Na rynkach widoczna jest awersja do ryzyka po tym, jak wczorajsza sesja na Wall Street została określona przez komentatorów „krwawą łaźnią". W piątek bilans dla dolara jest już jednak mieszany, rynek próbuje się stabilizować po wczorajszych silnych wzrostach USD i innych bezpiecznych przystani (CHF i JPY), kosztem tzw. walut ryzykownych i wrażliwych na ryzyko (w przestrzeni G-10 najbardziej straciły korony skandynawskie , oraz waluty Antypodów). Przyczyny awersji do ryzyka?
Ostrożny ton wystąpienia szefa FED w środę, oraz pewna „normalizacja" dotychczasowych działań odnośnie programu QE. Gospodarka ma skurczyć się w tym roku o 6,5 proc., stopa bezrobocia skoczyć do 9,3 proc., a inflacyjny wskaźnik PCE zmaleć do 0,8 proc. – nie są to jakieś negatywne zaskoczenia, zwłaszcza, że FED jednocześnie widzi perspektywy wyraźniejszego odbicia w 2021 r. Powell wspomniał jednak o ogromnej niepewności, oraz ryzyku pojawienia się drugiej fali zakażeń, które mogłoby podkopać spodziewane ożywienie. Dał do zrozumienia, że FED nadal będzie robił to, co do tej pory, chociaż formalne określenie limitów zakupów aktywów (do 80 mld USD miesięcznie na obligacje i do 40 mld USD na tzw. MBS-y) mogło mieć aspekt psychologiczny i być jednym z pretekstów do schłodzenia nastrojów. W temacie tzw. programu YCC (kontroli krzywej rentowności) Powell wspomniał, że był on omawiany, ale decydenci nie są przekonani, co do jego efektywności.
Drugi, ważniejszy wątek napędzający rynkowy strach, to doniesienia z niektórych stanów USA nasilające obawy przed wystąpieniem drugiej fali zakażeń COVID-19. W Teksasie odnotowano największy jednodniowy przyrost nowych przypadków od początku pandemii, na Florydzie dynamika była wyższa od średniej, a w Kalifornii liczba hospitalizowanych powróciła do poziomów z początku maja. Negatywne informacje napływają także z innych stanów. Obawy przed drugą falą COVID-19 mogą podkopać zaufanie konsumentów i zaważyć na dynamice potencjalnego ożywienia gospodarki.
Trzeci wątek to informacje o przesunięciu prac nad pakietem fiskalnym Donalda Trumpa na koniec lipca – te doniesienia potwierdził wczoraj Biały Dom i środowiska Republikanów. Wygląda na to, że prezydent chce wykorzystać to jako fundament na ostatniej prostej kampanii (wybory mamy na początku listopada).
OKIEM ANALITYKA – Kruche fundamenty ostatniego rajdu ryzyka
Ostatnie dwa tygodnie mogły utwierdzić co niektórych inwestorów w tym, że są nieśmiertelni. FED przecież „zadrukuje" koronawirusa, a Donald Trump będzie za wszelką cenę unikał powrotu do gospodarczych ograniczeń w przypadku pojawienia się drugiej fali zakażeń. Czyżby? Rynek właśnie zaczął boleśnie weryfikować te założenia. Większość epidemiologów jest zgodna, co do tego, że tzw. dystansowanie społeczne jest jedną z najbardziej efektywnych metod ograniczenia rozprzestrzeniania się każdej pandemii. Działania polegające na masowym przeprowadzaniu testów, mogą tylko ją uzupełniać. Co dalej? Scenariusz tzw. pełzającej pandemii może nie być tym, na co liczyły rynki finansowe, bo oddali dyskontowaną w ostatnich tygodniach perspektywę V/U-kształtnego ożywienia.