50 twarzy Cristiano

Biznes i sport › Oskarżenia o gwałt mogą doprowadzić do największego kryzysu wizerunkowego w karierze Cristiano Ronaldo. Większego niż afera podatkowa. Portugalski gwiazdor – oprócz dobrego imienia – może stracić miliony z kontraktów reklamowych.

Publikacja: 14.10.2018 12:45

Cristiano Ronaldo czuje się prześladowany: przez prezesa Realu Madryt Florentino Pereza i przez UEFA

Cristiano Ronaldo czuje się prześladowany: przez prezesa Realu Madryt Florentino Pereza i przez UEFA.

Foto: AFP

Pierwsze zaniepokojenie wydarzeniami, które ujrzały światło dzienne po blisko dziesięciu latach, wyraziły EA Sports i Nike. Producent gier komputerowych przestał promować swoją sztandarową grę z serii FIFA podobizną piłkarza. Gigant odzieżowy wydał oświadczenie, w którym pisze, że „jest głęboko poruszony zarzutami i będzie przyglądać się sytuacji".

Lista firm, które wspierają Portugalczyka, jest bardzo długa. Ronaldo reklamuje nie tylko ubrania, ale także kosmetyki (Clear Shampoo), napoje (Soccerade), elektronikę (Samsung, TAG Heuer), usługi finansowe (Banco Espirito Santo, XTrade), gry hazardowe (PokerStars.com), linie lotnicze (Emirates), a nawet egipski przemysł ciężki (Egyptian Steel). Jednym z ostatnich globalnych koncernów, z którymi podpisał umowę, była w tym roku Toyota.

Ale kluczowym sponsorem pozostaje Nike. Cristiano jest z nim związany niemal od początku kariery. Pierwszy kontrakt, zawarty w 2003 r., gwarantował mu 5 mln USD rocznie. Dziś amerykański koncern przelewa na jego konto 30 mln USD – to ponad połowa przychodów marketingowych piłkarza. Dożywotni kontrakt z firmą ma mu zapewnić łącznie miliard dolarów. Nietrudno więc sobie wyobrazić, jakim ciosem byłoby odejście tak znaczącego sponsora.

Zemsta Pereza

Ronaldo gwałtu na amerykańskiej modelce Kathryn Mayordze miał się dopuścić w czerwcu 2009 r. w ekskluzywnym apartamencie z widokiem na Las Vegas. Niemiecki „Spiegel" dotarł do zhakowanych przez Football Leaks dokumentów i e-maili, w których piłkarz opisuje tamtą noc swoim prawnikom i ma przyznawać się do winy.

Mayorga poszła od razu na policję, ale nie podała imienia ani nazwiska Ronaldo. Doprowadzono wówczas do pozasądowej ugody. Amerykanka zobowiązała się milczeć w zamian za 375 tys. USD zadośćuczynienia. Teraz zmieniła zdanie i postanowiła wnieść sprawę do sądu. Miały ją do tego skłonić akcja #MeToo i nowy prawnik.

Choć na jaw wychodzą nowe fakty i dokumenty, mające potwierdzać, że do zdarzenia rzeczywiście doszło, a do adwokata reprezentującego interesy Mayorgi zgłaszają się kolejne kobiety, które twierdzą, że były ofiarami piłkarza, Ronaldo konsekwentnie odpiera zarzuty. Według dziennika „Repubblica" twierdzi nawet, że to wszystko spisek, za którym stoją władze Realu. Za sznurki pociągać ma Florentino Perez.

Relacje obu panów są delikatnie mówiąc szorstkie, odkąd prezes klubu z Madrytu nie udzielił Portugalczykowi wsparcia, gdy ten został oskarżony o oszustwa podatkowe. Pogorszyły się jeszcze bardziej, gdy Cristiano nie mógł doprosić się podwyżki.

Wszystko, czego nie doczekał się w Realu, dostał w Juventusie: 30 mln euro netto rocznej pensji plus korzystne przepisy podatkowe dla obcokrajowców, które sprawiają, że od przychodów uzyskanych ze sponsoringu poza Włochami odprowadzi nie więcej niż 100 tys. euro. To duża ulga dla jego portfela, bo rocznie z kontraktów reklamowych otrzymuje 45–50 mln euro.

Ronaldo nie chciał być dłużej traktowany jak przestępca, który pieniądze z tytułu praw do wizerunku ukrywa w rajach podatkowych (w Hiszpanii musiał ostatecznie zapłacić prawie 19 mln euro grzywny). Negocjacje z nowym pracodawcą trwały zaledwie pięć dni. Teraz jest podobno przekonany, że wszystko, co się wokół niego ostatnio dzieje – oskarżenia o gwałt, brak indywidualnych nagród (piłkarzem roku UEFA i FIFA został jego były kolega z Realu Luka Modrić), czerwona kartka w meczu z Valencią – to nie przypadek, tylko efekt zemsty Pereza, który nie darował mu odejścia z Realu i planuje zniszczyć mu karierę.

Groźba ekstradycji

Jeden z włoskich dziennikarzy napisał, że Ronaldo czuje się prześladowany przez UEFA, dlatego nie pojawia się na ceremoniach i nie pomaga reprezentacji Portugalii w Lidze Narodów. Nie chce firmować nowych rozgrywek swoim nazwiskiem. To ma być rzeczywisty powód jego nieobecności na zgrupowaniach, a nie chęć aklimatyzacji w Turynie czy uniknięcia niewygodnych pytań dotyczących afery.

Kilka dni temu portugalski dziennik „Correio da Manha" napisał, że to władze Realu kazały Ronaldo zapłacić 375 tys. USD zgwałconej modelce, bojąc się strat wizerunkowych. Klub odniósł się do tych rewelacji, publikując oświadczenie, w którym zaznacza, że nic o tym zdarzeniu nie wiedział, nie mógł więc wydać swojej gwieździe takiego polecenia. Królewscy podjęli kroki prawne przeciw gazecie.

W stanie Nevada przestępstwo gwałtu nie ulega przedawnieniu. To oznacza, że śledczy z USA mogą wystąpić z wnioskiem o ekstradycję piłkarza. Profesor Emilio Cortes, ekspert w dziedzinie prawa europejskiego, zauważa, że uchronić Cristiano mogłaby przeprowadzka do Portugalii, gdyż przepisy nie dotyczą osoby, która mieszka we własnym kraju.

Kłopot w tym, że Ronaldo dopiero co podpisał intratną, czteroletnią umowę z Juventusem, a Porto, Benfica czy Sporting, którego wychowankiem jest piłkarz, to jednak inna futbolowa półka. Od wybuchu afery akcje Juve na mediolańskiej giełdzie spadły już o 20 proc., ale to nic w porównaniu z długą hossą, jaka zapanowała po zakupie Portugalczyka, nazywanym transferem stulecia we włoskiej Serie A, oraz tłumami fanów ciągnącymi na stadion i do sklepów po koszulki z numerem 7. Oni wszyscy wierzą w niewinność Cristiano. Wierzy też Massimiliano Allegri.

– To świetny chłopak, bardzo zaangażowany w sprawy społeczne. Przez 15 lat zawodowej kariery zawsze zachowywał się profesjonalnie. Zarówno na boisku, jak i poza nim – podkreśla trener Juventusu. Czy ten świetny chłopak miał także inne twarze, które dotąd skutecznie chował przed światem?

Trudno wyrokować, jak skończy się ta afera i jaki będzie miała wpływ na dalszą karierę piłkarza. Po sprzedaży Ronaldo były prezes Realu Ramon Calderon nie krył złości, że klub „oddał za śmieszną sumę zawodnika, który gwarantuje 50 goli w sezonie". Może się jednak okazać, że Królewscy – świadomie lub nie – pozbyli się problemu.

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych