EUROSTREFA / DANE: Ostateczny odczyt przemysłowego PMI za październik wypadł nieco poniżej pierwszych szacunków (52,0 pkt. wobec 52,1 pkt.), głównie za sprawą gorszych danych z Włoch i Niemiec.
Opinia: Wątek Brexitu, oraz potencjalnego porozumienia handlowego pomiędzy USA, a Chinami, to dwa główne tematy, które mają wpływ na zachowanie się rynków finansowych w ostatnich godzinach, przy czym oba można tak naprawdę opisać kryteriami politycznymi.
W pierwszym przypadku optymizm ministra Dominica Raaba ze środy może być zastanawiający, gdyż data 21 listopada nigdzie nie pada w rozmowach z Brukselą (wciąż nie znamy daty listopadowego szczytu), gdyż oficjalnie rzecznik rządu zachowuje sceptycyzm w tej sprawie. Ale z drugiej strony wczorajszy Financial Times pisze, jakoby Bruksela była coraz bliżej zaproponowania znanego już scenariusza w którym cała Wielka Brytania pozostaje w unii celnej do czasu, kiedy uda się wypracować porozumienie dla Irlandii Północnej. To nic nowego, gdyż głównym czynnikiem ryzyka pozostaje postawa frakcji eurosceptyków w Partii Konserwatywnej, którzy mogą zablokować porozumienie z Brukselą w parlamencie. Tym samym Dominic Raab podając konkretną datę (21.XI) może działać metodą „faktów dokonanych". Świadomość bliskości osiągnięcia porozumienia ma przede wszystkim zredukować obawy biznesu i obywateli przed ryzykiem chaotycznego Brexitu – nie „bez powodu" pojawiły się też spekulacje o osiągnięciu kompromisowego porozumienia dla londyńskiego City – a także ograniczyć (być może) nadmierne spekulacje rynków w tym względzie, a przede wszystkim zmobilizować brytyjskich polityków do osiągnięcia kluczowego dla kraju konsensusu „ponad podziałami". Strach przed gospodarczą i nie tylko destabilizacją może okazać się skutecznym argumentem do porzucenia politycznych gierek i kłótni. No dobrze, ale czy to wystarczy? Doświadczenie z ostatnich 2 miesięcy pokazuje, że każdy wybuch politycznego optymizmu w temacie Brexitu i nadziei na porozumienie, okazywał się dobrą okazją do sprzedaży funta i rozgrywania nadal negatywnego scenariusza. Teraz dodatkową uwagę przykuwa wczorajsze posiedzenie Banku Anglii, które wypadło „relatywnie jastrzębio". Pojawiły się oczekiwania, że BOE mógłby podnieść w przyszłym roku stopy procentowe aż dwukrotnie, gdyby nie doszło do „twardego Brexitu". Głównie to tłumaczy wyraźną siłę funta na tle innych walut wczoraj po południu. Niezależnie od tego – nawet sam Mark Carney przyznaje, że wiele zależy od porozumienia ws. Brexitu. W tym przypadku kluczowe w najbliższych dniach będzie to, czy poznamy datę listopadowego szczytu UE-Wielka Brytania, gdyż byłby to sygnał, że obie strony rzeczywiście mogą zawrzeć kompromis. Wtedy akcenty przesunęłyby się na grudniowe głosowanie w brytyjskim parlamencie.
Drugi temat to oczywiście wątek relacji handlowych USA-Chiny. We wtorek rano, kiedy agencje zacytowały słowa Trumpa, iż spodziewa się on zawarcia „wspaniałego porozumienia" byłem sceptyczny, zwracając uwagę, że Biały Dom również bierze udział w kampanii wyborczej do Kongresu – Amerykanie pójdą do urn już 6 listopada – i ma świadomość, że wygrywa się poprzez pozytywną, a nie negatywną narrację. Strona chińska jak widać podjęła temat i najpewniej pod presją USA doszło do telefonicznej rozmowy obu prezydentów, oraz urealnienia terminu spotkania przy okazji szczytu G-20 w końcu października. Obaj przywódcy na potrzeby mediów zapodali „dyplomatyczną nowomowę", a Trump poszedł jeszcze dalej i według spekulacji miał rzekomo zlecić swoim urzędnikom przygotowanie szkicu umowy handlowej z Pekinem. Tylko, że jak można się domyśleć „świat według Trumpa" jest nieco inny, niż ten, który widzi strona chińska. Umowa Trumpa może być spisem życzeń i oczekiwań, które znamy od dawna, a na które strona chińska nie chce się zgodzić. Nie zapominajmy o trudnym temacie kradzieży własności intelektualnej, oraz mocnych słowach wiceprezydenta Mike Pence'a nt. Chin sprzed kilku tygodni. Pytanie też, ile było prawdy w plotce sprzed kilku dni, jaką podał Bloomberg, że Biały Dom będzie chciał oclić pozostałe chińskie towary importowane do Chin, jeżeli Pekin nie będzie chciał rozmawiać. Czy to będzie też dotyczyć sytuacji w której Chińczycy odrzucą szkic porozumienia proponowanego przez Trumpa? Mamy 2 listopada. Za 4 dni są wybory do Kongresu, a potem powracamy do „zwykłej rzeczywistości". Niemniej rynki finansowe po bardzo słabym październiku, teraz uczepią się każdego pretekstu do wyprowadzenia wyraźniejszego odbicia. Niestety być może będzie to tylko korekta.
Co dzisiaj będzie jeszcze „ruszać rynkami"? O godz. 13:30 (Amerykanie przesuwają czas dopiero w ten weekend) poznamy dane nt. bilansu handlowego za wrzesień (jaki będzie deficyt z Chinami?), a przede wszystkim wyliczenia Departamentu Pracy USA. Raport ADP ze środy wypadł dobrze (227 tys.), ale kluczem będzie dynamika wynagrodzeń. Konsensus zakłada wzrost o 3,1 proc. r/r w październiku wobec 2,8 proc. r/r we wrześniu, co będzie sygnałem do tego, że FED nie ma powodów do rezygnacji z „autopilota" w temacie kolejnych podwyżek stóp procentowych. Te informacje mogą nieco pomóc dolarowi, jeżeli przyjąć, że rynki ochłonęły już po nowych informacjach w temacie Brexitu, oraz wątku amerykańskiego-chińskiego.
Co pokazuje analiza techniczna? Najpierw warto zacząć od wykresu USDCNH. Potężny spadek redukuje obawy związane z ryzykiem naruszenia bariery 7,00 na USDCNY i konieczności interwencji przez Ludowy Bank Chin – w tym względzie Trump ułatwił sprawę Chińczykom?