W konsekwencji na krajowym rynku finansowym mamy do czynienia z dyskontowaniem bardziej łagodnej narracji. Kurs EUR/PLN sięgnął przedziału 4,5250–4,5300, tj. górnego ograniczenia kanału poprowadzonego po szczytach z marca i maja. Na rynku stopy procentowej kontynuowany był spadek dochodowości obligacji skarbowych wzdłuż całej krzywej. „Cofnęły się" także notowania kontraktów FRA i IRS, wskazując na nieco późniejszy od pierwotnych założeń moment normalizacji polityki pieniężnej w Polsce. W mojej ocenie kres osłabienia złotego – wg przesłanek lokalnych – jest już bliski. O ile nie dojdzie do pogorszenia nastrojów globalnych, liczę, iż wspomniane wcześniej poziomy zostaną odrobione, a kurs EUR/PLN przejdzie w krótkotrwały trend boczny, z którego wyrwie go nadchodzący zestaw danych wysokiej częstotliwości z polskiej gospodarki (produkcja przemysłowa, sprzedaż detaliczna, rynek pracy oraz szacunek inflacji CPI w czerwcu). Uważam, że po chwilowym odreagowaniu rynek ponownie nasili swe oczekiwania co do skali – mniej do tempa – podwyżek stóp przez RPP. W rezultacie czerwiec zakończyć powinniśmy na poziomach niższych niż obecnie w przypadku pary EUR/PLN oraz wyższych dla krajowego rynku obligacji. Tu – wrażliwością na dane makro – interesująco zapowiada się ponadto jedyny w czerwcu odkup długu przez NBP.