Koronawirus zamroził biznes i gospodarkę. Suchą stopą przez pandemię nie przejdą firmy trudniące się odzyskiwaniem długów. Co prawda w dotychczas opublikowanych przez nie danych finansowych nie widać jeszcze dużego wpływu koronawirusa, ale nikt nie ma wątpliwości, że jest to tylko kwestia czasu.
Nadchodzi trudny okres
W I kwartale Kruk miał 477 mln zł spłat od dłużników. Rok do roku oznacza to wzrost o 12 proc. Wzrost spłat zanotował także Best. Te wyniosły w I kwartale prawie 78 mln zł i były o 33 proc. większe niż rok wcześniej. Stabilny poziom spłat utrzymywał do tej pory nawet GetBack. W każdym miesiącu I kwartału wynosiły one ponad 12 mln zł.
Przedstawiciele Kruka przyznają, że wzrost wpłat w I kwartale to przede wszystkim efekt dwóch pierwszych miesięcy. W marcu firma odnotowała już negatywne odchylenie spłat od zakładanych celów operacyjnych w Hiszpanii i we Włoszech, a w ostatnich dniach marca i na początku kwietnia również w Rumunii i w Polsce.
– Rozprzestrzenianie się koronawirusa i jego skutków w krajach, w których działamy, wpłynie negatywnie na nasze wyniki w 2020 roku. Skutki widoczne będą przede wszystkim w naszym głównym biznesie zarządzania nabytymi wierzytelnościami, ale zakładamy również negatywny wpływ na linię biznesową pożyczek – przyznaje Piotr Krupa, prezes Kruka.
Zaznacza jednak, że firma wciąż prowadzi działalność operacyjną. – Cały czas rozmawiamy z naszymi klientami, aby poznać ich aktualne położenie i adekwatnie do ich możliwości dopasować sposób i harmonogram spłat zadłużenia. Od kilku lat oferujemy też naszym klientom rozwiązania online, jak płatności online czy możliwość zarządzania swoimi finansami przez internet za pomocą konta na platformie e-kruk.pl. Narzędzia te, zwłaszcza w obecnej sytuacji, zyskują na znaczeniu – dodaje Krupa.Mimo starań podejmowanych przez windykatorów analitycy są przekonani, że branża będzie musiała się zmierzyć z wieloma wyzwaniami.