Niemiecki PPI podskoczył w grudniu o 24,2 proc. r/r, przebijając wszelkie prognozy. W porównaniu z listopadem indeks wzrósł o 5 proc. To ogromny wzrost cen producentów, przy czym roczny skok był najwyższy od czasu rozpoczęcia badania w 1949 r. Skok cen energii przyczynił się do dużego wzrostu, a jej ceny wzrosły średnio o 69 proc. w grudniu w porównaniu z listopadem. Bez energii ceny producentów były nadal o około 10,4 proc. wyższe w porównaniu do grudnia 2020 roku.
A Niemcy mają powody do obaw o rosnące ceny konsumpcyjne. Przy inflacji na najwyższym poziomie od 30 lat najbardziej potrzebujący w kraju ucierpią najbardziej.
Jest deszczowy i zimny styczniowy dzień, niezbyt przyjemne warunki dla wolontariuszy czekających pod namiotem rozstawionym przed Bonner Tafel, spiżarnią żywności w zachodnioniemieckim mieście Bonn. Ale zimno jest idealne do warzyw i innych świeżych produktów, które zebrali wcześniej z pobliskich supermarketów. Nie dość świeże, aby można je było sprzedać na rynku, losowy asortyment resztek zostanie wkrótce rozprowadzony za darmo wśród potrzebujących mieszkańców, w tym emerytów, młodych rodzin i bezrobotnych, którzy próbują związać koniec z końcem. „Miejscowi" należy rozumieć bardzo ogólnie. Niektórzy spędzają do czterech godzin w drodze w obie strony w cotygodniowej wędrówce do Tafel, aby zebrać wszystko, co spiżarnia może im zaoferować tego dnia. – Zauważamy, że pod koniec miesiąca, kiedy zaczyna brakować pieniędzy, zaczynają pytać: „Czy mogę dostać trochę więcej?". Wtedy zdajesz sobie sprawę, jak napięta jest sytuacja – mówi DW, wolontariusz Tafel, Günther Giesa. – I wtedy inflacja, której nie można zrekompensować w inny sposób, staje się niepokojąca – dodaje.