Do przeceny przyczyniały się głównie czynniki zewnętrzne, przede wszystkim pogorszenie nastrojów na globalnych rynkach w związku z obawami, że gospodarka USA nie odbije tak szybko, jak zakładano po okresie zamrożenia w kwietniu i w maju. Do wzrostu obaw przyczynia się ponownie przyspieszające tempo wzrostu liczby zarażonych na koronawirusa na oceanem. Korekta, którą napędzają te obawy, przekłada się na osłabienie walut rynków wschodzących, w tym złotego. Notowania złotego pozostaną na razie głównie pod wpływem czynników zewnętrznych. Co do czynników wewnętrznych, można ocenić, że są one raczej obecnie umiarkowanie korzystne dla notowań naszej waluty. Na pewno pomaga fakt, że polska gospodarka odbija na razie raczej w szybszym tempie, niż można było tego się spodziewać jeszcze kilka tygodni temu, napędzana przez konsumpcję, która wykazuje się na razie sporą odpornością na wpływ pandemii. Z drugiej strony te pozytywne efekty są niwelowane do pewnego stopnia przez fakt utrzymywania programu QE przez NBP. Program skupu aktywów przekłada się stopniowo na przyspieszającą podaż pieniądza w polskiej gospodarce, co będzie ciążyło złotemu w nadchodzących miesiącach. Biorąc pod uwagę te wszystkie czynniki, pozytywne, jak i negatywne z punktu widzenia złotego, można jednak zakładać, że kurs EURPLN pozostawać będzie na razie w przedziale 4,40–4,50, w którym porusza się już od kilku tygodni. ¶