Oczekuje się, że spółki notowane w indeksie S&P odnotują ponad 60-procentowy wzrost zysków w drugim kwartale w porównaniu z ubiegłym rokiem. Spośród prawie 90 proc. firm z S&P, które podały wyniki za drugi kwartał, JPMorgan, Facebook i Apple odnotowały dwucyfrowy wzrost zysków wobec tego samego okresu w 2020 r.
- Obraz makro związany z pandemią jest bardzo, bardzo różny. Istnieje ogromny stłumiony popyt i ogromne bodźce fiskalne – powiedział Max Gokhman z Pacific Life, cytowany przez "Financial Times". - Tak naprawdę nie mieliśmy tego w okresie dotcomów ani w okresie [Sarbanes-Oxley]. Tak naprawdę nie mieliśmy tego nawet w 2009 roku po kryzysie finansowym.
Dane obejmują 1000 największych akcji notowanych na giełdzie w USA i pokazują ratingi „kupuj" na poziomie niespotykanym od 2002 r., kiedy to znowelizowano amerykańskie prawo, aby rozprawić się z konfliktami interesów dla analityków papierów wartościowych. Wejście ustawy Sarbanesa-Oxleya z 2002 r. wymagało od analityków ujawnienia potencjalnych konfliktów interesów i dało SEC większą swobodę w ściganiu skonfliktowanych analityków. Przed wprowadzeniem prawa analitycy banków inwestycyjnych często byli zachęcani do wystawiania pozytywnych ratingów firmom, których akcje były gwarantowane przez ich bank.
W okresie po 2002 r. odsetek ocen kupna spadł poniżej 50 proc. Natomiast obecnie stanowią około 60 proc. wszystkich ocen. Dane pojawiają się, gdy rynki nadal przebijają nowe rekordy wszech czasów, co prowadzi niektórych do zastanawiania się, czy amerykańskie akcje nie są wykupione. W lipcu BlackRock, największy na świecie zarządzający aktywami, obniżył rating amerykańskich akcji z przeważonych do neutralnych, przenosząc się zamiast tego na akcje europejskie, które w jego opinii mają znacznie większe pole do wzrostu.
Przed uchwaleniem ustawy Sarbanes-Oxley w 2002 r. problemy z konfliktami interesów i praktyki motywacyjne sprzyjały niebotycznym wskaźnikom rekomendacji kupna. Teraz niektórzy analitycy wyrazili zaniepokojenie długotrwałością podwyższonych zysków z powodu rosnących kosztów i nakładów, problemów z łańcuchami dostaw i presji na wzrost płac.
- Mam pewne obawy, ponieważ powodem wzrostu marż jest to, że firmy były w stanie przerzucić wyższe koszty na swoich konsumentów. Jeśli konsumenci zaczną naprawdę mówić „hej, nie czujemy się komfortowo, płacąc więcej za jakiekolwiek towary lub usługi, które otrzymujemy, gra się skończyła", może to być dość katastrofalne, biorąc pod uwagę, jak napięte są marże – powiedział Gokhman.