Faworyci na czas spowolnienia

Hamująca gospodarka nie pozostanie bez wpływu na wyniki i wyceny giełdowych spółek. Jednak niektóre z nich powinny poradzić sobie w tym okresie stosunkowo dobrze.

Aktualizacja: 20.02.2019 14:13 Publikacja: 20.02.2019 10:28

Foto: GG Parkiet

Najwolniej od dwóch lat rósł w ostatnim kwartale zeszłego roku PKB, a odczyty wskaźnika PMI nadal utrzymują się poniżej 50 pkt. Analitycy zastanawiają się, czy obserwujemy tylko łagodne spowolnienie gospodarcze, czy jest to raczej początek głębszych problemów. Niezależnie od odpowiedzi na to pytanie może być to dobry czas, aby poszukać spółek defensywnych – czyli takich, które charakteryzuje stosunkowo niska wrażliwość popytu na zmiany cyklu koniunkturalnego. W efekcie ich wyniki finansowe i wycena akcji są bardziej stabilne. Przynajmniej w teorii. W praktyce taka strategia bywa niestety zawodna (szczegóły na wykresie).

Energetyka, paliwa, telekomy...

Klasycznie za spółki defensywne uznaje się sektor użyteczności publicznej, spółki paliwowe oraz telekomunikacyjne.

– Charakteryzują się dojrzałością i stabilną stopą dywidendy. Jeśli pierwszy argument jest w polskich realiach każdorazowo spełniony, to ze stopą dywidendy bywa już różnie. Spółki energetyczne są lub mogą być w najbliższej przyszłości zaangażowane w wiele projektów niezwiązanych z ich statutową działalnością – komentuje Kamil Hajdamowicz, zarządzający w Vienna Insurance Group. Jeśli nałożymy na to duże wewnętrzne potrzeby inwestycyjne, to mamy odpowiedź w postaci niskiej bądź wręcz zerowej stopy dywidendy w tym sektorze.

Analogicznie wygląda sytuacja w przypadku jednego z większych przedstawicieli sektora telekomunikacyjnego – firmy Orange Polska. Do niedawna w tym tonie mówiono też o Cyfrowym Polsacie, ale w przypadku tej spółki w najbliższym czasie zajść mogą pozytywne zmiany w kwestii dywidendy. – Najlepiej z typowo defensywnych sektorów wygląda sytuacja branży paliwowej, z przewodzącym mu PKN Orlenem – ocenia Hajdamowicz. Argumentuje, że to jedyna inwestycja z wyżej wymienionych spółek, która wpisuje się w schemat klasycznych firm defensywnych.

Trzeba pamiętać, że w obrębie branż spółki też mocno się różnią. – Na przykład profil ryzyka jest zupełnie inny dla Playa, a inny dla Cyfrowego Polsatu, mimo że obie spółki są z defensywnego sektora. Podobnie w handlu: zupełnie inna jest perspektywa dla Eurocashu, a inna dla Dino – podkreśla Emil Łobodziński, doradca inwestycyjny z Domu Maklerskiego PKO BP. Dodaje, że w przypadku spółek defensywnych też trzeba mieć na uwadze ryzyko: to, że biznes jest mało wrażliwy na koniunkturę, nie oznacza, że kurs akcji nie będzie spadał. – Co do zasady w bessie kursy tego typu firm także zniżkują, ale mniej niż tych bardziej cyklicznych – mówi Łobodziński. Skala spadków jest jednak zależna również od innych czynników, takich jak wewnętrzna sytuacja firmy, otoczenie zewnętrzne, wypłacane dywidendy czy poziom wycen.

Dobrze obrazuje to przykład wspomnianych już przedsiębiorstw energetycznych. Mimo iż z definicji zaliczane są do grona defensywnych, to na przestrzeni ostatnich lat ich notowania mocno się wahały m.in. w reakcji na decyzje polityczne dotyczące planowanych nakładów inwestycyjnych. Okazuje się, że wbrew pozorom w sektorze energetycznym beta (współczynnik, który pokazuje, czy akcje danej spółki są bardziej czy mniej ryzykowne od całego rynku) wcale nie jest szczególnie niska.

Potrzebna dywersyfikacja

W trudnych latach 2008–2009 inwestorzy stawiali m.in. na telekomunikację i wprawdzie nie ponieśli tak dużych strat jak cały rynek, ale później też odbicie nie było silne. Eksperci podkreślają, że mimo mniejszych spadków nawet defensywne sektory nie ochronią przed stratami w czasie recesji – wtedy bezkonkurencyjne okazuje się po prostu trzymanie gotówki czy bezpiecznych obligacji. Dużym wyzwaniem jest natomiast przewidzenie, w którym momencie cyklu się znajdujemy, ponieważ okresy pomiędzy recesjami w gospodarce czy „dołkami" na giełdzie nie są równej długości.

– Branże uznawane za defensywne nie były przez ostatnie lata doceniane przez inwestorów w Polsce. Jeśli cofniemy się o pięć lat, to zobaczymy, że zarówno WIG-energetyka, jak i WIG-telekomunikacja miały wtedy znacznie wyższe wartości, co w dużym stopniu powiązane było z planami dotyczącymi nakładów inwestycyjnych i co skutkowało obniżkami dywidendy. To istotna kwestia dla inwestorów przyglądających się tym spółkom – podkreśla Dominik Niszcz, analityk Raiffeisena. Dodaje, że jeśli po kilku latach silnego wzrostu w gospodarce spółki nie płacą dywidendy, to warto się zastanowić, jak poradzą sobie w okresie gorszej koniunktury.

– Biorąc pod uwagę niepewność co do rozwoju sytuacji gospodarczej, warto zgodnie z zasadą dywersyfikacji rozważyć podział środków w ten sposób, żeby mieć w portfelu zarówno podmioty cykliczne, jak i te defensywne – radzi analityk Raiffeisena.

Jeśli spojrzymy na aktualne zachowanie spółek z sWIG80, to zobaczymy, że radzą sobie one lepiej niż WIG20.

– Po bessie płynnościowej w 2018 r. stopniowo następuje normalizacja wycen i powrót do średniej pod względem np. ceny do wartości księgowej. Z tego punktu widzenia wydaje mi się, że lepszą relację zysku do ryzyka ma obecnie strategia zorientowana na małe spółki niż defensywne, choć nie wykluczałbym też sukcesu firm defensywnych, co pokazuje przykład jednego telekomu, który może zwiększyć przez trzy lata dywidendę – mówi z kolei Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu doradztwa inwestycyjnego Noble Securities.

Dwa różne scenariusze

Główny indeks warszawskiej giełdy w ostatnich dniach oscyluje w okolicach 59–60 tys. pkt, a WIG20 zagościł poniżej 2,4 tys. pkt. Zdania co do dalszego zachowania indeksów są podzielone. Wspomniane już spowolnienie gospodarcze – szczególnie, jeśli będzie szło w parze ze spadkiem dynamiki PKB na rynkach zagranicznych – może zaszkodzić giełdowym indeksom.

Jednak istnieje też scenariusz alternatywny: przy utrzymującym się w 2019 r. około 4-proc. wzroście gospodarczym, poprawie koniunktury na krajowym parkiecie (przemawia za nią start pracowniczych planów kapitałowych i wyczekiwana nowa strategia dla rynku kapitałowego) oraz przy zwyżkujących indeksach na zagranicznych giełdach mamy szansę zawalczyć nawet o nowy szczyt hossy. Do pobicia rekordu z 23 stycznia 2018 r. brakuje obecnie około 13 proc. Nie brakuje opinii, że najbliższe miesiące powinny być okresem akumulowania akcji w oczekiwaniu na mocniejsze odbicie spodziewane w II półroczu. Praktyka pokazuje, że pierwotny impuls wzrostowy najczęściej rozpoczyna się od najbardziej płynnych walorów, a więc na przykład od sektora bankowego. W tym scenariuszu lepszą inwestycją byłyby zatem nie spółki defensywne, ale te z wysoką betą, m.in. technologiczne, działające w branży usług czy finansowe.

Niezależnie od tego, który ze scenariuszy się ziści, w najbliższych miesiącach na pewno warto postawić na firmy dobre fundamentalnie, atrakcyjnie wyceniane i płacące dywidendę. Takich na szczęście na warszawskiej giełdzie nie brakuje.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty