Kruk na dobre wrócił do wysokich lotów po pandemicznych wstrząsach. Potwierdzają to zresztą ostatnie wyniki finansowe spółki. W I półroczu wypracowała 396 mln zł zysku. Takich wyników nie miała nigdy w historii nie tylko w ujęciu półrocznym, ale i rocznym. Wyraźną poprawę widać było także zarówno na poziomie spłat dłużników, jak i nowych inwestycji w portfele wierzytelności.
Sami przedstawiciele spółki podkreślali też ostatnio, że Kruk nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. W tym roku spłaty od dłużników mogą sięgnąć nawet 2 mld zł (po I półroczu było to 1,06 mld zł).
– Wyższe spłaty są wynikiem przede wszystkim poprawy efektywności operacyjnej w procesach polubownych i sądowych, nad czym pracowaliśmy wiele kwartałów. Ważne jest to, że ten wzrost ma charakter trwały – wskazywał ostatnio Michał Zasępa, członek zarządu Kruka. Przedstawiciele spółki z optymizmem mogą także patrzeć na kolejne inwestycje. W I półroczu firma wydała na nowe portfele 644 mln zł. A przecież zwyczajowo to II połowa roku charakteryzuje się większą podażą wierzytelności sektora bankowego. To oczywiście dobra wiadomość dla firmy.
– Jesteśmy dzisiaj gotowi na nabywanie wierzytelności na każdym z rynków, gdzie operacyjnie, lokalnie prowadzimy procesy. Oczywiście naturalnie chcemy być numerem jeden w Polsce oraz w Rumunii, ale Włochy czy Hiszpania to dziś rynki, gdzie mamy pięć–sześć lat doświadczenia i coraz lepsze wyniki. Prowadzimy rozmowy z bankami i innymi podmiotami na każdym z naszych rynków – wskazuje Piotr Krupa, prezes firmy.
Szykując się do kolejnych inwestycji, firma myśli także o dodatkowym finansowaniu. Ostatnio Komisja Nadzoru Finansowego zatwierdziła kolejny prospekt emisyjny spółki, w ramach którego może ona wyemitować obligacje o łącznej wartości nawet 700 mln zł.