Do pozbywania się akcji przekonały inwestorów fatalne nastoje panujące na pozostałych rynkach akcji, na których zdecydowanie więcej mieli do powiedzenia sprzedający, ochoczo pozbywając się akcji. Fala wyprzedaży objęła w pierwszej kolejności azjatyckie parkiety, by potem dotrzeć do Europy. Kolor czerwony przeważał zarówno na zachodnioeuropejskich giełdach, jak i rynkach z naszego regionu. Negatywnym nastrojom poddali się również amerykańscy inwestorzy. Głównym powodem pogorszenia nastrojów są rosnące obawy inwestorów z możliwym bankructwem Evergrande, chińskiego giganta z branży deweloperskiej. Jego upadek mógłby mieć konsekwencje sięgające dużo dalej niż chiński rynek nieruchomości. Wiele może zależeć od reakcji chińskich władz, które wcale nie musze być zainteresowane ratowaniem giganta za wszelką cenę.

W Warszawie wyprzedaż mocno odczuli posiadacze akcji dużych spółek z WIG20, które prawie wszystkie znalazły się na celowniku sprzedających. Mając na uwadze zasięg zniżek, negatywnie wyróżniły się walory spółek wydobywczych JSW (-8,5 proc.) i KGHM (-5,2 proc.), którym ciążyły spadki cen surowców. Chętnie pozbywano się papiery CD Projektu i spółek energetycznych, przy czym pod dodatkową presja znalazła się PGE z uwagi na zaostrzenie konfliktu o kopalnię Turów.

Nieco mniej poturbowane zostały akcje banków i spółek paliwowych. Natomiast negatywnym nastrojom na rynku oparły się akcje Dino, LPP i telekomów, kończąc sesję na plusach. Warto zwłaszcza docenić dokonania Dino, którego kurs po zwyżce o ponad 4,5 proc. ustanowił nowy rekord notowań. Tym samym kapitalizacja przekroczyła 25 mld zł, co plasuje właściciela sieci supermarketów w ścisłej czołówce najbardziej wartościowych spółek z warszawskiej giełdy.

Sprzedający zdominowali również handel w segmencie małych i średnich spółek. Jedynie co dziesiąta handlowana spółka z szerokiego rynku finiszowała nad kreską.