Przez weekend odnotowano ich rekordową ilość w USA (20 stanów poinformowało o wzroście zakażonych), a negatywne informacje napływają też z Japonii, czy wreszcie Chin. Liczba osób zarażonych na targu w Pekinie wzrosła łącznie do 79 - władze zarządziły jego zamknięcie i nałożyły lockdown na niektóre dzielnice mieszkalne, ale jednocześnie szybko zidentyfikowały narażone osoby. Inwestorzy zaczynają się obawiać, że podobne ograniczenia zaczną być nakładane przez władze (także w innych krajach), coraz częściej w związku z pojawiającymi się przypadkami drugiej fali. Ta niepewność, zwłaszcza po stronie konsumentów, może podkopać perspektywy ożywienia gospodarczego.
Poza dolarem dobrze zachowują się pozostałe bezpieczne przystanie (CHF i JPY), najsłabsze są wrażliwe na ryzyko korony skandynawskie, ale i też waluty surowcowe (AUD,NZD,CAD). Słaby jest też funt - w tym tygodniu mają mieć miejsce kluczowe negocjacje Wielkiej Brytanii z Unią Europejską dotyczące nowej umowy handlowej z udziałem premiera Johnsona i szefowej KE (von der Leyen). Szanse na reset w relacjach są jednak niewielkie, a prasa donosi, jakoby Johnson ma dać wyraźnie do zrozumienia, że okres przejściowy nie zostanie wydłużony, a porozumienie z UE powinno zostać dopięte do jesieni. Tym samym ryzyko bezumownego rozwodu od stycznia wyraźnie rośnie.
Okiem analityka – teraz czas na działania rządów
Ostatnie dni to szybkie dostosowanie się do nowej rzeczywistości z tzw. pełzającą pandemią, czynnikiem za sprawą którego na rynkach zagości niepewność, z którą pewnie będziemy musieli się oswoić. Trudno ocenić jak będzie wyglądać druga fala zakażeń COVID-19, która prędzej czy później i tak by się pojawiła biorąc pod uwagę masowe poluzowanie obostrzeń i odmrażanie gospodarek i jaką formę działania przyjmą decydenci. Niechęć przed powrotem do masowego lockdownu będzie duża (dla Trumpa oznaczałaby niemal pewną przegraną w listopadowych wyborach), ale wciąż jest to najbardziej efektywny mechanizm szybkiego ograniczenia transmisji wirusa (na powszechną inwigilację zachodnie społeczeństwa się nie zgodzą). Dla gospodarki taka pełzająca pandemia i utrzymująca się niepewność, to jeden z najgorszych wariantów, bo najpewniej szybko znajdzie przełożenie w gorszych nastrojach konsumenckich i niższej dynamiki konsumpcji. Co dalej? O ile w pierwszej fali pandemii kluczowe było wsparcie ze strony banków centralnych, o tyle teraz istotne może być to, co jeszcze do zaoferowania mogą mieć rządy - pakiety fiskalne i masowe inwestycje mogą być nowym kołem zamachowym. Tyle, czy jest to możliwe biorąc pod uwagę ograniczenia wynikające z finansów publicznych, oraz skali już podjętych do tej pory działań?
Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ