Problemem pozostaje wysoki poziom nieprzewidywalności samych zmiennych, który przekłada się na konieczność bieżącego dostosowywania działań i czasami wysyłania rynkowi kontrastujących komunikatów w krótkim przedziale czasu. Pierwsze oznaki globalnego osłabienia gospodarczego spłoszyły już jastrzębie z Komitetu Otwartego Rynku. Przewidywania luźniejszej polityki monetarnej, tak bardzo upragnionej przez prezydenta Trumpa, powinny teoretycznie sprzyjać rynkom akcji, generując jednocześnie podaż aktywów uznawanych za bezpieczne przystanie. To wszystko przy założeniu, że inwestorzy wierzą w moc sprawczą Fedu. W czwartek rentowności amerykańskich dziesięciolatek rosły do poziomu ok. 2,9 proc. z lokalnego minimum końca zeszłego tygodnia (ok. 2,8 proc.). Jeszcze w listopadzie obligacje te notowane były przy rentownościach 3,2 proc., gdzie technicy zapewne dopatrzyliby się podwójnego szczytu w przedziale październik-listopad. Już 19 grudnia kolejne posiedzenie Fedu. Zakładana ostatnia w tym roku podwyżka nie jest jednak do końca przesądzona – rynek szacuje ją na 78 proc. Po tej podwyżce prawdopodobieństwo utrzymania stóp Fedu w przedziale 2,25–2,5 proc. aż do końca października 2019 r. szacowane jest obecnie aż na 35 proc., podczas gdy jeszcze dwa miesiące temu szansa ta wynosiła niecałe 10 proc. ¶