Prognozy Wojciecha Białka na 2019 r.

W ostatnim w tym roku programie „Prosto z parkietu” zajrzeliśmy w szklane kule i sprawdziliśmy, jak może na rynkach wyglądać najbliższe 12 miesięcy.

Aktualizacja: 01.01.2019 14:57 Publikacja: 28.12.2018 13:00

Prognozy Wojciecha Białka na 2019 r.

Foto: parkiet.com

Końcówka roku przyniosła mocne spadki na Wall Street, a więc na rynku, który wcześniej trzymał się dość mocno wzrostowej linii trendu. Czy to, co dzieje się za oceanem, to tylko silna korekta, czy jednak wstęp do rynku niedźwiedzia?

Bessa na globalnym rynku akcji zaczęła się w styczniu 2018 r., przy czym rynek amerykański pozostawał relatywnie mocny do września. Ta słabość, którą ostatnio obserwujemy, czyli przedświąteczne 14-miesięczne minimum na S&P500, jest znacząca jak na ten okres roku. Patrząc historycznie podobna słabość była obserwowana tylko cztery razy w ciągu ostatnich 90 lat: 1930 r. czyli czas Wielkiej Depresji, 1941 r., czyli panika po atakach na Pearl Harbor, 1973 r. a więc tuż przed kryzysem naftowym i końcówka 2000 r., czyli czas kryzysu po pęknięciu bańki dot-comów. Uważam, że obecna sytuacja ma wiele wspólnego właśnie z tą ostatnią. Minione 9 lat hossy na Wall Street stało przecież pod znakiem dominacji sektora IT i spółek z grupy FAANG.

Możemy teraz szukać analogii z 2000 r.?

Tak. I wynika z tego, ze jeśli ktoś kto w przyszłym roku nie sprzeda dolarów i nie kupi za to polskich akcji, to, jak mówią spekulanci – przegra życie, przynajmniej na następne kilka lat. Przy czym owa analogia sugeruje, że ten moment zakupów akcji jest wciąż odległy o jakieś 9-10 miesięcy. Stąd najbliższe 2-3 kwartały na rynkach akcji mogą być słabe, ale prędzej czy później ta słabość wymusi zmianę polityki pieniężnej Fedu, dolar zakończy okres siły i wejdzie w fazę bessy, a tym samym rynki wschodzące wejdą  fazę inflacyjnej hossy. Tak wygląda mój scenariusz bazowy na przyszły rok.

Spadki na Wall Street na początku XXI wieku były znacznie większe niż te, które obserwujemy teraz. Czy to oznacza, że mamy się spodziewać mocnego tąpnięcia na S&P500?

W tym scenariuszu celem są poziomy dołka ze stycznia/lutego 2016 r. (dla S&P500 było to ok. 1800 pkt, red.). Oczywiście każdy rynek będzie miał swoją specyfikę, ale uważam, że okazja do kupna pojawi się dopiero wtedy, gdy notowania zbliżą się do wspomnianych dołków, co w wielu przypadkach oznacza faktycznie duże odległości.

Jak to na rynkach bywa, zawsze są jakieś „ale". Ja widzę je na przykład w osobie Donalda Trumpa, który jest nieprzewidywalny i który, z uwagi na trwający konflikt z Chinami, wolałby, żeby na Wall Street była hossa.

Zgadzam się i generalnie widzę dwa zagrożenia dla mojego scenariusza. Pierwsze, że Brytyjczycy dogadają się sami ze sobą i z Unią Europejską i w ostatniej chwili dojdzie do jakiegoś porozumienia, które oddali ryzyko twardego, niekontrolowanego Brexitu. To byłby zapewne krótkoterminowy impuls wzrostowy dla rynków akcji na początku 2019 r. Drugie zagrożenie widzę w tym, że w marcu, gdy wygasną ustalenia z G20, Trump dogada się z prezydentem Chin i oba kraje unikną eskalacji handlowego konfliktu, co również byłoby dobrą informacją dla rynków. Dodam jednak, że to nie przekreśla jeszcze czarnego scenariusza, bo mamy trzeciego gracza, czyli Fed. Trwające zaostrzanie polityki pieniężnej sprawia, że z rynków znika kapitał i to widać w wielu segmentach światowych finansów. I dopiero gdy Fed zmieni swoje nastawienie, to wtedy te perspektywy dla rynków będą znacznie bardziej klarowne.

Wszystko w rękach Jerome Powell'a...

Kiedyś mówiło się „Don't fight the Fed". Potem wszyscy o tym zapomnieli, bo Fed podnosił stopy od czerwca 2004 do 2007 r. i nic się w tym czasie rynkom akcji nie stało. Teraz zaostrzanie trwa od końca 2015 r. i do niedawna też nie przeszkadzało to zwyżkom na Wall Street. Szkopuł w tym, że doszedł element w postaci quantitative tightening (QT). I tak, jak wielu tłumaczyło hossę 2009-2018 drukiem pieniądza (rynek byka zaczął się 4 miesiące po rozpoczęciu programu QE), tak teraz, trochę na zasadzie symetrii, bessę trwającą od stycznia 2018 r. można tłumaczyć QT. W końcu program ten zaczął się we wrześniu 2017 r., a więc cztery miesiące przed początkiem rynku niedźwiedzia.

Podczas naszego Forum Inwestycyjnego pan Jarosław Niedzielewski mówił, że nie wyobraża sobie bessy bez recesji. Tymczasem amerykańska gospodarka jest w znakomitej kondycji. Czy to nie podważa trochę pańskiego scenariusza?

Faktycznie, przy czym ja na tę kwestię patrzę trochę inaczej. Kondycja gospodarcza USA jest tak duża, że Amerykanie czują, że mogą sobie na dużo pozwolić. Mam na myśli m.in. wojnę handlową z Chinami i zaostrzanie polityki pieniężnej, którego ofiarą padnie reszta świata, bowiem Amerykanie przed skutkami tego zaostrzania zabezpieczają się luźną polityką fiskalną. Uważam, że USA będą prowadzić brawurową, międzynarodową politykę handlową i pieniężna, licząc na to, że wyjdą z tego obronną ręką. Stąd spodziewam się, że Chiny pójdą na ustępstwa celne w pewnym momencie, co zbiegnie się z czasem z sygnałem do cyklicznej hossy na rynkach akcji.

Pytanie tylko, czy to będzie hossa na Wall Street, czy też na innych rynkach, w tym na warszawskim? Bo skoro USA występuje z pozycji hegemona i przerzuca złe skutki swojej polityki na inne rynki, to jak one mają rosnąć?

Tą relatywną słabość innych rynków właśnie widać. Giełdy w Europie są znacznie słabsze niż ta za oceanem. W moim scenariuszu Fed w drugiej połowie 2019 r. reaguje na globalną bessę i kończy jastrzębią politykę, a jednocześnie USA dogadują się Chinami. Zaczyna się czas słabości dolara, co wspiera surowce i rynki wschodzące.

Na wspomnianym już Forum mówił pan, że jak już będziemy kupować w 2019 r. akcje spółek, to żeby stawiać na te tradycyjne branże. Dlaczego?

Nawiązywałem do książki Zenona Komara „Sztuka spekulacji", w której pisał, by stawiać na producentów „kapsli i korków". To wynika trochę z tej analogii z 2000 r. Jesteśmy po 9 latach hossy z sektorze technologicznym i nędznej koniunktury w starej ekonomii. Myślę, że spekulanci z GPW potwierdzą, że w spółkach tradycyjnych, które zdominowały WIG20, od wielu lat panuje marazm. Jeśli więc bańka technologiczna pęknie, to znów przyjdzie czas na kapsle i korki...

Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej
Inwestycje
Niemiecki DAX wraca do walki o 18 000 pkt
Inwestycje
Michał Stajniak, XTB: Kakao na ścieżce złota, szuka rekordów
Inwestycje
Łańcuch wartości i jego rola w badaniu istotności