Oprócz wielokrotnie przekładanego ostatecznego terminu końca negocjacji w zasadzie nic nie daje nadziei na osiągnięcie porozumienia. Pomimo ostatnich pozytywnych słów płynących z Unii Europejskiej wydaje się, że Johnson nie zamierza ustąpić ani na krok. Czy wobec tego funt nie zachowuje się obecnie zbyt optymistycznie? Czy to jednak efekt wyprzedaży dolara?
Kolejny nieprzekraczalny termin negocjacji związanych z Brexitem to zbliżająca się niedziela przed Świętami Bożego Narodzenia. Prawdopodobnie następnym ostatecznym terminem będzie Wigilia, a następnie koniec tego roku. Wielokrotnie przekładane negocjacje dawały nadzieje inwestorom na to, że Wielka Brytania opuści Unię Europejską z porozumieniem, które da szanse na normalną egzystencję w międzynarodowym handlu. Johnson jednak coraz częściej mówi, że brak porozumienia jest obecnie bazowym scenariuszem, co doprowadziłoby do tego, że Wielka Brytania będzie handlować z Unią Europejską na zasadach Światowej Organizacji Handlu. Co to w zasadzie oznacza? Nie będziemy mieli do czynienia z jednolitym rynkiem oraz wolnym handlem. Będą obowiązywać stawki celne jak dla krajów trzecich, zmienią się zasady dotyczące rozliczania podatku VAT oraz zmieni się sposób poboru podatku akcyzowego. To jedynie kilka utrudnień, które czekają obie strony od 1 stycznia w przypadku braku porozumienia. Można stwierdzić, że nie opłaca się to zupełnie nikomu. Unia Europejska to największy partner handlowy Wielkiej Brytanii, wobec tego umowa handlowa jest kluczowa dla perspektyw gospodarczych tego kraju. Wielokrotnie brytyjscy ekonomiści wskazywali, że brak porozumienia może być gorszy dla kraju niż koronawirus.
Jest jednak światełko w tunelu. Nawet w przypadku najgorszego scenariusza, w którym nie uda się nic ustalić do końca roku oraz Johnson nie poprosi o przedłużenia okresu przejściowego, obie strony prawdopodobnie powrócą do negocjacji bardzo szybko, aby zasady WTO trwały jak najkrócej. Oczywiście sama UE też nie może iść na zbyt duże ustępstwa, aby pokazać innym krajom, że droga do wyjścia ze wspólnoty jest bardzo łatwa.
Oprócz tego obserwujemy wciąż słabego dolara, który oczekuje na głosowanie w amerykańskim Kongresie nad ustawą dotyczącą wsparcia dla gospodarki. Luzowanie banku centralnego oraz luzowanie fiskalne to ogrom gotówki, która nie tylko ograniczy ryzyko, ale również będzie powodowała szukania innych rynków, które oferują wyższe stopy zwrotu.
Tymczasem polski złoty o poranku jest nieco słabszy niż wczoraj, choć zyskuje wobec brytyjskiego funta, który z kolei w stosunku do dolara zyskuje aż 2%. Przed godziną 10:00 za euro musieliśmy płacić 4,4411 zł, za dolara 3,6235 zł, za franka 4,0951 zł, natomiast za funta 4,9051 zł.