Stopa referencyjna wynosi nadal 0,1 proc. w skali rocznej. Utrzymuje się na tym poziomie od wiosny 2020 r., gdy w trzech ruchach RPP obniżyła je z poziomu 1,5 proc. obowiązującego przed pandemią (był to niezmieniony poziom od marca 2015 r.).

Decyzja nie jest zaskoczeniem, większość ekonomistów spodziewała się utrzymania kosztu pieniądza mimo wysokiego odczytu inflacji w sierpniu. Pierwsze dane wskazują, że inflacja CPI urosła rok do roku o 5,4 proc., czyli najwięcej od 20 lat. To wyraźnie powyżej celu inflacyjnego NBP, który wynosi 2,5 proc. przedziałem odchyleń +/- 1 pkt proc. Inflacja nieprzerwanie utrzymuje się powyżej górnego przedziału (3,5 proc.) już od marca tego roku. Gołębio nastawieni przedstawiciele RPP argumentują, że główne powody przyśpieszającej inflacji to czynniki podażowe, a nie popytowe na które RPP może mieć wpływ. Chodzi m.in. o ograniczenia w produkcji niektórych dóbr. Poza tym – jak przekonują zwolennicy ultra łagodnej polityki pieniężnej – do wyższej inflacji przyczyniają się regulacyjne i administracyjne (wzrost cen energii, wywozu śmieci) oraz inne leżące poza wpływem RPP jak np. ceny surowców wskutek odbicia gospodarczego na świecie po pandemii. Chcą także mieć pewność, że ożywienie gospodarcze jest trwałe. Ekonomiści spodziewają się, że pierwsze podwyżki mogą nastąpić najwcześniej w listopadzie, po publikacji nowej projekcji NBP, albo w połowie przyszłego roku. 

Narodowy Bank Polski opublikował informację o wynikach dzisiejszego posiedzenia RPP rekordowo późno, bo dopiero o godz. 18:10. Komunikat po posiedzeniu zostanie podany o godz. 18:30.