Wczorajsze święto w USA i Wielkiej Brytanii nie powstrzymało mocnych zwyżek na globalnych rynkach. Wręcz przeciwnie – te jedynie przyspieszyły. W ostatnich komentarzach wspominałem, że publikowane przez banki – tak w Polsce, jak i w USA, dane dotyczące wydatków z wykorzystaniem kart kredytowych sugerują całkiem solidny powrót popytu konsumpcyjnego. Oczywiście masowe otwarcia gospodarek niosą ryzyko nawrotu infekcji i przed tym ostrzega WHO, jednak rynki na te ostrzeżenia są głuche. Fakt, iż pomimo tak mocnych wzrostów indeksów i gigantycznych emisji długu rentowność amerykańskiej 10-latki pozostaje „zamrożona" w okolicach 0,7% wskazuje jasno, że jest to rynek sterowany przez Fed.
W normalnych okolicznościach obniżenie stopy procentowej do 0,5%, ogromny deficyt budżetowy i program ilościowy będący po części finansowaniem owego byłyby czynnikami mocno ciążącymi walucie. Jednak w obecnych okolicznościach z taką sytuacją mamy do czynienia wszędzie, dlatego działania NBP odbiły się na złotym w niewielkim stopniu. Co więcej, w ubiegłym tygodniu zaczęliśmy obserwować poprawę na rynkach wschodzących i pary takie jak USDZAR czy USDMXN wyłamały się dołem z konsolidacji na bardzo wysokich poziomach. Waluty rynków wschodzących są fundamentalnie bardzo tanie wobec dolara (choć złoty nieco mniej niż wspomniane rand czy peso) i wobec ustępującego szybko czynnika strachu inwestorzy zaczynają ten fakt doceniać. A to oznacza umocnienie złotego przede wszystkim wobec franka, gdzie odnotowaliśmy ostatnio spadek o kilkanaście groszy. Czy czeka nas teraz okres szybkiego umocnienia złotego? O utrzymanie takiej dynamiki ruchu może być trudno. Po pierwsze, wymagałoby to utrzymania szampańskich nastrojów na rynkach akcji. Po drugie, potencjał dla walut naszego regionu ograniczony jest przez słabość pary EURUSD – inwestorzy obawiają się, że Europa będzie wychodzić z kryzysu wolniej niż inne części globu.
Mimo wszystko sentyment na ten moment jest dla złotego pozytywny. Dziś do pracy wracają Wielka Brytania i USA. O godzinie 16:00 opublikowany będzie wskaźnik nastrojów konsumentów Conference Board, który powinien pokazać pewną poprawę względem kwietnia. O 9:10 euro kosztuje 4,4922 złotego, dolar 4,1088 złotego, frank 4,2361 złotego, zaś funt 5,0405 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB