłoby więc jeszcze gorzej. To może wskazywać, że inwestorzy finansowi mogą być bardziej skłonni do sprzedaży akcji, a wezwanie zawsze jest dobrym sposobem na sprawne upłynnienie sporego pakietu. Poza tym już wcześniej płynności na rynku nie brakowało, a teraz koszty finansowania z powodu cięcia stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej jeszcze spadły. To mogłoby sprzyjać kupującym.
– Kwestie płynności w podobny sposób ograniczają potencjalnych kupujących, jak również sprzedających. Potencjalni sprzedający, czyli głównie niektórzy inwestorzy finansowi, mogą borykać się z umorzeniami, ale potencjalni kupujący mogą mieć podobny problem: mogą mieć ograniczony dostęp do długu. Ograniczenia w pozyskiwaniu finansowania dłużnego są częściowo łagodzone przez obniżki stóp procentowych, ale wydaje się, że dla wielu potencjalnych kupujących koszt finansowania wciąż pozostaje wysoki – zwraca uwagę Łukojć.
Kredytodawcy oczekują większej pewności, wyjaśnienia się wielu kwestii dotyczących codziennej działalności wielu firm i przede wszystkim, ze względu na dużą niepewność, wyższych marż kredytowych. Dlatego prawdopodobnie ewentualne wezwania finansowane byłyby środkami funduszy private equity czy prywatnych inwestorów.