W tym czasie wartość indeksu wzrosła w 81 sesji o prawe jedną czwartą. W okresie minionych dwóch pokoleń było na Wall Street wcześniej jedynie siedem epizodów równie silnego 81-sesyjnego wzrostu (podobne do obecnego sygnały generowane były w marcu 1975 r., lipcu 1980 r., październiku 1982 r., lipcu 1997 r., grudniu 1998 r., lipcu 2003 r. oraz czerwcu 2009 r.).

W każdym przypadku z okresu minionych 70 lat taki bardzo silny czteromiesięczny impuls wzrostowy był początkiem dłuższej fali cyklicznej hossy na Wall Street. Na rynkach wschodzących mogło być w tym czasie różnie, jak pokazuje przykład sygnału z 1997 r., w trzy miesiące, po którym rozpoczęła się ostra faza kryzysu azjatyckiego. Spośród tych siedmiu historycznych sygnałów podobieństwem do obecnego wyróżnia się ten z grudnia 1998 r. 20 lat temu również po wielu latach silnej hossy S&P 500 zanurkował w ciągu dwóch miesięcy o prawie 20 proc. (lipiec–wrzesień 1998 r. -19,3 proc., wrzesień–grudzień 2018 r. -19,8 proc.), a potem w bardzo szybkim tempie odrobił wszystkie straty już w listopadzie 1999 r., ustanawiając nowy rekord.

Wtedy kryzys rosyjski i wywołana przezeń groźba upadku zarządzanego przez parę noblistów gigantycznego funduszu spekulacyjnego Long Term Capital Management zmusiła Fed do rezygnacji z planowanego wcześniej dalszego zaostrzania polityki pieniężnej. Przestraszony 20-proc. spadkiem cen akcji na Wall Street jesienią 1998 r. Fed trzykrotnie obniżał wysokość swej podstawowej stopy procentowej. Obecnie do faktycznych obniżek nie doszło, ale w reakcji na tąpnięcie na rynku akcji z IV kwartału drastycznie spadło prawdopodobieństwo dalszych podwyżek stóp w trakcie 2019 r., a Fed zapowiedział zakończenie we wrześniu operacji „ilościowego zaostrzenia" polityki pieniężnej. 20 lat temu to złagodzenie kursu Fed pozwoliło na przedłużenie okresu wzrostu gospodarczego o kolejne 2 lata (ówczesne sygnały inwersji krzywej rentowności okazały się fałszywe, a następna recesja rozpoczęła się dopiero w marcu 2001 r.), co rynek akcji przywitał przedłużeniem hossy do marca 2000 r. Ten precedens historyczny sugeruje, że jakkolwiek w perspektywie najbliższych tygodni prawdopodobna jest korekta ostatniego wzrostu, to jednak w dłuższej perspektywie możliwa jest na rynkach powtórka cyklicznej hossy z lat 1999–2000.

Ostatnie dane z rynku pracy w USA potwierdzają możliwość takiego scenariusza. Chociaż w tym tygodniu w USA opublikowano dane o wzroście tygodniowej liczby nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych do 230 tys., to w trakcie trzech poprzednich tygodni parametr ten ustanawiał nowe najniższe poziomy od 1969 r. (204 tys., 197 tys. i 193 tys.). Nawet przyjmując pesymistyczne założenie, że te odczyty wyznaczyły dołek tego wskaźnika w obecnym cyklu i od tej pory sytuacja na rynku pracy w USA będzie się już tylko pogarszać, na podstawie doświadczeń z okresu minionego półwiecza możemy dojść do wniosku, że początku kolejnej recesji w gospodarce USA można oczekiwać średnio za około pięciu kwartałów. Najwcześniej po takim cyklicznym dołku „initial jobless claims" recesja zaczynała się w dziesięć miesięcy później (1973 r.) i 11 miesięcy później (lata 2000–2001). Rynek akcji zwykle zaczyna spadkami cen dyskontować przyszłą recesję z około półrocznym wyprzedzeniem, więc te dane z rynku pracy USA sugerują, że na razie ze strony koniunktury panującej w gospodarce Stanów Zjednoczonych tamtejszemu rynkowi akcji raczej nic nie zagraża. ¶