Wojciech Białek: Do lipca nie ma co liczyć na wzrosty

Wojciech Białek, znany analityk, autor bloga "K(no)w future", był gościem Piotra Zająca w piątkowym Parkiet TV. Rozmawialiśmy o tym, czy obecna sytuacja rynkowa wpisuje się w historyczne, rynkowe cykle i czy można na tej podstawie przewidzieć dołek trendu.

Aktualizacja: 04.04.2020 07:50 Publikacja: 03.04.2020 14:14

Wojciech Białek, znany analityk, autor bloga "K(no)w future"

Wojciech Białek, znany analityk, autor bloga "K(no)w future"

Foto: parkiet.com

W marcu większość indeksów giełdowych w Polsce i na świecie przekroczyła próg bessy ze sporą nawiązką. Mało kto się tego spodziewał. Czy to co się obecnie dzieje na rynkach akcji wpisuje się w jakiś cykl lub historyczną analogię?

To jest trochę filozoficzne pytanie, czy wydarzenia zewnętrzne zawsze przekładają się jeden do jeden w każdej sytuacji rynkowej, czy też w zależności od kontekstu cyklicznego, to samo wydarzenia będzie działać w inny sposób. Przykładem epidemia Hiszpanki, podczas której przez pierwsze 21 miesięcy Dow Jones rósł, by dopiero później oddać te zyski. Tym razem reakcja Wall Street była dokładnie odwrotna.

Gdyby to było zawsze 1 do 1, byłoby to wszystko zbyt proste. Czy jednak da się odwołać teraz do historii?

Odwołam się do dwóch cykli. Pierwszy to 40-miesięczny cykl Kitchina, który na giełdzie powinien był zrobić dołek w 2019 r., a w gospodarce na przełomie 2019 i 2020 r. W tym kontekście oczekiwanie słabych danych makro w kolejnych miesiącach wcale nie jest z tym cyklem sprzeczne, chociaż jego wydłużenie na rynku akcji trochę jednak wykracza poza normę, bo od poprzedniego dołka mija już 51 miesięcy. Drugi cykl to tzw. cykl Juglara, czyli cykl inwestycji w nowe środki trwałe. Obejmuje okres od jednej recesji do drugiej i jest bardzo dobrze widoczny na danych dotyczących stopy bezrobocia w USA czy Polsce. Gdy zaczynał się ten rok, okres bez recesji w Stanach był rekordowo długi. Z kolei w 2019 r. bezbłędnie przed recesją ostrzegała nas inwersja krzywych rentowności, a obecna sytuacja zdaje się w ten cykl wpisywać. Coś co jeszcze dwa miesiące temu wydawało się końcem spowolnienia teraz weszła w gwałtowną turbulencję spowodowaną koronawirusem.

Czy na tej podstawie można teraz wysnuć jakieś prognozy dla polskiego rynku akcji?

Rynek został całkowicie zaskoczony, o czym świadczy fakt, że WIG w ciągu 20 sesji stracił ponad 30 proc. To się zdarzyło tylko dwa razy w jego historii – po upadku Lehman Brothers we wrześniu 2008 r. i po bankructwie Rosji w sierpniu 1998 r. Wprawdzie nie było to czarne łabędzie, bo poniekąd się tego spodziewano, ale jednak były to na tyle duże sprawy, że też wywołały globalne turbulencje. W tym kontekście obecne sytuacja wydaje się być podobna i można porównać sobie ścieżki WIGu. Wnioski są umiarkowanie optymistyczne. W 1998 r. rynek tąpnął, odbił tak jak teraz, potem uklepał dołek w październiku i wciągu kilkunastu miesięcy odrobił całość strat. Po Lehmanie trwało to trochę dłużej, bo wtórny spadek trwał u nas do lutego. I na tym wtórnym spadku ujawniają się zazwyczaj jakieś problemy dużych instytucji i finansowych. Na razie tego nie mieliśmy, więc jeśli w ciągu najbliższy tygodni ujawnią się tego typu "ofiary" to w ramach tych analogii będzie można zakładać, że jesteśmy już blisko dołka. Choć oczywiści wszystko zależeć będzie od dynamiki rozwoju pandemii.

W czwartek pękła już bariera 1 mln zarażonych.

Zgadza się. Patrząc jednak na tempo rozwoju w poszczególnych krajach, wszystko wygląda podobnie jak w prowincji Hubei. Przynajmnniej na razie. Stąd optymistyczny wniosek, że inne kraje, które teraz zmagają się z wirusem poradzą sobie tak samo jak Państwo Środka i niebawem pandemia zacznie wygasać. Choć trzeba pamiętać, że koronawirus już nie raz na zaskoczył i nie jest powiedziane, że nie zrobi tego ponownie. Muszę też przyznać, że niepokojąco wygląda sytuacja w USA, a z kolei Turcja wysunęła się ostatnio na pierwsze miejsce pod względem tempa przyrostu zachorowań. Dla nas ciekawe jest to, że Polska porusza się ścieżką czeską, szwedzką i norweską, co na ten moment pozwala mniej więcej przewidywać rozwój sytuacji u nas. Nakładając to na wcześniejsze analogie z 1998 r. i 2008 r. można założyć, że do początku lipca WIG daleko na północ nie odjedzie.

Dane o wnioskach o zasiłek dla bezrobotnych w USA są rekordowo wysokie, tymczasem Wall Street reaguje na te odczyty zwyżkami. Czy pana zdaniem to oznacza, że wszystko jest już w cenach? Czy może swoje robię pakiety pomocowe Fedu i Trumpa?

Taki spadek jak ostatnio Dow Jones zaliczył tylko dwa razy – w 1987 r. i 1929 r. I wzorzec jest w miarę uniwersalny – najpierw tąpnięcie i dyskontowanie złych informacji, potem reakcja rządu i silne odbicie notowań, a potem zaczyna się wtórna fala spadkowa, po której nastąpiło 5-miesięczne odbicie. Dopiero po tym ostatnim ścieżki się rozchodziły, albo w kierunku wielkiej depresji, albo dalszego ożywienia. Wydaje mi się, że nie ma obecnie warunków do takiej depresji jak sprzed blisko 100 laty, bo rządy mają obecnie znacznie większe możliwości pomocy gospodarce, a poza tym nie są ograniczone pieniężnym gorsetem w postaci parytetu złota.

Co do danych makro. Na ten moment zakładam, że ignorowanie przez rynek tych 10 mln bezrobotnych to efekt założenia, że po trzech miesiącach, jak gdyby nigdy nic, te osoby wrócą na swoje stare miejsca pracy. Zakładam tutaj bowiem powtórkę scenariusza Hubejskiego, że tak go nazwę.

Na czym ten scenariusz polega?

Mamy do czynienia z jedno-kwartalnym wgnieceniem gospodarczym, po którym zapanuje karnawał nastrojów gospodarczych i finansowych. Pytanie tylko, czy koronawirus ma jeszcze jakieś "asy w rękawie". Wspomniana już Hiszpana miała dwie fale i dopiero ta druga była bardzo groźna. Na szczęście genetycy twierdzą, że obecny koronawirus jest dość stabilny i mutuje powoli. Poza tym wydaje mi się, że świat można zaskoczyć raz. Jeśli nawet na jesieni epidemia uderzy ponownie, to będziemy na nią lepiej przygotowani.

Cały wywiad na youtube.com/parkiettv

Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej
Inwestycje
Niemiecki DAX wraca do walki o 18 000 pkt
Inwestycje
Michał Stajniak, XTB: Kakao na ścieżce złota, szuka rekordów
Inwestycje
Łańcuch wartości i jego rola w badaniu istotności
Inwestycje
Ujawnienia w ESRS dotyczące łańcucha wartości