Rynek wyceniał możliwy ruch w marcu, ale na 25 p.b. – stąd też pierwszą reakcją był spadek funta. Później jednak rynek odbił w górę - czekamy teraz na konferencję prasową kanclerza skarbu Rishi'ego Sunak'a o godz. 12:30 na której mają zostać zaprezentowany projekt budżetu. Pytanie jednak, na ile rząd będzie gotowy radykalnie zwiększyć wydatki w celu wsparcia gospodarki – być może dlatego BOE zdecydował się na większy ruch od zakładanych 25 p.b. Efekt? Notowania funta mogą być dzisiaj dość zmienne, a rozczarowania budżetem mogą sprawić, że brytyjska waluta na tym straci.
Na globalnym rynku mamy mieszany układ dla dolara – nadal wiele zależy od ruchów na rynku długu (ponownie można postawić pytanie, czy aby w przypadku rentowności amerykańskich obligacji nie doszło w ostatnich dniach do skrajnego przerysowania, a FED wcale nie będzie się spieszył z tak radykalnymi cięciami stóp, skoro piłka jest teraz po stronie administracji Trumpa?), oraz nastrojów na giełdach. Wczorajsza konferencja prezydenta USA nieco rozczarowała tych, którzy spodziewali się jakiegoś „mocnego konkretu", ale plany czasowego zawieszenia stawki podatku PIT dla obywateli, czy tez pomocy rządu dla branż, które najbardziej ucierpiały (czy też dopiero ucierpią) na koronawirusie, nie wyglądają źle, nawet jeżeli procedowanie tych pomysłów w Kongresie miałoby nieco potrwać). Wczoraj przez chwilę można było odnieść wrażenie, że dolar utracił obowiązującą w ostatnich dniach korelację z giełdami i najpewniej w tą stronę będziemy iść. Jeżeli rzeczywiście na amerykańskim rynku długu doszło do przerysowania, to pole do odbicia dolara może być większe. Zwłaszcza, że większe problemy ze skutkami koronawirusa może mieć Europa – we Włoszech już mamy paraliż gospodarki, ale rynki zdają się najbardziej obawiać tego, co może stać się w Niemczech – dzisiaj o godz. 11:30 mamy konferencję prasową Angeli Merkel. Kluczowe będzie też to, co jutro pokaże Europejski Bank Centralny (gotowość do działania, czy też słabość?) na zaplanowanym posiedzeniu. Rynki oczekują cięcia stóp o 10 p.b., ale czy to wystarczy? Odnoszę wrażenie, że jeżeli dzisiaj Merkel nie zapowie jakichś planów stymulacji gospodarki, to euro może znaleźć się pod większą presją.
W kalendarzu na dzisiaj uwagę powinny zwrócić też planowane na godz. 13:30 dane nt. inflacji CPI w USA za luty. Teoretycznie, jeżeli dane wskażą na mniejszy od zakładanego spadek dynamiki cen, to lepiej dla dolara (na zasadzie scenariusza, że rynek długu wycenił nazbyt dużą skalę luzowania przez FED), chociaż rynki zdają się przykładać mniejszą wagę do danych makro sprzed etapu COVID-19.
OKIEM ANALITYKA – Dwie możliwości
Czy decydować się na większe wydatki z budżetu i cały pakiet ulg dla obywateli, oraz branż dotkniętych COVID-19, czy też mocno ciąć stopy i powrócić do znanego modelu QE? A może i jedno i drugie? Te pytania najpewniej będą kluczowe u decydentów w najbliższych tygodniach, chociaż jestem zdania, że i tak historia pisze już nowe podręczniki do ekonomii (tak jak to zrobiła w latach 2008-09).
Dzisiaj o godz. 11:30 zaplanowana jest konferencja prasowa najważniejszej osoby w UE, czyli Angeli Merkel. I nie chodzi tu bynajmniej o statystyki dotyczące koronawirusa, a bardziej to, czy Niemcy zmienią swoje dotychczasowe podejście wobec wdrożenia pakietu fiskalnego w celu wsparcia gospodarki. Jest jasne, że możliwości EBC są ograniczone, co najpewniej dobitnie pokaże jutrzejsze posiedzenie Banku. Sytuacja jest jednak dość trudna – w Niemczech trwa już walka o schedę po odchodzącej Merkel, a dodatkowo politycy mogą obawiać się, ze za kilka miesięcy trzeba będzie ratować Włochy, które jeszcze przed COVID-19 były najsłabszym ogniwem w sensie wzrostu gospodarczego i całego wątku związanego z nadmiernym zadłużeniem.