Taka skala spadku ceny doprowadziła do wzrostu rentowności z poziomu 2,02 proc. do 2,36 proc. I tutaj ruch w ujęciu procentowym robi już większe wrażenie, gdyż wyniósł ponad 17 proc.

To z kolei oznacza, że amerykańskie obligacje dziesięcioletnie są najwyżej oprocentowane od lipca tego roku. Dla polskiego inwestora może być to informacja niby mało przydatna, bo kto z czytelników kupuje amerykański dług? Niemniej jednak od oprocentowania obligacji USA są zależne też inne rynki.

Mowa tu przede wszystkim o amerykańskim rynku akcji, którego wskaźnikowa wycena jest coraz wyższa, a akcje w tym ujęciu coraz droższe. Zatem wzrost atrakcyjności obligacji powoduje również spadek atrakcyjności akcji. Dodatkowo spadek cen obligacji pociąga za sobą również spadek cen złota, tutaj również występuje silna korelacja.

Co więcej, czym bardziej atrakcyjnym będzie inwestowanie w USA, tym mniej atrakcyjne będą pozostałe rynki. I tutaj mowa m.in. o naszym kraju, który mógłby mieć problem z odpływem kapitału w stronę USA. Poziom ryzyka inwestycyjnego za oceanem jest mniejszy niż w Polsce, a stopy zwrotu są coraz bardziej atrakcyjne. Do tego Fed ma jeszcze raz podnieść stopy w tym roku i trzy razy w przyszłym, a RPP ma stóp nie zmieniać, co mogłoby również uderzyć w złotego.