We wtorek kurs EUR/PLN przejściowo sięgnął bariery 4,58, podczas gdy waluty regionu nieśmiało próbowały umocnienia do euro, wykorzystując – jak w przypadku czeskiej korony – pozytywną niespodziankę w lokalnych danych w postaci wyższej od tzw. konsensusu inflacji CPI. Nad złotym tymczasem wciąż wiszą krajowe czynniki ryzyka. O ile najnowsza narracja niektórych członków RPP zdaje się skracać perspektywę stabilnych stóp procentowych (listopad tego roku staje się coraz bardziej realnym terminem podwyżki kosztu pieniądza), o tyle przeszkodą w uruchomieniu potencjału aprecjacyjnego polskiej waluty jest spór z Unią o praworządność. Zakładnikiem konfliktu stały się bowiem unijne fundusze mające sfinansować Krajowy Plan Odbudowy. We wtorek rzecznik prasowy Komisji Europejskiej poinformował, iż nie ma „ram czasowych" dla zakończenia procesu oceny polskiego KPO. Nie oczekuję, by kolejne sesje tego tygodnia miały istotnie podbić zmienność kursu EUR/PLN. Wyjątkiem może się okazać dopiero piątkowa sesja, gdy poznamy publikacje krajowych danych o PKB, CPI i rachunku obrotów bieżących, w szczególności, iż spodziewam się odczytu wyraźnie niższego od oczekiwań ostatniej z wymienionych danych. Zakładam – podobnie jak w przypadku złotego – iż najbliższe dni przyniosą stabilizację wyceny SPW, choć na relatywnie wysokich poziomach (1,5-miesięczny szczyt dochodowości długiego końca krzywej).