To wszystko efekt niepewności dotyczącej dalej toczącej się wojny pomiędzy Rosją i Ukrainą. Wydaje się, że konflikt utkwił w punkcie, co może zwiększać szanse na ustępstwa ze strony Rosji. Tak przynajmniej twierdzi strona turecka, który jest mediatorem w ostatnich negocjacjach.
Na rynkach widać nieco niepokoju, ale nie są to tak dynamiczne ruchy jak z początku wojny. Ropa naftowa zbliża się ponownie w okolice 110 USD za baryłkę, co jest związane z tym, że Unia Europejska ponownie ma rozważać nałożenie zakazu importu rosyjskiej ropy. Ropa pozostaje kluczowym surowcem dla rosyjskiej gospodarki, a wydaje się, że w nawet niedalekiej perspektywie kraje europejskie byłyby w stanie uniezależnić się od rosyjskiego surowca. Na razie czynione są kroki w kierunku uniezależnienia się od rosyjskiego gazu, gdzie problemy logistyczne są zdecydowanie trudniejsze do przezwyciężenia. Polska od dawna dywersyfikuje swoje dostawy, natomiast teraz przyszedł duży krok ze strony Niemiec, które chcą podpisać długoterminowy kontrakt na dostawę gazu z Kataru. Taki krok z pewnością zbliża Europę do banu importowego na rosyjskie surowce.
Rosja nie poczyniła znaczących postępów w Ukrainie i decyduje się przede wszystkim na ataki rakietowe. Brak większego zwycięstwa może skłonić Rosję do większych ustępstw i doprowadzić do porozumienia o zawieszeniu broni, na co wskazuje strona turecka, która jest mediatorem w spotkaniach wyższego szczebla. Pomimo takich słów, nie wydaje się, żeby rynki jakoś mocniej reagowały na te słowa, gdyż nie są potwierdzone z żadnych ze stron.
Na rynku walutowym sytuacja wydaje się spokojniejsza niż na rynku surowców czy rynku giełdowym. Ważna informacja w weekend przyszła z Rosji, gdzie otwarta ma być moskiewska giełda, ale tylko do handlu obligacjami, gdzie bank centralny ma zamiar skupować obligacje w celu zmniejszenia zmienności. EURUSD przed godziną 09:00 notowany jest nieznacznie poniżej poziomu 1.1050, ale zmienność jest naprawdę bardzo mała. Złoty rozpoczął dzień raczej słabo, ale już przed startem europejskiej sesji zaczyna się umacniać. Za euro płacimy 4,6962 zł, za dolara 4,2533 zł, za franka 4,5549 zł, natomiast za funta 5,5991 zł.
Michał Stajniak