Piątek przynosi lekkie cofnięcie się dolara na szerokim rynku po zwyżkach z ostatnich dni. Może mieć to związek z zatrzymaniem wzrostów rentowności amerykańskich obligacji po tym, jak wczoraj kilku przedstawicieli FED (Bullard, George, Kaplan) wyraźnie powtórzyło, że jest stanowczo zbyt wcześnie, aby planować dyskusję nt. taperingu, czyli ograniczania skupu aktywów przed FED. Jednocześnie indeksy na Wall Street wybiły się na nowe historyczne maksima, chociaż akurat ostatnio ujemna korelacja z dolarem była zerwana.
Zmiany na rynku FX nie są jednak szczególnie duże. Dobrze radzą sobie Antypody (AUD nie zaszkodziły sformułowania zawarte w raporcie RBA sugerujące, że stopy procentowe nie wzrosną przed 2024 r.), dolar kanadyjski, oraz funt. W ogonie ciągną się korona szwedzka, oraz euro. W przypadku wspólnej waluty uwagę przykuwają słowa szefa włoskiej Partii Demokratycznej, którego zdaniem technokratyczny gabinet Mario Draghiego ma 80-90 proc. szans na uzyskanie poparcia podczas zaplanowanego na przyszły tydzień głosowania we włoskim parlamencie. Wcześniej opinie były diametralnie inne. Być może, zatem zwycięży chłodna polityczna kalkulacja, chociaż kluczowe w tej układance będzie poparcie ze strony Ruchu 5 Gwiazd. Niemniej może to zapowiadać jakiś przełom wokół euro w przyszłym tygodniu.
Dzisiaj kluczową publikacją dla rynków będą dane z amerykańskiego rynku pracy o godz. 14:30.
OKIEM ANALITYKA - Dane dające jakiś pretekst?
Zwyczajowo pierwszy piątek miesiąca przyciąga większe zainteresowanie rynków ze względu na wagę danych z amerykańskiego rynku pracy, które poza odczytami inflacji, oraz komunikatami z FED należą to kluczowych dla oceny trendu na rynkach. Niemniej, czy na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy nie doszło do redefinicji pewnych czynników i architektura rynków opiera się na nieco innych fundamentach? Być może nietrwałych, ale to pokażą kolejne miesiące. Uważam, że znaczenie publikacji NFP, stopy bezrobocia, godzinowej płacy itp. zacznie mieć większe znaczenie dopiero wtedy, kiedy zaczniemy wyraźniej wychodzić z pandemii. Teraz wszystko jest względne. W efekcie niektórzy tłumaczą siłę dolara lepszymi ostatnio odczytami makro (typu ISM), które mają pokazywać, że USA lepiej radzą sobie podczas pandemii w porównaniu z resztą świata. Znaczenie ma też to, że USA są w czołówce krajów, jeżeli chodzi o tempo szczepień i (przynajmniej teoretycznie) mogą być mniej narażone na pojawienie się ognisk brytyjskiej mutacji COVID, niż Europa. Inni z kolei zwracają uwagę na to, że motorem dla rynków jest teraz to, co dzieje się rentownościami amerykańskich obligacji, które rosną na fali obaw o szybszą normalizację polityki - wspomniane lepsze dane makro w połączeniu z dyskusją wokół pakietu stymulacyjnego prezydenta Bidena. Mamy też narrację płynącą z rynku akcji, którego wyraźne zwyżki można tłumaczyć podobnie - lepsze odczyty makro i pakiet stymulacyjny. Co ciekawe, okazuje się, że ignorowane są spekulacje o jego możliwym zmniejszeniu do 1,3 bln USD, czy też ograniczeniu wypłat czeków dla najbogatszych. Każdy ciągnie linę w swoją stronę i szuka pasującej mu interpretacji.
To dlaczego w piątek rano dolar jest słabszy? Czy chodzi o repozycjonowanie się przed ważnym odczytem NFP. Oczekiwania są po stronie pozytywnego zaskoczenia dzisiaj o godz. 14:30. A co w przypadku negatywnej niespodzianki? Układanie motywów od nowa?