Nastroje na światowych rynkach uspokoiły się. Na Wall Street hossa trwa w najlepsze, chińskie indeksy ostro poszybowały, obligacje USA przestały tanieć, a dolar drożeć. Obniżenie się o kilka groszy górnego ograniczenia korytarza wahań kursu euro z ok. 4,40 zł współgra z zimnym prysznicem, który prezes NBP Adam Glapiński zafundował oczekującym szybkiego wznowienia obniżek stóp procentowych. Nastawienie RPP z balastu zamieniło się w atut złotego, którego wspiera też sytuacja gospodarcza. Najświeższymi zwiastunami odbicia konsumpcji w Polsce są rekordowa dynamika realnych wynagrodzeń czy krzepiący odczyt sprzedaży detalicznej za styczeń. Wzmagające atmosferę wyczekiwania przeciąganie liny pomiędzy głównymi bankami centralnymi a uczestnikami rynku też powinno dobiegać końca.

EBC i Fed nieuniknione luzowanie rozpoczną wiosną, szerzej uchylając złotemu furtkę do wspinaczki na nowe szczyty. Już teraz korzystny dla PLN kontrast objawia się w regionie, gdzie obecnie tylko NBP ani myśli ciąć stopy. Już dziś szybka dezinflacja powinna skłonić węgierskich bankierów centralnych, by po serii czterech redukcji o 75 pkt baz. ściąć główną stopę z 10 do 9 proc. Przy okazji zostanie uwypuklone jedno ze źródeł dominacji złotego nad forintem i koroną czeską, której kurs w relacji do PLN w rok z historycznych szczytów runął o ponad 15 proc.