Kurs EUR/PLN, który jeszcze na piątkowym zamknięciu – a więc już po działaniach banku centralnego – wynosił 4,4650, w poniedziałek w szybkim tempie zwyżkował do niemal 4,5250, ustanawiając miesięczne minimum. Nie przetrwało ono co prawda długo, gdyż na koniec dnia notowania obniżyły się do bariery 4,50. Źródłem przeceny złotego, a także pozostałych walut regionu, były decyzje części europejskich państw o użyciu dodatkowych restrykcji – zakazu lotów z Wielkiej Brytanii – w związku z wykryciem nowej mutacji wirusa SARS-CoV-2. Decyzję o rozluźnieniu dotychczasowych wewnątrzkrajowych obostrzeń odwołała Wielka Brytania. Wszystko to układało się w scenariusz unikania ryzyka. Na pocieszenie amerykańskim politykom udało się znaleźć kompromis w sprawie kolejnego pakietu fiskalnego. Było to jednak wydarzenie oczekiwane, stąd i reakcja rynkowa była ograniczona. W kolejnych dniach liczyłbym na uspokojenie notowań z uwagi na specyfikę okresu przedświątecznego. W tym roku sentyment rynkowy nawet o tej porze roku jest jednak tak zmienny, że może być trudno o zachowanie tradycji „marazmu przedświątecznego". Tym bardziej w obliczu wciąż groźnej – mimo zatwierdzenia w Unii Europejskiej pierwszej szczepionki na Covid-19 – sytuacji pandemicznej oraz wciąż niezakończonych negocjacji nt. brexitu, który powinien dojść do skutku z początkiem 2021 r.