Przez wiele lat schemat funkcjonowania działów analiz w domach maklerskich był prosty. Inwestorzy instytucjonalni, czyli TFI i OFE, płacąc za wykonywanie zleceń, dostawali od brokerów też w pakiecie produkt analityczny. Model ten miał zmienić tzw. unbundling, czyli rozdzielenie płatności za analizy i egzekucję zleceń, jednak na naszym rynku wszedł on w okrojonej wersji i zamiast rewolucji, mieliśmy ewolucję. W efekcie większość domów maklerskich nadal skupia się przede wszystkim na największych i najbardziej płynnych spółkach głównie dlatego, że to one są w centrum zainteresowania zagranicznych inwestorów i największych krajowych instytucji. Zdecydowanie gorzej wygląda sytuacja w przypadku średnich i małych spółek. Skoro są one za małe dla największych inwestorów, to i większość brokerów odpuszcza sobie analizę tych spółek, gdyż im się to po prostu nie opłaca. Jest jednak szansa, że zakres analiz w segmencie średnich i małych spółek zacznie się zwiększać.
Przykład z Zachodu
Krok w tym kierunku wykonała sama GPW, która uruchomiła rok temu program wsparcia pokrycia analitycznego. Teraz przyszedł czas na samych brokerów. BM PKO BP, firma, która pod względem produktów analitycznych należy do absolutnej czołówki naszego rynku, co potwierdzają coroczne rankingi „Parkietu" na najlepsze zespoły analityczne, uruchomiło we wrześniu analizy, które są opłacane przez samych emitentów. Jak podkreślają przedstawiciele brokera, są już nawet pierwsi klienci w ramach tej usługi.
BM PKO BP nie jest jednak pierwszą firmą, która próbuje wprowadzić na naszym rynku analizy płatne przez emitentów. Swego czasu podobną usługę świadczył Vestor DM, który jednak stracił licencję na prowadzenie działalności maklerskiej. Swoich sił próbuje nadal Noble Securities, które uruchomiło usługę w czasach, kiedy wiceprezesem tej firmy był Grzegorz Zawada, który teraz stoi na czele BM PKO BP. Również zagraniczne podmioty mają w ofercie tego typu usługę. Produkt ten od początku ma jednak u nas pod górę i na razie nie podbił rynku. Inaczej wygląda sytuacja na Zachodzie.
– Tak zwany „Issuer-sponsored research", czyli analizy, które są opłacane przez emitentów, istnieją w Europie Zachodniej i USA od około połowy lat 90. W samych Niemczech jest około 14 podmiotów, które oferują tego typu produkt. Przez większość inwestorów z dojrzałych rynków kapitałowych tego typu analizy są cenione, gdyż stanowią wartościowe źródło informacji na temat małych lub bardzo małych spółek, które nie są „opłacalnym towarem" dla klasycznych domów maklerskich. Badania naukowe np. z USA pokazują wyraźnie, iż płatne analizy zwiększają obroty giełdowe na akcjach danych spółek – mówi Adrian Kowollik z firmy East Value Research.