Nie słabnie fala zwyżek na większości światowych parkietów, choć miejscami widać oznaki zadyszki. W pierwszych dniach minionego tygodnia jej oznaki można było dostrzec nawet na Wall Street, jednak czwartkowa dawka dobrych danych makroekonomicznych, a dzień wcześniej umiarkowany optymizm, sygnalizowany przez szefa Fedu, połączony z deklaracją dalszego wspierania gospodarki, musiały zrobić swoje. W efekcie na nowojorskim parkiecie główne indeksy zwyżkowały po około 1 proc. S&P 500 i Dow Jones zanotowały kolejne historyczne rekordy, a od tej stawki odstawał nieco jedynie Nasdaq Composite, choć i ona starał się odrabiać stracony dystans.
Rynkowi akcji sprzyjało osłabienie amerykańskiej waluty. Od końca marca Dollar Index zniżkuje o 17 proc. Inwestorów przestała też straszyć sytuacja na rynku długu. Rentowność amerykańskich dziesięcioletnich obligacji skarbowych od końca marca obniżyła się z ponad 1,7 do 1,57 proc., a czwartkowe zejście poniżej 1,6 proc. wyglądało dość spektakularnie. Rynki nie wystraszyły się nawet wzrostu inflacji w Stanach Zjednoczonych do 2,6 proc., bardzo dobre wrażenie zrobiły za to mocny wzrost sprzedaży detalicznej i znacznie mniejsza niż się spodziewano liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych.
Na naszym kontynencie zadyszkę złapał indeks giełdy we Frankfurcie, który wzrósł jedynie o 0,1 proc. i nie zdołał ustanowić nowego rekordu. Udało się to natomiast zwyżkującym po 1 proc. wskaźnikom giełd w Paryżu i Londynie. Osłabienie dolara pomogło w odbiciu na rynkach wschodzących. ETF na emerging markets zwyżkował o ponad 1 proc., ale powrót powyżej poziomu 54 punktów był raczej symboliczny i nadal obowiązuje trend boczny, utrzymujący się od sześciu tygodni. Nastroje psuła giełda w Szanghaju, gdzie indeks zniżkował o 1,5 proc. Spadki utrzymują się tam drugi tydzień z rzędu, a nie licząc krótkiego odbicia z przełomu marca i kwietnia, od ośmiu. W tym czasie Shanghai Composite poszedł w dół o 8 proc. Wszystko wskazuje na to, że szykuje się do testowania marcowych dołków. To efekt zapowiedzi chińskich władz powrotu do polityki delewarowania. W naszym regionie słabo było w Budapeszcie, Bukareszcie, Tallinie i Rydze.
Zmiana układu sił na Książęcej
Prawdopodobnie jeszcze za wcześnie, by uznać tę tendencję za trwałą, ale ostatnie dni przyniosły wyraźną przewagę dużych spółek nad małymi i średnimi. Indeks blue chips do czwartku zyskiwał 2,2 proc. Co ciekawe, czwarty tydzień z rzędu zachowuje się zdecydowanie lepiej niż wskaźnik emerging markets. Zarówno w odniesieniu do tego ostatniego, jak i pozostałych krajowych indeksów na razie można mówić jedynie o pierwszym sygnale wskazującym na możliwość odrabiania strat przez WIG20, a jest co odrabiać. Pewną nadzieją na kontynuację tej tendencji jest potwierdzenie wyjścia wskaźnika powyżej 2000 punktów oraz obrona przed atakiem niedźwiedzi, którym nie udało się sprowadzić go niżej. Nadal „obowiązuje" trend boczny. Indeks średnich firm nie zmienił wartości, a sWIG80 wzrósł o zaledwie 0,2 proc. Indeks średniaków nadal walczy o pokonanie technicznego oporu na poziomie 4500 punktów i wciąż kontynuuje tendencję wzrostową. W przypadku sWIG80 można mówić o pewnym zmęczeniu byków, na razie mało znaczącym. W poprzednim tygodniu indeks małych firm rósł o 2,7 proc., zaś pierwsze cztery sesje minionego tygodnia przyniosły zwyżkę o zaledwie 0,2 proc.
W przypadku WIG20 istotną rolę odegrała energetyka. Akcje PGE drożały do czwartku o ponad 15 proc., a walory Tauronu poszły w górę o prawie 8,5 proc. To efekt deklaracji ministra aktywów państwowych o „uwolnieniu" spółek energetycznych od aktywów węglowych oraz obraniu zdecydowanego kursu na zwiększenie udziału odnawialnych źródeł energii. WIG-energia zyskiwał prawie 10 proc., ale warto też zwrócić uwagę, że idzie on w górę nieprzerwanie od czterech tygodni. W tym czasie zyskał ponad 28 proc. Dużym wsparciem dla indeksu były też firmy paliwowe. Akcje Lotosu zwyżkowały o ponad 5 proc., papiery PKN Orlen o ponad 4 proc., a walory PGNiG aż o ponad 7 proc. WIG-paliwa poszedł w górę o ponad 5 proc. i jest najwyżej od ponad roku. Pomagają nadzieje na rychłe pokonanie pandemii i zniesienie ograniczeń czy też samoograniczeń w podróżowaniu oraz prognozy wyższych marż rafineryjnych. Poprawa sytuacji na rynku miedzi przyczyniła się do wzrostu notowań akcji KGHM o prawie 5 proc. Powrót w okolice 200 zł za akcję daje nadzieję na kontynuację zwyżkowej tendencji. Nieźle radziła sobie część sektora finansowego. Akcje Pekao drożały o ponad 4 proc. a walory PKO BP zwyżkowały o niemal 3 proc. W tej tendencji nie brały udziału papiery Santandera, a akcje PZU traciły 2 proc. Po około 3,5 proc. w dół szły walory Mercatora i Asseco. Nie błyszczały też akcje Dino, taniejące o ponad 3 proc. Najwyraźniej znajdują się one w trendzie bocznym, trwającym od połowy stycznia, więc ten rok nie zapowiada się najlepiej. Trzeba jednak pamiętać, że w ubiegłym wzrosły o ponad 100 proc.