Słabość złotego można dość łatwo powiązać z potężną drugą falą pandemii w Polsce i wynikających z niej ograniczeń. Jest jasne, iż będą one stanowić kulę u nogi polskiej gospodarki. Jednak reakcja rynków nie jest aż tak do końca oczywista. Co prawda tym razem statystyki pandemii w Polsce nie wyglądają lepiej niż w Europie Zachodniej, jednak tam również nie jest kolorowo. Wprowadzane są ograniczenia (nawet jeśli w nieco mniej chaotyczny sposób), a kolejne wiszą nad głową. Tyle, że rynki już przyzwyczaiły się do pandemii – negatywne reakcje są krótkotrwałe i szybko odwracane. Złoty reaguje gorzej. Dla przykładu poprzednie testy poziomu 13000 pkt. przez kontrakt na niemiecki indeks DAX30 odbywały się przy kursie euro w okolicach 4,40. Ten dość niski z perspektywy ostatnich miesięcy kurs euro oznaczał, że złotemu udzielał się rynkowy optymizm, a dokładniej – globalny kapitał płynął na nasz rynek. Dziś niemiecki indeks znów testuje poziom 13000 pkt (w zasadzie po jednym dniu słabość w ubiegłym tygodniu), ale euro kosztuje już 4,55 złotego! Co zmieniło się od tamtego czasu. W zasadzie należałoby wskazać na kilka czynników. Najważniejszym obecnie jest jednak COVID i obawy o cios w ożywienie gospodarcze, którego już nie da się zamortyzować interwencjonizmem. Jednak w międzyczasie Rada Polityki Pieniężnej wskazywała, że chętnie widziałaby słabszego złotego, a NBP nadal prowadzi dość agresywny program skupu obligacji rządowych. To wszystko składa się na obraz, w którym złoty radzi sobie relatywnie słabo i wydaje się narażony na większe osłabienie (szczególnie powyżej kluczowego poziomu 4,60 za euro) w nadal realnym scenariuszu pogorszenia nastrojów na rynkach globalnych.

To ostatnie w dużej mierze zależeć może od sytuacji w USA, gdzie nabierający tempa sezon wyników kwartalnych nakłada się na ostatnie dwa tygodnie kampanii wyborczej. Dziś znów mówi się o rozmowach „ostatniej szansy”  w kwestii parkietu fiskalnego, na które przewodnicząca Demokratów dała dodatkowe 48 godzin. Z drugiej strony prezydent Trump złożył propozycję największego jak dotąd pakietu, który jednak zapewne nie ma nawet poparcia w jego własnej partii. Wydaje się zatem, że jest to jedynie gra pozorów, a dla rynków istotne będzie, czy po wyborach wyłoni się większość mogąca takowy pakiet w jakiejkolwiek formie przyjąć.

Dziś o 10:25 euro kosztuje 4,5504 złotego, dolar 3,8796 złotego, frank 4,2454 złotego, zaś funt 5,0397 złotego.

dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB
[email protected]