Zgodnie z lipcową projekcją oczekuje się, że inflacja szacowana modelem NECMOD kształtować się będzie w przedziale 2,9–3,6 proc. (50-proc prawdopodobieństwo), a w 2021 r. zakres ten będzie już dużo niższy: 0,3–2,2 proc. Szacuje się, że mimo ujemnego tempa wzrostu PKB w 2020 r. na ścieżkę wzrostu w przedziale 2,1–6,6 proc. uda się powrócić z kolejnym rokiem. Tym samym na razie oddala się wizja wyższego kosztu pieniądza, a Polacy muszą się zacząć przyzwyczajać do niewielkiego nominalnego zysku na obligacjach skarbowych. Obecnie polskie obligacje 10-letnie notowane są przy rentowności ok. 1,3 proc. (vs minimum 1,2 proc. z maja br.). Ograniczony nominalny zysk, czy realna strata, jest już standardem na rynkach bazowych. Po czerwcowej krótkotrwałej zwyżce, do spadków wróciła rentowność 10-latek amerykańskich (obecnie 0,6 proc.). Z kolei rentowność 10-letnich bundów wynosi ujemne 0,4 proc. Dopłacać do interesu muszą również obligatariusze rządu francuskiego: -0,13 proc. Wydaje się, że niewiele premii za ryzyko oferują również 10-letnie obligacje skarbowe krajów, które jeszcze przed pandemią potrzebowały solidnego wsparcia. Skarbówki greckie, podobnie jak włoskie, płacą obecnie 1,3 proc. Z kolei rentowność, jaką można uzyskać, pożyczając na Półwyspie Iberyjskim, to zaledwie 0,4 proc.