Mieszanka uspokajających deklaracji banków centralnych, dotyczących utrzymania luźnej polityki pieniężnej, optymistycznych danych makroekonomicznych oraz zapowiedzi kontynuacji fiskalnej stymulacji gospodarki stanowiła w ostatnich dniach istotne wsparcie dla hossy na większości parkietów. Inwestorzy zupełnie nie przejęli się z kolei coraz bardziej niepokojącymi doniesieniami o rozprzestrzenianiu się nowych wersji koronawirusa, uznając pewnie, że świat jakoś sobie z tym poradzi i obejdzie się bez poważniejszych ograniczeń. Tego czynnika jednak nie należy bagatelizować, ponieważ wraz z wprowadzaniem obostrzeń w większej liczbie krajów dynamika poprawy sytuacji gospodarczej może ulec spowolnieniu.
W Stanach Zjednoczonych mutacja Delta nie robi wrażenia, więc indeksy na Wall Street biją kolejne rekordy, co jest już od dłuższego czasu normą. Do czwartku S&P 500 zwyżkował o prawie 1 proc., wznosząc się powyżej 4300 punktów. Trudno dostrzec jakiekolwiek sygnały zmiany tej tendencji zarówno ze strony czynników fundamentalnych, jak i technicznych. Jedynym elementem ryzyka wydaje się być nadmierny optymizm inwestorów. Paradoksalnie, nastroje mogą nieco popsuć dobre dane dotyczące rynku pracy. Liczba wniosków o zasiłki dla bezrobotnych okazała się niższa, niż się spodziewano, a piątkowe dane, jeśli okażą się równie optymistyczne, mogą wzmocnić jastrzębie skrzydło w Fed. Nasdaq Composite rósł o nieco ponad 1 proc., pokonując 14 500 punktów i oczywiście zaliczając kolejne historyczne maksimum. Najsłabiej prezentował się segment tradycyjnej gospodarki, ponieważ przemysłowy Dow Jones zwyżkował jedynie o 0,6 proc. i do rekordu trochę mu brakowało. Indeks powoli wychodzi z fazy korekty, jakiej doznał w pierwszej połowie czerwca.
W pozostałych segmentach rynku finansowego sytuacja była zróżnicowana. Nadal umacniała się amerykańska waluta, co dla rynków wschodzących oraz giełd towarowych nie jest najlepszym sygnałem. Dollar Index rósł do czwartku o 0,8 proc. i dotarł do poziomu najwyższego od kwietnia. Kontynuacja tej tendencji jest dość prawdopodobna, co nie wróżyłoby dobrze wspomnianym aktywom. Na korzyść byków natomiast przemawia z kolei postępujący spadek rentowności amerykańskich obligacji skarbowych. W przypadku papierów dziesięcioletnich obniżyła się ona do niespełna 1,46 proc., choć jeszcze kilka tygodni temu przekraczała 1,7 proc.
Na głównych parkietach europejskich wielkiego optymizmu nie było w ostatnich dniach widać. Niemiecki DAX próbował iść w górę, ale w wyniku różnokierunkowych wahań czterosesyjny bilans tych zmagań wyszedł na zero. Rekordowy poziom jest blisko, indeks utrzymał się powyżej 15 500 punktów, ale impetu nie widać. Spadkowa korekta widoczna była natomiast we Francji, gdzie CAC40 zniżkował o 1 proc. Symboliczny spadek miał miejsce w przypadku FTSE 250, choć w Wielkiej Brytanii rosną obawy związane z pandemią. Większe, sięgające od 1 do niemal 2 proc., spadki mały miejsce na giełdach Europy Południowej, z wyjątkiem Portugalii. Mocny dolar zaczyna niekorzystnie oddziaływać na sytuację na rynkach wschodzących. MSCI Emerging Markets zniżkował do czwartku o niemal 1,2 proc. Sytuacja techniczna trochę się tu komplikuje, a perspektywy są niepewne. Największy negatywny wpływ na ten indeks miały jednak główne parkiety azjatyckie. Shanghai Composite tracił ponad 2 proc., a w Hongkongu spadek przekraczał 3 proc.
Korekta na Książęcej
Nasz rynek w ostatnich dniach poddał się wyraźnej korekcie spadkowej. Nie ominęła ona naszego niedawnego rekordzisty, czyli indeksu szerokiego rynku, który do czwartku tracił 1,6 proc. Najbardziej brutalnie jednak potraktowała segment średnich firm, ponieważ mWIG40 poszedł w dół aż o 3,2 proc. Odbicie się od poziomu 5000 punktów może zwiastować kontynuację ochłodzenia się nastrojów. Mimo najmniejszego, wynoszącego 1,1 proc., spadku sWIG80 nie wygląda najlepiej z technicznego punktu widzenia. W dłuższym horyzoncie jednak to w tym segmencie byki powinny upatrywać największych szans. Indeks blue chips od kilku tygodni tkwi w trendzie bocznym i nie może się zdecydować na bardziej zdecydowany ruch. Ubiegłotygodniowy spadek o 1,4 proc nie wniósł do obrazu sytuacji nic nowego. Utrzymywanie się powyżej 2200 punktów należy oceniać optymistycznie, ale to niewiele znaczy. W zależności od warunków panujących w otoczeniu przewagę mogą szybko zyskać niedźwiedzie, ale też nie można wykluczyć ofensywy byków.