W temacie pakietu ratunkowego prezydenta USA otrzymaliśmy ogólniki i mało konkretnych decyzji, a zakaz podróżowania przez 30 dni do Europy zupełnie zaskoczył inwestorów. Początkowo miał on dotyczyć także handlu, ale później szef Białego Domu uściślił, że w żadnym stopniu nie zostanie on dotknięty ograniczeniami. W międzyczasie WHO ogłosiła globalną pandemię w związku z COVID-19, a rząd Włoch zdecydował o zamknięciu wszystkich sklepów poza spożywczymi i aptekami. Wchodzimy w kolejną fazę kwarantanny, co działa na wyobraźnię inwestorów (teraz Włochy, a potem inni) i nastroje.

Największa wyprzedaż dotyka rynki akcji, mocno traci też ropa. Spadają też rentowności amerykańskich obligacji, ale dolar na tym już nie traci. Potwierdzają się tym samym prezentowane w ostatnich dniach przypuszczenia, że faza ostrej wyprzedaży amerykańskiej waluty została zakończona i teraz inwestorzy będą selektywnie podchodzić do rynku oceniając, kto najbardziej straci gospodarczo na COVID-19. Słabo zachowuje się funt, chociaż wczoraj kanclerz skarbu Rishi Sunak zapowiedział większe wydatki z budżetu (widać echa cięcia stóp przez BOE, oraz niepewności, co do gospodarczo-fiskalnych kosztów koronawirusa), a także euro. Dzisiaj w centrum uwagi będzie decyzja Europejskiego Banku Centralnego. Czy będzie ona przełomowa? Raczej nie, gdyż na obecną chwilę bardziej efektywne od luzowania monetarnego byłyby działania podejmowane przez rządy – potężne, stymulacyjne pakiety fiskalne. Problem jednak w tym, że takowe mogłyby zostać efektywnie wdrożone dopiero wtedy, kiedy minęlibyśmy już szczyt zakażeń koronawirusem. Dopóty do tego nie dojdzie, to strach będzie rządził rynkami.

Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ