Pekin stoi pod presją, by interweniować w obliczu oznak katastrofy. Protesty nasilają się w biurach Evergrande Group, ponieważ deweloper nie dotrzymuje obietnic złożonych ponad 70 000 inwestorów. Niedokończone budowy nieruchomości o wystarczającej powierzchni, aby pokryć trzy czwarte Manhattanu stają w miejscu, pozostawiając ponad milion nabywców domów w stanie zawieszenia.
Wyprzedaż uderza w i tak już chwiejny rynek nieruchomości, bijąc w innych deweloperów i wijąc się w łańcuchu dostaw, który stanowi ponad jedną czwartą chińskiej produkcji gospodarczej. Konsumenci znużeni COVID ograniczają się jeszcze bardziej, a ryzyko powszechnego niezadowolenia wzrasta podczas politycznie wrażliwego okresu przejściowego dla prezydenta Xi Jinpinga - pisze The Sydney Morning Herald.
Napięcia na rynku kredytowym rozprzestrzeniają się od spółek nieruchomości o niższym ratingu do silniejszych konkurentów i banków. Globalni inwestorzy, którzy kupili za 527 miliardów dolarów (4723 miliony) chińskich akcji i obligacji w ciągu 15 miesięcy do czerwca, zaczynają je sprzedawać. Chociaż nie można mieć pewności, co by się stało, gdyby Pekin pozwolił, by spirala Evergrande trwała nieprzerwanie, chińscy obserwatorzy obmyślają najgorsze scenariusze rozważając, ile partia komunistyczna jest gotowa tolerować. Presja na interwencję rośnie wraz ze wzrostem oznak finansowej zarazy.