– Wydaje mi się, że notowania ropy osiągnęły stabilizację, rajd prawdopodobnie stracił paliwo do dalszych wzrostów. Mohammad Barkindo, sekretarz generalny OPEC, spodziewa się nadwyżki na rynku ropy już w grudniu, która rozciągnie się na 2022 r., i zapowiedział, że kartel będzie ostrożny w podejmowaniu działań. Również Międzynarodowa Agencja Energetyczna oraz Amerykański Departament Energii przewidują stopniowy wzrost podaży i uspokojenie cen surowca, mówi Tomasz Niewiński, analityk PKO BP. – Dodatkową presję na notowania ropy może wywrzeć umacniający się dolar. Warto również pamiętać, że okres zimowy to czas częstszych korekt na rynku ropy, a nie wzrostów. Zatem można powiedzieć, że impet wzrostowy wygasł. Przestrzeń do spadków natomiast wciąż ogranicza zwiększone o 500–600 tys. baryłek dziennie wykorzystanie surowca w energetyce z powodu wysokich cen gazu – zauważa Niewiński.
Z kolei Suhail al-Mazrouei, minister energetyki Zjednoczonych Emiratów Arabskich, wykluczył prawdopodobieństwo wzrostu cen do 100 USD za baryłkę.
Co dalej z metalami?
W ubiegłym tygodniu złoto odnotowało swój najlepszy tydzień od maja i cena wspięła się na kilkumiesięczne szczyty. Wyraźnie drożało także srebro. Ten rok nie jest jednak udany dla metali szlachetnych. Jak sytuację oceniają analitycy?
– Po wzroście notowań metali szlachetnych w 2020 wraz z rozpoczęciem pandemii mijający rok miał przynieść kontynuacje pozytywnych tendencji na tym rynku. Kreślono optymistyczne scenariusze, które się jednak nie zmaterializowały. Szczególnie przychylnym okiem inwestorzy patrzyli na srebro. Miało zachowywać się relatywnie lepiej ze względu na coraz większe zainteresowanie zieloną energią. O ile ten ostatni fundamentalny czynnik cały czas pozostaje aktualny, to jednak jest on bardziej długookresowy – mówi Rafał Sadoch, analityk BM mBanku. Dodaje, że w ostatnich miesiącach metale szlachetne pozostawały w cieniu ze względu na oczekiwaną normalizację polityki monetarnej na świecie, do czego banki centralne skłania coraz lepsza koniunktura i wychodzenie z pandemii. Pojawiło się jednak coraz więcej obaw związanych z inflacją, która utrzymuje się na podwyższonym poziomie. – Przyszłość metali szlachetnych zależeć będzie jednak od potencjalnych działań podejmowanych przez banki centralne, na czele z Fed. Jeśli pozostaną one powściągliwe w podwyżkach stóp w oczekiwaniu na wyhamowanie dynamiki cen, wówczas złoto może zyskać. Od zawsze było bowiem naturalnym zabezpieczeniem przed inflacją. Jeśli natomiast polityka monetarna będzie się zaostrzać, metale szlachetne mogą pozostawać pod umiarkowaną presją – mówi Rafał Sadoch.
Z kolei cena miedzi zeszła w środę poniżej 9500 USD za tonę. W ostatnim czasie miedź nie radzi sobie najlepiej ze względu na obawy o spowolnienie gospodarcze w Chinach.Daniel Briesemann, analityk Commerzbanku, mówi jednak, że obawy przed spowolnieniem w Państwie Środka są przesadzone, ponieważ rząd prawdopodobnie podejmie działania, jeśli zajdzie taka potrzeba. Briesemann dodał, że miedź powinna silnie rosnąć w dalszej części dekady, gdy popyt wzrośnie, a podaż będzie ograniczona. – Rynek miedzi wpadnie w deficyt strukturalny w ciągu najbliższych kilku lat, ale nie w ciągu najbliższych kilku miesięcy – powiedział.
Droga żywność
W górę pną się jednak surowce rolne. Cena pszenicy znajduje się obecnie blisko kilkuletnich szczytów. Rosja, która jest największym światowym eksporterem pszenicy ze względu na utrzymujące się wysokie ceny, zadecydowała o zatrzymaniu większej części plonów, aby ograniczyć wzrost krajowych cen. Rynki obawiają się o podaż, a popyt pozostaje silny.