Kredytodawcy oczekują większej pewności, wyjaśnienia się wielu kwestii dotyczących codziennej działalności wielu firm i przede wszystkim, ze względu na dużą niepewność, wyższych marż kredytowych. Dlatego prawdopodobnie ewentualne wezwania finansowane byłyby środkami funduszy private equity czy prywatnych inwestorów.
Trzeba jeszcze poczekać?
– Właściciele spółek, które najbardziej zostały dotknięte kryzysem, i ceny ich akcji mocno spadły, prawdopodobnie nie będą zainteresowani wydawaniem pieniędzy na odkup akcji. Prościej im będzie wykorzystać obecną sytuację do podwyższenia kapitału i objęcia nowych akcji w razie potrzeby. Zakładam przy tym, że pozostali akcjonariusze mogą nie być chętni na udział w emisji – mówi Marcin Materna, dyrektor działu analiz w Millennium DM.
Jego zdaniem spółki, które sobie nieźle radzą i nie dotyka ich szczególnie mocno kryzys, raczej nie doświadczyły spadku ceny akcji, więc w takiej sytuacji ich wykup nie będzie szczególnie atrakcyjny. – Wydaje mi się, że spadki jedynie przyśpieszą wezwania, które już były w planach, a akcjonariusze czekali na niższe ceny czy spadek średniorocznej ceny. Myślę, że ci właściciele jeszcze poczekają na obniżenie się średniej i ewentualnie ogłoszą wezwanie za kilka miesięcy. Obecna minimalna cena byłaby zbyt wysoka, biorąc pod uwagę wyceny giełdowe, a nikt przecież nie chce przepłacać. Dodatkowo posiadane środki lepiej wydać na przejęcia słabszych podmiotów, mogących popaść w problemy z powodu kryzysu, niż na wykup akcji od inwestorów. Nowych pomysłów na wezwania w obecnej sytuacji raczej się więc nie spodziewam, może poza kilkoma przypadkami, gdy inwestor już od dłuższego czasu chciał spółkę wyprowadzić z giełdy – mówi Materna.
Spadki trwają dopiero od paru tygodni, przecena spowodowana koronawirusem na dobre rozpoczęła się w połowie lutego, a ostatnio kursy nieco odbiły. Oznacza to, że średnie ceny akcji z ostatnich miesięcy jeszcze się tak istotnie nie obniżyły. Cena proponowana w wezwaniu nie może być niższa od średniej ceny rynkowej z ostatnich sześciu miesięcy poprzedzających ogłoszenie wezwania, a w razie wezwania skutkującego przekroczeniem 66 proc. ogólnej liczby głosów w spółce również nie niższa niż średnia cena rynkowa z trzech miesięcy bezpośrednio poprzedzających ogłoszenie wezwania.
W poprzednich latach inwestorzy wzywali głównie na akcje małych i średnich spółek, które teraz zostały przecenione w mniejszym stopniu niż największe firmy z WIG20 (które ucierpiały z powodu ucieczki aktywności inwestorów zagranicznych z rynków rozwijających się). Jednocześnie to jednak mniejsze firmy są bardziej podatne na skutki kryzysu.
– Najwięcej wezwań może się pojawiać w tych branżach, które są w miarę bezpieczne, którym obecny kryzys nie przeszkadza tak bardzo w codziennej działalności i w których bilanse są silne. Takim sektorem jest np. sektor technologiczny – uważa Łukojć.