#TydzieńNaRynkach: Porozumienie bez euforii

Podpisanie porozumienia między Stanami Zjednoczonymi a Chinami przyczyniło się do przedłużenia dobrej passy na giełdach, ale nie wywołało większego entuzjazmu.

Publikacja: 17.01.2020 16:30

#TydzieńNaRynkach: Porozumienie bez euforii

Foto: AFP

W minioną środę doszło do zapowiadanego wcześniej podpisania pierwszej, wstępnej części porozumienia między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Stało się więc to, co miało się stać, i nie spowodowało to ani euforii, ani też nie skutkowało uruchomieniem znanego mechanizmu „sprzedawania faktów". Donald Trump w swoim stylu ogłosił sukces (swój oczywiście), ale też nie nakreślił jasnej perspektywy dalszego ciągu procesu regulowania relacji między mocarstwami. Spora część komentatorów zwraca też uwagę na liczne problemy i wątpliwości dotyczące zarówno już uzgodnionych kwestii, jak również tych, które pozostały do rozstrzygnięcia. I nie jest to raczej szukanie „dziury w całym", ale na razie jeden z istotnych czynników ryzyka został odsunięty na dalszy plan.

Reakcje rynków finansowych na to wydarzenie były dość zróżnicowane. Wall Street swoim zwyczajem kontynuowała tendencję zwyżkową, a indeksy biły kolejne historyczne rekordy. Do czwartku S&P 500 rósł o 1,6 proc., przekraczając wyraźnie trudną do niedawna do wyobrażenia barierę 3300 punktów. Dow Jones przy tej samej skali zwyżki pokonał z impetem 29 tys. punktów, a Nasdaq Composite wzrósł o prawie 2 proc. Trzeba jednak przy tym wziąć pod uwagę jeszcze jeden, istotny dla inwestorów czynnik, czyli publikacje wyników finansowych amerykańskich firm. Choć to dopiero początek „sezonu", to na razie dostarcza on raczej pozytywnych impulsów. Jeśli podpisanie porozumienia rozpatrywać w kategoriach „win-win", to patrząc na sięgający 0,6 proc. tygodniowy spadek Shanghai Composite i cofnięcie się tego indeksu ponownie poniżej 3100 punktów, przegranym mogą czuć się Chiny. Ale w ciągu poprzednich sześciu tygodni wskaźnik poszedł w górę łącznie o ponad 8 proc., a więc wyjściowa teza nie jest zbyt przekonująca. Być może w tym przypadku mamy do czynienia z realizacją zasady sprzedaży faktów lub zwykłą korektą. Indeks rynków wschodzących zareagował umiarkowanym, sięgającym 0,8 proc. wzrostem, a wyhamowanie wcześniejszego impetu zwyżkowej tendencji można wiązać (poza realizacją zysków po zwyżce o 9,5 proc., licząc od dołka z grudnia ubiegłego roku), ze zbliżaniem się do poziomu technicznego oporu.

Główne giełdy europejskie zareagowały na podpisanie porozumienia w najlepszym razie neutralnie, jak paryski CAC40 lub lekko negatywnie, jak DAX, który zniżkował do czwartku o 0,4 proc. We Frankfurcie minieuforia miała jednak miejsce tydzień wcześniej, gdy indeks zwyżkował o 2 proc., ustanawiając historyczny rekord.

Stygnie zapał warszawskich byków

Dobra passa na naszym parkiecie jest kontynuowana, ale widać już częściowo wygasanie wzrostowego impetu indeksów oraz pojawiające się bariery. WIG20 zwyżkował do czwartku o zaledwie 0,3 proc, a więc zaczyna się powoli rysować perspektywa trendu bocznego. Od trzech tygodni indeks napotyka wyraźny opór wraz ze zbliżaniem się do 2200 punktów. Poziom ten zaczął „odstraszać" kupujących już w miniony poniedziałek, czego konsekwencje widać było w trakcie kolejnych sesji. Z pewnością bardzo pozytywnym sygnałem jest zwiększający się wyraźniej od trzech tygodni wolumen obrotów, ale są do tego zjawiska dwa zastrzeżenia. Po pierwsze, nie wrócił on jeszcze do poziomu z ubiegłego roku, a po drugie nie widać, by dodawał on impetu zwyżce indeksu.

Opory do pokonania

Wskaźnik szerokiego rynku kontynuował trwającą od sześciu tygodni tendencję wzrostową, ale i w jego przypadku dynamika zwyżki staje się coraz słabsza. Oporem, który może być trudny do pokonania bez uprzedniej korekty, staje się poziom 59 tys. punktów. Czwartkową sesję indeks kończył minimalnie poniżej niego. Dopóki nastroje na głównych giełdach światowych są dobre, możliwe jest pokonanie wspomnianych oporów przez WIG20 i WIG, ale bez wcześniejszej korekty wydaje się to być mało realne, tym bardziej że do poziomu technicznego oporu dotarł także MSCI Emerging Markets. A na razie nie widać, by nasze indeksy miały siłę odrabiać straty względem świata i rynków wschodzących.

Także w przypadku mWIG40 widać słabnięcie trwającego od ośmiu tygodni trendu wzrostowego. Do czwartku indeks średniaków zwyżkował o 0,5 proc., podczas gdy tydzień wcześniej rósł o 1,5 proc. Co więcej, na razie nie zbliżył się zbyt mocno do technicznego oporu, znajdującego się w okolicy 4100 punktów, a byki już tracą siłę. Podobnie jak w przypadku indeksu blue chips, obroty również rosną, ale skala tego zjawiska nie jest zbyt przekonująca. Ponadto od dołka z pierwszych dni października mWIG40 zyskał już 13,5 proc. bez poważniejszej korekty spadkowej, więc należy spodziewać się jej nadejścia. Najbardziej optymistycznie wygląda sytuacja w segmencie najmniejszych spółek. sWIG80 do czwartku zwyżkował o 1,8 proc., czyli nieco bardziej dynamicznie niż tydzień wcześniej. Bykom udało się sforsować 12 600 punktów, czyli wprowadzić indeks do strefy technicznego oporu, której górnym ograniczeniem i testem siły popytu jest poziom 13 000 punktów. Mierzona obrotami aktywność inwestorów nie zachwyca, ale wyszła już wyraźnie powyżej świąteczno-noworocznego dołka.

Telekomy najlepsze

Sektorowe spojrzenie na nasz rynek nie daje mocnych podstaw do optymizmu. W ostatnich dniach najlepiej radziły sobie firmy telekomunikacyjne. WIG-telekom rósł do czwartku o prawie 5 proc., przebijając z impetem poprzedni szczyt z połowy czerwca ubiegłego roku i osiągając poziom najwyższy od sierpnia 2015 r. Kontynuacja hossy jest więc tu bardzo prawdopodobna. W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia akcje Orange zwyżkowały o 8 proc., walory Play rosły o 5 proc., a Cyfrowego Polsatu o prawie 3 proc. Wyraźnie wyhamowała tendencja wzrostowa przedstawicieli sektora finansowego. WIG-banki do czwartku tracił co prawda niewiele, bo jedynie 0,1 proc., ale indeksowi największych spółek to nie pomagało, tym bardziej że akcje Pekao traciły ponad 2 proc. Papiery PKO zdołały utrzymać się na niewielkim plusie, ale zaliczyły zdecydowane cofnięcie z okolic 36 zł, poziomu, przy którym już po raz drugi w ostatnich tygodniach uaktywniła się podaż. Sięgającą 1,5 proc. zwyżkę papierów mBanku można uznać za korektę wcześniejszej ponad 3-proc. przeceny, a ponadto można spodziewać się negatywnej reakcji na czwartkową informację o wycofaniu się Erste z rywalizacji o kupno pakietu akcji mBanku. Symbolicznego spadku doznał WIG-paliwa, ale niespełnione nadzieje na kontynuację rysującej się w poprzednich dniach zwyżki akcji PKN Orlen i Lotosu pozostawiają niedosyt. W dół o 0,6 proc. szedł do czwartku WIG-energia, przy czym akcje Tauronu zniżkowały o niemal 3 proc., a papiery PGE taniały o ponad 1 proc. WIG.GAMES po raz kolejny (siódmy tydzień z rzędu) wspinał się na rekordowo wysokie poziomy, przy rekordowo wysokim wolumenie. Skok obrotów i przekraczającą 1 proc. zwyżkę indeks zawdzięcza w znacznym stopniu drożejącym w czwartek o prawie 17 proc. akcjom CI Games. Walory lidera, czyli CD Projektu, zniżkowały o prawie 1 proc. i można obawiać się konsekwencji podanej w czwartek po zakończeniu sesji informacji o przełożeniu na wrzesień premiery gry „Cyberpunk 2077". W gronie blue chips, mimo niemal 2-proc. zwyżki, rozczarowało zachowanie akcji Dino. W poniedziałek rosły one o ponad 6 proc., a kolejne sesje przyniosły zdecydowane cofnięcie, po nieudanym ataku na rekordowy poziom 160 zł. Techniczny opór powstrzymał wzrostową tendencję na walorach PZU.

Indeksowi średniaków pomagały nie tylko walory spółek nowych technologii, czyli poza wspomnianym CI Games, także akcje LiveChat, PLayWay i Wirtualnej Polski, ale także reprezentanci tradycyjnej ekonomii. Sięgającego niemal 12 proc. odreagowania wcześniejszych spadków doczekali się posiadacze akcji Stalproduktu. Do czwartku o 8 proc. w górę szły papiery Inter Cars, zbliżając się do poziomu najwyższego od listopada 2018 r. Mimo obaw dotyczących europejskiego i światowego (spadek popytu na auta w Chinach) przemysłu motoryzacyjnego hossę kontynuował WIG-motoryzacja, zwyżkując o 4,6 proc. i osiągając poziom najwyższy od kwietnia ubiegłego roku. Wzrostową tendencję, zapoczątkowaną na przełomie roku, będącą raczej odreagowaniem wcześniejszej mocnej przeceny, kontynuują walory Famuru. Choć do czwartku zwyżkowały one o skromne 2,5 proc., to jednak towarzyszyły temu najwyższe od półtora roku obroty.

Spośród najmniejszych firm uwagę zwraca 28-proc. skok notowań akcji Polnordu, sięgająca 13,5 proc. zwyżka notowań papierów Wieltonu oraz przekraczający 13 proc. wzrost ceny akcji Agory.

Pallad nadal bez konkurencji

Ubiegłoroczna gwiazda rynku surowcowego ani myśli spuszczać z tonu. W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia notowania palladu zwyżkowały o 5 proc., a od początku roku poszły w górę o ponad 14 proc. Zwolennicy gry zgodnie z kierunkiem trendu od kilkunastu lat mają tu najlepszy poligon doświadczalny dla swojej strategii. Otwierają oczy tylko po to, by sprawdzić, ile pieniędzy przybyło im na rachunku. Niedźwiedzie budzą się tylko na krótko, urywając w pośpiechu kilka procent. W miniony czwartek udało się im się nie dopuścić do wyjścia ceny powyżej 2200 centów za uncję, ale to raczej nietrwały sukces. Palladowi stara się dotrzymać kroku platyna, ale jest tylko jego cieniem. W czwartek udało się jej notowaniom przekroczyć 1000 dolarów za uncję, osiągając poziom najwyższy od dwóch lat i kończąc tydzień zwyżką o niecałe 2 proc. Notowania złota weszły w fazę zasłużonej, choć niezbyt głębokiej spadkowej korekty. Do czwartku zniżkowały one o 0,7 proc., broniąc się przed zejściem poniżej 1550 dolarów za uncję. Po niedawnym wyskoku do ponad 1600 dolarów mamy do czynienia z uspokojeniem nastrojów, jednak byki raczej nie mają się czego obawiać. Coraz większa grupa analityków „przepowiada" dojście notowań kruszcu w okolice 2000 dolarów za uncję, w niezbyt odległej perspektywie.

Początek roku przynosi umiarkowany optymizm na rynku miedzi. Notowania idą w górę o niespełna 2 proc. w tempie około 1 proc. tygodniowo. W miniony wtorek kontrakty dotarły w okolice 287 centów za funt, czyli do poziomu najwyższego od końca kwietnia ubiegłego roku. Trwająca od kilku miesięcy tendencja wzrostowa to prawdopodobnie efekt zwiększonego popytu ze strony Chin i nadziei związanych z luzowaniem polityki pieniężnej przez rosnące grono banków centralnych. Perspektywy koniunktury w globalnej gospodarce nie skłaniają raczej do długofalowego optymizmu, choć prezes KGHM jest dobrej myśli, szacując, że podaż nie będzie nadążać za popytem. Osłabienie napięcia między Stanami Zjednoczonymi a Iranem nadal niekorzystnie oddziałuje na notowania ropy naftowej. Do czwartku WTI taniała o 0,6 proc., spadając momentami poniżej 58 dolarów za baryłkę, czyli do poziomu najniższego od początku grudnia ubiegłego roku. W przypadku Brent skala spadku była jeszcze mniejsza, a cena testowała poziom 64 dolarów za baryłkę. OPEC prognozuje spadek popytu na surowiec wydobywany przez członków kartelu i wzmożoną konkurencję ze strony innych producentów, szczególnie Stanów Zjednoczonych, w których pobite mają być rekordy wydobycia, umacniając tym samym pozycję USA jako największego producenta ropy na świecie.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty