Gra na krótko wciąż raczkuje

W ciągu ostatniego półtora roku krótka sprzedaż stanowiła zaledwie 1,5 proc. obrotu akcjami dopuszczonymi do tych transakcji. Czy ten odsetek wzrośnie?

Aktualizacja: 12.02.2017 18:16 Publikacja: 17.09.2012 14:00

Porównanie statystyk udziału krótkiej sprzedaży w giełdowym handlu z zachowaniem indeksu WIG20 wyraź

Porównanie statystyk udziału krótkiej sprzedaży w giełdowym handlu z zachowaniem indeksu WIG20 wyraźnie pokazuje, że majowy dołek notowań indeksu był szczytem aktywności sprzedających „na krótko”. – Jest to oczywiste, ponieważ im gorsza jest koniunktura na rynku, tym więcej jest możliwości do zarabiania na krótko i zyskownych transakcji w ramach krótkiej sprzedaży – wyjaśnia Tomasz Dudź, dyrektor działu klientów instytucjonalnych w DM?IDMSA. Natomiast zwyżki na giełdach ograniczają możliwości zarabiania na krótko i wpływają na spadek aktywności takich graczy. Widać to było szczególnie w czerwcu i sierpniu, kiedy spore zwyżki WIG20 i rosnący optymizm na rynku systematycznie ograniczał udział krótkiej sprzedaży w całym obrocie papierami wartościowymi dopuszczonymi do tego typu transakcji.

Foto: GG Parkiet

Krótka sprzedaż to strategia inwestycyjna umożliwiająca zarabianie na spadkach cen bez konieczności stosowania skomplikowanych instrumentów finansowych. Jak wygląda mechanizm takiej transakcji? Najpierw inwestor pożycza akcje od domu maklerskiego lub za jego pośrednictwem od innego inwestora, po czym sprzedaje je. Teraz grający na krótko inwestor liczy na spadek ceny pożyczonych i sprzedanych akcji. Dzięki temu będzie mógł je później odkupić po niższej cenie i oddać. Różnica, pomniejszona o koszty transakcji, będzie jego zyskiem.

Problemy z podażą...

W sierpniu dopuszczone do krótkiej sprzedaży były akcje 144 spółek i 36 obligacji. Jednak pożyczono akcje zaledwie 29 spółek i żadnych papierów dłużnych. Z czego wynika ten marazm? – Według mnie jednym z głównych czynników ograniczających wielkość krótkiej sprzedaży jest trudność ze znalezieniem źródła pożyczającego akcje – mówi Sobiesław Kozłowski, ekspert ds. rynków akcji Raiffeisen Banku. Jego zdaniem problem ten dotyczy wszystkich uczestników rynku – zarówno małych inwestorów indywidualnych, jak i dużych instytucjonalnych.

W podobnym tonie wypowiada się Tomasz Dudź, dyrektor działu klientów instytucjonalnych w DM?IDMSA. – Podstawowy problem z krótką sprzedażą wciąż polega na braku praktycznej możliwości pożyczania papierów wartościowych. Rzadko które biuro maklerskie daje klientom taką możliwość – mówi Dudź.

Co z największymi graczami na rynku? Zgodnie z polskim prawem OFE nie mogą pożyczać swoich akcji. W przypadku TFI mogą to robić tylko fundusze zamknięte, które mają mniejszy udział w rynku. Zarządzający TFI podkreślają, że skomplikowanie procesu pożyczania akcji od strony formalnoprawnej i księgowej jest na tyle duże, że fundusze nie angażują się w tego typu transakcje. Poza tym przedstawiciele funduszy obawiają się, że pożyczenie akcji i ich sprzedaż może zbić ich kurs, co negatywnie wpłynie na wycenę jednostek.

... i płynnością

Jak zaznacza Dudź, wszystko to powoduje, że możliwe i efektywne jest jedynie przeprowadzanie krótkiej sprzedaży z zamknięciem takiej pozycji na tej samej sesji. – Przekłada się to znacząco na liczbę transakcji zawieranych w ramach krótkiej sprzedaży i ogranicza spektrum papierów branych pod uwagę, ponieważ płynność i zmienność są priorytetem – dodaje.

– Większość akcji spółek dopuszczonych do krótkiej sprzedaży jest dla dużych inwestorów zbyt mało płynna, aby stosować tę strategię inwestycyjną. Istotny jest tutaj odpowiednio wysoki free float i wysokie obroty na papierach – mówi Wojciech Smoleński, diler w DM TMS Brokers. Jak dodaje, z natury rzeczy krótka sprzedaż jest domeną profesjonalistów, gdyż znacznie trudniej jest zarobić na takiej strategii. Zwykle drobni inwestorzy raczej unikają gry na spadki, a jeśli już się na to decydują, to częściej poprzez kontrakty terminowe. – Na polskim rynku praktycznie nie ma funduszy typu short, które grałyby na spadki na innych instrumentach niż kontrakty na WIG20 lub akcje spółek wchodzących w jego skład. Tym samym spektrum zainteresowania większych graczy ogranicza się właśnie do 20 spółek z indeksu blue?chips  – wyjaśnia Smoleński.

Niepewny wskaźnik nastrojów

Czy statystyki dotyczące krótkiej sprzedaży mogą być wiarygodnym wskaźnikiem obrazującym nastroje na rynku? W opinii Sobiesława Kozłowskiego, wielkość krótkiej sprzedaży jest stosunkowo niewielka, dlatego raczej nie obrazuje ona rzetelnie nastrojów większości inwestorów. Z tą opinią zgadza się Wojciech Smoleński, który podkreśla, że statystyki krótkiej sprzedaży dotyczą bardzo niewielkiej grupy inwestorów, więc wyrażają tylko ich pogląd na rynek. – Jeśli spojrzeć na cały rynek, to lepszym barometrem są kontrakty terminowe na WIG20, gdyż jest to rynek bardziej masowy i podatny na nastroje – dodaje.

Tomasz Dudź zaznacza jednak, że w pewnym stopniu liczba inwestorów obstawiających dalsze spadki obrazuje sentyment rynkowy. – Skoro więcej inwestorów sądzi, że rynek będzie spadał, to zwykle więcej też jest chętnych do zarabiania na krótkich pozycjach – mówi specjalista.

Jak podkreślają analitycy pomocnymi wskaźnikami w analizie nastrojów inwestorów poszczególnych spółek są „short interest ratio" (stosunek akcji sprzedanych na krótko do średniego wolumenu handlu na akcjach w danym okresie) oraz „short interest" (procentowy udział wszystkich akcji sprzedanych na krótko we wszystkich akcjach w obrocie).

– Na rynkach rozwiniętych często jest tak, że jeśli na danej spółce jest „podejrzanie" duży short interest, np. 20 proc., może to oznaczać, że spółka ma poważne kłopoty finansowe. Dzieje się tak, ponieważ aby sprzedać akcje na krótko, trzeba naprawdę mieć silne przekonanie o tym, co się dzieje w spółce – wyjaśnia Smoleński.

[email protected]

Krótka sprzedaż dla nielicznych

Nadal nie wszystkie domy maklerskie w Polsce udostępniają inwestorom indywidualnym możliwość pożyczania i sprzedawania akcji. W przypadku większości brokerów świadczących te usługi warunkiem ich uruchomienia jest otwarcie specjalnego rachunku dedykowanego krótkiej sprzedaży. Wprawdzie zwykle jego prowadzenie jest darmowe, ale domy maklerskie pobierają opłaty za pożyczanie i odkupywanie papierów wartościowych. Najczęściej ich wysokość jest taka jak w przypadku prowizji pobieranych od standardowych transakcji. Większym problemem jest konieczność posiadania zabezpieczenia krótkiej sprzedaży. Zwykle może być ono złożone w gotówce i w papierach wartościowych. Wielkość minimalnego zabezpieczenia może stanowić 100 proc. wartości transakcji.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty