Dziś rano notowania funta względem dolara były przez moment najwyższe od ponad 3 lat. To pokłosie dwóch tendencji. Po pierwsze, Wielka Brytania pozostaje liderem pod kątem szczepień wśród dużych krajów. Inwestorzy mają nadzieję, że to pomoże w szybszym odbiciu gospodarczym i odejściu Banku Anglii od obecnej polityki szybciej niż w przypadku np. EBC. Po drugie, chodzi oczywiście o postawę Fed, który ignorując ewidentne sygnały presji inflacyjnej, osłabia dolara.
W nocy mieliśmy decyzję Banku Australii, która wygląda niemal jak „kopiuj, wklej" z tego co robi Fed – brak podwyżek przez kolejne trzy lata i dodruk pieniądza pod pretekstem słabego rynku pracy. Faktem jest jednak, że sytuacja w Australii jest nieco inna niż w USA. Przede wszystkim nie ma tam tak potężnego impulsu fiskalnego jak w USA, zatem faktycznie rynek pracy jest bardziej istotny dla generowania presji cenowej. Po drugie, tempo szczepień jest wręcz tragiczne, niewiele wyższe niż w Indiach, a obecnie w stanie Wiktoria znów przedłuża się lockdown. To stoi w dużym kontraście do USA, będącym jednym z liderów wśród dużych państw, gdzie powoli dochodzi do niemal pełnego otwarcia gospodarki. Wreszcie, w Australii dane o inflacji publikowane są kwartalnie, zatem RBA o ewentualnej wyższej presji dowie się z opóźnieniem. Dlatego, można powiedzieć, że polityka banku jest w większym stopniu usprawiedliwiona niż w przypadku Fed, choć nie zmienia to faktu, że AUD jest w gronie walut, którym ciąży taka postawa banku centralnego.
Wtorek powinien przynieść na rynku ożywienie. W Polsce o godzinie 10:00 poznamy wstępne dane o inflacji za maj, która może otrzeć się o 5% (konsensus wynosi 4,8%). W USA najważniejszą publikacją będzie ISM dla przemysłu (16:00). Ponownie uwaga zostanie zwrócona na problemy w dostawach i wskaźnik cen. We wtorek o 7:35 euro kosztuje 4,4813 złotego, dolar 3,6670 złotego, frank 4,0771 złotego, zaś funt 5,2167 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB